Wstaliśmy chwilę po 5.00 – dość wcześnie, biorąc pod uwagę, że samolot do Mazar-i Szarif mieliśmy dopiero o 8.00. Fixer chciał jednak przybyć z zapasem, bo na lotnisku kontrole są niezwykle drobiazgowe. Mimo wszystko mieliśmy jeszcze kupę czasu, samolot odleciał dopiero koło 8.30. Samolot nie byle jaki – na 40-minutowy lot podstawiono Airbusa A340-300, szerokokadłubowego molocha z 10 miejscami w rzędzie. Pierwszy raz na tak krótkim locie leciałem szerkokokadłubowcem. Nawet na tak krótkim locie Kam Air rozdawał posiłek, a na pokładzie była nawet jedna stewardessa.
Jak rzekłem, naszym celem było
Mazar-i Szarif, stolica północnego Afganistanu i najważniejsze centrum kultu szyitów. Afgańscy szyici wierzą, że to tutaj znajduje się grób Alego, zięcia Mahometa i ostatniego prawowiernego kalifa, najważniejszej poza samym Mahometem postaci dla szyitów. Sama nazwa miasta oznacza zresztą „miasto świętego”. Grób Alego jest otoczony wspaniałym
Błękitnym Meczetem, być może najładniejszym, jaki przyszło mi kiedykolwiek oglądać. Mogliśmy wejść na dziedziniec meczetu, ale wejście do jego wnętrza było dla niemuzułmanów zabronione – pilnowali tego strażnicy. Pobrałem jednak nauki od jednego z uczestników naszej wycieczki (dzięki Mirku!), aby wzbudzić w sobie przekonanie sukcesu i postanowiłem spróbować. Pomógł mi strój, wzbogacony o pożyczoną chustę – naprawdę wyglądałem jak miejscowy, za wyjątkiem braku brody.
Udało się. Wszedłem do środka, zobaczyłem grób Alego i tak jak dziesiątki wiernych zrobiłem kilka zdjęć. Warto było, od środka meczet jest równie wspaniały, co na zewnątrz. Nie chwaliłem się naszemu fixerowi, zapytałem tylko, czy komuś z niewiernych uczestników jego grup udało się tam wejść. Stwierdził, że nikomu :)
Spacerując wokół Błękitnego Meczetu byliśmy dla miejscowych większą atrakcją, niż sam meczet. Co chwila ktoś do nas podchodził z prośbą o zrobienie zdjęcia lub choćby rozmowę. Widać, że niewielu tu turystów.
Z Mazar pojechaliśmy do położonego około 30 km dalej
Balchu. Balch (starożytna Baktria) to być może najważniejsze stanowisko archeologiczne w Afganistanie. Zamieszkanie co najmniej od VI w. p.n.e. zostało zdobyte przez Aleksandra Wielkiego, po czym stało się centrum zoroastrianizmu, buddyzmu a w końcu islamu. Być może najważniejszym zabytkiem jest Cytadela, w której stacjonowali już Grecy Aleksandra. Oryginalne 60-kilometrowe mury zostały zredukowane do około 10 kilometrów, ale tylko na nielicznych odcinkach można je oglądać w dobrym stanie.
Wiele budowli znajduje się poza Cytadelą. Tutaj znajdują się ruiny najstarszego w Afganistanie meczetu Hadżi Pijada (zwanego również Meczetem Dziewięciu Kopuł), którego bogate zdobienia zachwycają do dziś dzień. Zwiedziliśmy również ruiny medresy Sayeda Subhan Quli Khana, a przede wszystkim wspaniały timurydzki
Zielony Meczet. Tu już nie próbowałem szczęścia i nie wszedłem do środka, ale teren był za mały na takie manewry.
Wróciliśmy do Kabulu, a ja ten udany dzień zakończyłem wizytą u fryzjera.