Ostatni pełny dzień w Afganistanie przeznaczyliśmy na stolicę i jej bliskie okolice. Przewodnik zaczął od miejsca dość niespodziewanego – bo czy ktoś się spodziewał świetnie zachowanej buddyjskiej stupy w kraju rządzonym przez barbarzyńców, których głównym celem jest dewiza „nie ma boga prócz Allacha i zniszczymy wszystko, co robi mu konkurencję”. A jednak – kilkanaście kilometrów od Kabulu jest takie cudeńko z I w. n.e. Warto było się tam telepać chyba z półtorej godziny i tyle samo wracać.
Po powrocie do Kabulu zwiedziliśmy
Ogrody Babura, założone przez tego wybitnego władcę i wojownika, założyciela dynastii Wielkich Mogołów. Babur tak kochał Kabul i stworzoną przez siebie oazę spokoju, że kazał się tam pochować w grobowcu bez dachu, aby chłodził go po śmierci kabulski deszcz i owiewał kabulski wiatr. Życzenia na początku nie spełniono – Babur spoczął w Agrze, ale po kilku latach przeniesiono jego ciało do Kabulu. Oprócz grobowca znajduje się tam Meczet Szachdżachana (budowniczego Tadź Mahal) oraz tzw. Pałac Królowej z XIX w. Ogrody Babura okropnie ucierpiały podczas wojny domowej lat 1992-1996, ale później zostały bardzo ładnie odbudowane. Ogrody Babura są kandydatem na listę UNESCO w 2026 r., ale przyznam, że ta propozycja mnie nie przekonuje. W samych ogrodach nie ma nic szczególnego, a czy grób Babura i inne budynki uzasadniają wpis? Moim zdaniem niekoniecznie.
Dopełniliśmy dzień wizytą w
pałacu Darul Aman oraz pięknym szyickim
meczecie Sakhi. Przy tym ostatnim zauważyliśmy rzecz niebywałą – roześmiane kobiety, często bez chust, posuwające się nawet do zaczepiania męskiej części naszej grupy! W ogóle w Kabulu kobiety zachowują się bardzo swobodnie, nie przestrzegając ograniczeń nałożonych przez Taliban. Jak długo potrwa ten karnawał – nie wiadomo. Ale to poruszę w podsumowaniu, które mam nadzieję zrobić już jutro.
Na deser – witryna z polskim produktem w jednej z głównych ról.