O dziwo, nie jest łatwo znaleźć w Omanie stare miasta z prawdziwego zdarzenia. Kraj wprawdzie nie ma tyle ropy, co jego sąsiedzi z północnego zachodu, ale i tutaj bogactwo widać wyraźnie. Nawet na najgorszym wygwizdowie większość domów została wybudowana niedawno, w dodatku w metrażu na oko dwukrotnie przewyższającym polską średnią. W dużych miastach starówki są tylko z nazwy, bo wygląd ulic w niczym ich nie przypomina.
Są na szczęście wyjątki, które w Omanie koniecznie trzeba zobaczyć. Jednym z nich jest mała wioska
Misfat Al Abriyeen, położona na wzgórzu nieopodal Al Hamry, jakieś trzydzieści kilometrów od najbardziej znanych omańskich atrakcji turystycznych w Bahli i Nizwie.
Misfat jest położone na zboczu górskim, a jak doświadczeni podróżnicy wiedzą, takie wioski często prezentują się bardzo malowniczo i dłużej niż nizinni odpowiednicy zachowują tradycyjny wygląd oraz obyczaje. Unikalny charakter Misfatu został dostrzeżony przez omański rząd, bo wjeżdżać samochodami mogą tam tylko lokalni mieszkańcy. Turyści muszą zostawić pojazdy na początku wioski, a oprócz tradycyjnego nieprzeszkadzania tubylcom mają jeszcze obowiązek ich pozdrawiać :-) Domy w Misfat są tradycyjnie zrobione z gliny i słomy (tzw. cegły mułowej), co oczywiście nie sprzyja ich trwałości podczas opadów. Między innymi dlatego ten budulec został w obecnych czasach zupełnie zaniechany.* Domy w Misfacie budowało się dość wysokie, w dodatku bardzo blisko siebie, co oznacza tuziny schodów, schodków, pokręconych uliczek i karkołomnych przejść.
Piętro niżej na zboczu górskim znajduje się ogród i część wypoczynkowa, to jest gaje pełne palm daktylowych, soczystej trawy i owoców. Wszystko to ma szanse istnieć dzięki wspaniałemu omańskiemu wynalazkowi zwanemu
faladż. Afladż (afladż to w arabskim liczba mnoga od faladż) to kanały nawadniające, wykorzystujące naturalny spadek wody, znane w Omanie już przed wiekami. Woda płynie kanałami, znikającymi często na wiele metrów pod ziemią. Można je spotkać praktycznie w każdej omańskiej miejscowości, jednak ten w Misfacie był bez wątpienia najładniejszy. Urodę afladż i ich znaczenie dla omańskiej kultury doceniło UNESCO wpisując kilka z nich (w tym odwiedzony przez nas Faladż Daris w Nizwie oraz faladż w Rustaku) na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego.
Stare budynki można obejrzeć też w położonej nieopodal Misfatu
Al Hamrze. Starówka jest położona nieco na uboczu miasteczka i widać jasno, że przeżywa swoje chwile upadku. O ile w Misfacie większość budynków jest ciągle zamieszkania, w Al Hamrze jakieś 80% z nich było opuszczone (i zapuszczone). Wśród tych zajętych 20% jest na szczęście wyjątkowe miejsce zwane
Bait Al Safah, dom zamieniony w muzeum i ośrodek, w którym turyści mogą zapoznać się z tradycyjnymi metodami mielenia ziarna, prażenia i mielenia kawy, pieczenia chleba czy wyrabiana oleju z lokalnej odmiany orzeszków ziemnych. Można się też przebrać w lokalne stroje i popróbować miejscowego jedzenia.
Zdecydowanie polecam to miejsce, choć ostrzegam, że dostać się tam jest dość trudno. Już samo znalezienie starego miasta wymagało czasu, a zlokalizowanie w nim samego Bait Al Safah pociągało za sobą konieczność spytania chyba z tuzina ludzi i kluczenia pomiędzy opuszczonymi budynkami.
Nie mogę nie wspomnieć o zabytkach, które w przewodnikach turystycznych po Omanie zajmują poczesne miejsca. Mowa o fortach w Nizwie i Bahli (ten ostatni na liście UNESCO), budowlach prawdziwie monumentalnych (zwłaszcza w Bahli) i koniecznie wartych odwiedzenia. Wpis o fortach już był, więc nie chcę się powtarzać i zapraszam do galerii zdjęć.
* Omańczycy mają wyraźny problem z restaurowaniem obiektów wybudowanych z tych tradycyjnych materiałów. Swój najbardziej znany klejnot, fort w Bahli, restaurowali dobre kilkanaście lat, zanim w 2012 r. został ostatecznie udostępniony zwiedzającym.