Na ironię zakrawa fakt, że Oman, kraj z nieocenionymi walorami natury, nie ma ani jednego przyrodniczego wpisu na listę UNESCO. Co prawda kiedyś było inaczej i na liście znajdował się rezerwat oryksa w Dżaaluni, ale jako pierwszy w historii został z niej skreślony*, a poszło o dziesięciokrotne zmniejszenie obszaru rezerwatu z powodu znalezienia tam ropy. Jednym z godnych następców Dżaaluni z pewnością mógłby być rezerwat żółwi w Ras al-Dżinz, obowiązkowe miejsce do odwiedzenia w Omanie i nasz kolejny cel podróży.
Z tysięcy kilometrów plaż zachodniej Australii, wschodniej Afryki, południowej Azji i Półwyspu Arabskiego żółwie morskie wybrały sobie maleńki fragment wokół przylądków Ras al-Dżinz i Ras al-Hadd w Omanie. To tam, po przepłynięciu wód Oceanu Indyjskiego żółwice morskie przypływają, aby złożyć jaja. Dojrzałość płciową osiągają dopiero w wieku 37 lat, jednak nawet po takim okresie pamiętają, gdzie się narodziły. Pod osłoną nocy wychodzą na plażę, kopią półtorametrowej głębokości dół, do którego wchodzą, aby złożyć trochę ponad sto idealnie okrągłych i niemal śnieżnobiałych jaj. Potem zmyślnie zakopują dół – ruchami przednich płetw zagarniają piasek, po kawałku wydostając się na powierzchnię, ruchami tylnych bezpośrednio okrywają złożone przed chwilą jaja. Cała operacja trwa sporo czasu, a jej wynik jest mocno niepewny, bo z setki świeżo wyklutych żółwików przeżywa co najwyżej kilka – pozostałe padają łupem lisów, ptaków i drapieżników morskich.
Wiecie jak żółwiki wiedzą, żeby po wykluciu popełznąć w kierunku morza zamiast w jakimkolwiek innym? Kierują się w stronę światła, czyli najczęściej odbicia gwiazd w wodzie. Kiedy mają pecha i świeci księżyc (zwłaszcza w pełni) z innego kierunku niż morze, wszystkie mogą pomylić kierunek i nawet nie dotknąć w swoim krótkim życiu ich naturalnego środowiska.
A jaka jest proporcja płci wyklutych żółwi? Okazuje się, że płeć nie jest jak u nas zdeterminowana w życiu zarodkowym, zależy od temperatury piasku, w którym leżą jaja. Gdy jest wyższa niż 29 stopni, wszystkie żółwie to gorące samice. Przy temperaturze poniżej 28 stopni będą same samce, a przy temperaturze pomiędzy 28 a 29 wyklują się obie płcie. Na pierwszy rzut oka widać, że rodzi się więcej samców. Nawet w okresie gorącego omańskiego lata żółwica, aby mieć córki, musi odejść dalej od morza (i tym samym narazić potomstwo na wyższe ryzyko pobłądzenia lub zjedzenia), bo przy samym brzegu temperatura jest niższa niż 28 stopni przez cały rok. Zimą, niezależnie od miejsca złożenia jaj, rodzą się same samce.
Żółwice można podglądać w dwóch sesjach – wieczornej o 21 i porannej o 4 rano, przy czym dobrze jest zarezerwować bilety wcześniej. My, co raczej oczywiste, wybraliśmy sesję wieczorną, przez co Adaś też mógł sobie popatrzeć, zanim nie padł zmęczony na naszych rękach. Dobrze jest uzbroić się w latarkę, bo ta posiadana przez przewodnika nie wystarczy, a plaża jest cała w ponad metrowej głębokości wykrotach po poprzednio wyklutych gadach.
Choć żółwice składają jaja przez cały rok, najłatwiej obserwować je w sezonie letnim. Zimą, gdy ktoś ma pecha, może nie spotkać ich w ogóle. My mieliśmy szczęście, bo tej nocy pojawiło się aż sześć samic, w dodatku jedna z nich właśnie kończyła znosić jaja. Zdążyliśmy więc zobaczyć, jak z regularną częstotliwością wydalała je z siebie, a potem skrupulatnie zasypywała dół. Do pełni szczęścia brakowało tylko widoku wyklutych żółwików, ale i tak doświadczenie było wspaniałe. Żółwie morskie są naprawdę bardzo potężne, na oko co najmniej metr długości na pół szerokości, a podglądanie ich podczas tej intymnej czynności jest naprawdę ekscytujące. Gorąco polecam!
Z rezerwatem Ras al-Dżinz jest problem o tyle, że nie można tam rozbijać namiotów, a miejsca w samym ośrodku są zabójczo drogie. Odjechaliśmy więc kilkanaście kilometrów, za dnia rozbiliśmy namiot w z góry upatrzonym miejscu, po czym wróciliśmy do niego w nocy. Sposób polecam każdemu zainteresowanemu.
Uwaga – zdjęcia nie są mojego autorstwa. W rezerwacie podczas sesji wieczornej nie można robić zdjęć żółwiom. Te które wybrałem z Wikimedia Commons wiernie pokazują, jak to wyglądało w rzeczywistości.
*Drugim i jak do tej pory ostatnim miejscem skreślonym z listy jest niemiecka Dolina Łaby po słynnym incydencie z mostem, który został wybudowany przy sprzeciwie UNESCO.