Geoblog.pl    stock    Podróże    Rodzinne 8000 kilometrów dookoła Iranu    Żywy skansen po raz trzeci
Zwiń mapę
2018
30
paź

Żywy skansen po raz trzeci

 
Iran
Iran, Māsūleh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7239 km
 
W obliczu naszych wcześniejszych przygód drogowych może się to wydać zaskakujące, ale to właśnie pod koniec podróży jechaliśmy najtrudniejszą trasą. Była to droga z Ardabilu do Masuleh w wersji najkrótszej, górskiej, czyli przez Chalchal i Szal. Ratował nas tylko fakt, że pokonywaliśmy ją w ciągu dnia, przez co nasz poziom stresu był znacznie niższy, niż w trasie Isfahan-Szusztar. Trzeba Irańczykom przyznać, że tym razem uczciwie zaznaczyli początek najgorszego, około 30-kilometrowego odcinka znakiem „Warning! Dangerous road”. I droga faktycznie była niebezpieczna, w dużej części pozbawiona asfaltu, pełna błota, przepływających w poprzek strumieni no i oczywiście serpentyn. Nie jestem w stanie stwierdzić, na jaką wysokość się wznieśliśmy, ale wydawało się znacznie powyżej 2000 m n.p.m. (mijany obok szczyt miał 3300 i nie odznaczał się szczególną wybitnością). Jedynym plusem były wspaniałe widoki, ale szczerze mówiąc, mieliśmy trochę dość drogowych przygód. Niestety nie było nam to dane, choć tego dnia zjechaliśmy na stałe z wysokich gór.

Naszym celem była niewielka wioska Masuleh, kandydat do wpisu na listę UNESCO w najbliższych latach. Wioska, leżąca na wysokości 1200 m n.p.m., jest położona na zboczu góry i sama ma różnicę poziomów przekraczającą 100 metrów. Wymusza to schodkową zabudowę – dachy budynków na jednym poziomie stanowią podwórko czy ogródek poziomu wyższego. Wszystkie domy zbudowane są w jednym, niezmienionym przez wiele lat, stylu, przez co Masuleh cieszy się popularnością jako żywy skansen. Z uwagi na niedużą odległość od dwóch dużych miast – Teheranu, a zwłaszcza Rasztu, Masuleh pełne jest lokalnych turystów. Nic więc dziwnego, że podczas święta Al-Arba'in mała wioska była maksymalnie zatłoczona. Dopiero pod koniec podróży dotarliśmy do miejsca, o którym mogliśmy powiedzieć, że jest oblegane przez turystów. Masuleh jest na nich przygotowane – w wiosce pełno jest knajpek, sklepików i warsztatów rękodzieła. W jednym z takich warsztatów zakupiliśmy Martynce ręcznie robioną, lokalną lalkę z włóczki. Maskotka kosztowała 100 tys. riali, czyli jakieś 3 zł. Radość dziecka – bezcenna. I jak tu nie kochać kraju, w którym można dokonywać takiej wymiany?

Masuleh to trzecia i ostatnia z wiosek-skansenów, które zwiedziliśmy podczas irańskiej podróży. Z całej tej trójki była najmniej spektakularna, ale i tak warta zwiedzenia. Tym bardziej, że zjeżdżając z Masuleh w stronę Rasztu mogliśmy obserwować totalną zmianę klimatu – po raz pierwszy było naprawdę zielono, a zbocza gór porastały normalne lasy. Zachodnia część prowincji Gilan to teren specyficzny, z największą w Iranie sumą opadów rocznych, i krajobrazowo jest bardzo podobna do południowej Francji, Włoch czy kontynentalnej Grecji.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2018-12-17 21:42
Domy poukładane jedne na drugim dają efekt niesamowity - pięknie tam!
 
zula
zula - 2018-12-17 21:46
Martyna uśmiechnięta a Adam coś ostro zaciska zęby...ciekawa jestem jak dzieci znosiły trudy podróży...?
 
stock
stock - 2018-12-17 21:53
Hi hi, to tylko na zdjęciu. Adam zawsze miał problemy przy jeździe w górach, a tę podniebną wspinaczkę zniósł wyjątkowo dzielnie. Ogólnie dzieci spisały się na medal.
 
marianka
marianka - 2019-01-05 20:45
Akurat na zdjęciach aż takich tłumów nie widać :)
 
stock
stock - 2019-01-05 21:20
Bo i zdjęć mało, ale tłumy naprawdę były!
 
 
stock
Wojtek
zwiedził 51.5% świata (103 państwa)
Zasoby: 640 wpisów640 2686 komentarzy2686 7849 zdjęć7849 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
23.11.2024 - 24.11.2024
 
 
01.11.2024 - 11.11.2024
 
 
12.09.2024 - 22.09.2024