Dziś miał być luźny dzień, ale skończyło się jak zwykle – za nami 10 godzin zwiedzania. Mieliśmy do zobaczenia tylko jedną atrakcję, tj.
jeziora Band-e Amir. Zaczęło się średnio, bo spędziliśmy dodatkową godzinę na potwierdzeniu permitu, który przecież mieliśmy. Prawdziwe kłopoty zaczęły się przy bramie parku narodowego. Strażnicy uparli się, że kobiety wjechać nie mogą, chyba, że za zezwoleniem gubernatora. Wszystko przez idiotyczny zakaz wydany przez Taliban. Bez jakiejkolwiek podstawy w Koranie postanowili zakazać kobietom wstępu do jezior. Zakaz nie dotyczył do tej pory turystów, ale jeśli się trafi głupia zmiana, uprą się i koniec.
W fatalnych nastrojach chcieliśmy podzielić grupę i szybko zobaczyć jeziora. Fixer wymyślił rozwiązanie i w końcu się udało dotrzeć wszystkim, ale wielki niesmak pozostał. Ten kraj nie jest normalny i będzie z nim coraz gorzej. Przyjeżdżajcie póki możecie. Z drugiej strony na miejscu widzieliśmy wiele niemiejscowych kobiet, więc strażnik chyba często przymykał oczy.
A było co oglądać. Jeziora to w zasadzie kompleks naturalnych tam powstałych na kilku spływających rzekach. Wyglądają wspaniale, turkusowa woda kontrastuje z otaczającymi ją kilkudziesięciometrowymi klifami. Woda jest niezwykle przejrzysta, widać pływające w niej duże ryby na co najmniej kilka metrów w dół. Cud natury.
Byliśmy nad jeziorami w dzień powszedni, więc być może nie powinien dziwić fakt, że było tam tak niewielu turystów. Ale czemu się dziwić – absurdalny zakaz wykluczył podróże rodzinne, będące podstawą turystyki w takich miejscach.
Po nacieszeniu oczu jeziorami wybraliśmy się jeszcze do miejsca nazwanego Doliną Smoka. Grzbiet górski z niewielkimi wzniesieniami (stąd nawiązanie do smoka) został według legendy mieczem (a w rzeczywistości raczej w wyniku trzęsienia ziemi) widowiskowo przepołowiony. Smok zaczął płakać – ze zbocza góry wydobywa się zimna, słona woda.
Śpimy w Bamian, miejscu, w którym przeważającą grupą etniczną są Hazarowie. Hazarowie są znani m.in. z bardziej liberalnego podejścia do separacji kobiet. I rzeczywiście, widzieliśmy wiele roześmianych kobiet (w tym młodych, pewnie nawet niezamężnych), z odkrytymi twarzami. W ogóle widać było raczej rozprężenie. Jakiż kontrast z postawą strażnika i niedobry prognostyk co do przyszłości tego kraju.