OGŁOSZENIECuda znowu się dzieją na Geoblogu. Mój niniejszy skromny, w dodatku nieskończony blog jeszcze przedwczoraj, tj 8.10.19, miał zaledwie 5 ocen, a wczoraj już ponad 50, i wylądował na liście najpopularniejszych. Takiego wzrostu liczby ocen nie doświadczyłem nigdy i dziękując za uznanie (te oceny to były chyba same piątki), mam jednocześnie mieszane uczucia. Rankingiem przestałem się przejmować kilka lat temu, kiedy na górze listy zaczęły pojawiać się zupełnie puste i bezwartościowe blogi, i stokroć bardziej się cieszę z każdego pozostawionego komentarza. Anonimowych też!
KONIEC OGŁOSZENIAPo opuszczeniu Południowej Osetii miałem jeszcze dwie wolne doby i zamierzałem dobrze je wykorzystać. Z kolegą ustaliliśmy sobie dość ambitny plan, który musiał ulec przyspieszeniu z powodu kolejnego przestoju na granicy osetyjskiej. Ostatecznie, gdy dojechaliśmy do Groznego taksówką z Władykaukazu, był już późny wieczór.
Jeszcze parę lat temu pomysł podróżowania po Czeczenii, w tym łażenia po zmroku po Groznym, był tożsamy z próbą samobójczą. Wiedziałem jednak, że już od dawna jest tam bardzo spokojnie i bez strachu udaliśmy się na przechadzkę. Trzeba powiedzieć, że Grozny koniecznie trzeba zwiedzić wieczorem, bo tylko wtedy można podziwiać pięknie iluminowane centrum. Centrum, które jest znacznie ładniejsze, niż chyba wszystkie rosyjskie miasta na Kaukazie. Bo trzeba Wam wiedzieć, że po zakończeniu drugiej wojny czeczeńskiej ten kraj gigantycznie się podźwignął. Prezydent Ramzan Kadyrow do spółki z Putinem uspokoili Czeczenię pieniędzmi. Kadyrow i Putin są tam traktowani jako bohaterzy, a główna ulica w mieście nosi nazwę Władimira Władimirowicza Putina. Nawet w autorytarnej Rosji takie praktyki to przesada, ale tutaj najwidoczniej nikogo nie dziwi. Pytanie tylko, czy spokój się utrzyma gdy nie starczy Putina… O Kadyrowa mniej się martwię, ma trochę ponad 40 lat i, miejmy nadzieję, nigdy nie podzieli losu ojca.
Wracając do Groznego, wieczorem jest tu naprawdę ładnie. Centralnym punktem miasta jest
Meczet Ahmata Kadyrowa zwany także „Sercem Czeczenii”. Nieopodal znajduje się kolejny symbol miasta, kompleks wieżowców zwany
Grozny-City. A kilkaset metrów dalej stoi równie pięknie iluminowany Pałac Prezydencki. Z pałacem mieliśmy problem – zrobiliśmy mu zdjęcie, które strażnicy kilka minut później kazali usunąć. Jest więc tu nielegalnie… :-)
Następnego dnia z rana odwiedziliśmy jeszcze
Muzeum-Pomnik Achmata Kadyrowa, ojca obecnego prezydenta, zabitego w zamachu zorganizowanym przez Szamila Basajewa. Opuściliśmy Grozny pierwszą marszrutką do Machaczkały, spotkawszy w niej… Pawła Krzyka, czwartego (właściwie to trzeciego) Polaka, który zwiedził wszystkie kraje świata. Paweł dokonał tego wyczynu w tym roku, a swoje podróże dokumentuje na swojej
stronie. Wiedzieliśmy, że Paweł jest w Czeczenii, więc spotkanie nie było tak do końca niespodziewane, ale mimo wszystko… Paweł okazał się bardzo fajnym kompanem i przegadaliśmy z nim długą drogę do Machaczkały, a potem do Derbentu. Drogę z przygodami, bo nasza marszrutka dokumentnie się zepsuła i trzeba było łapać transport zastępczy.
W Derbencie wspięliśmy się na słynną, wpisaną na listę UNESCO cytadelę, która prezentuje się bardzo okazale z zewnątrz, ale zupełnie średnio w środku. Wieczornym samolotem wróciliśmy do Moskwy, która będzie przedmiotem mojej ostatniej notki z tej podróży.