Geoblog.pl    stock    Podróże    Rodzinnie do Kraju Kwitnącej Wiśni    Fugu na surowo oraz Adaś w Parku Pokoju czyli Little Boy w Hirosimie
Zwiń mapę
2013
14
kwi

Fugu na surowo oraz Adaś w Parku Pokoju czyli Little Boy w Hirosimie

 
Japonia
Japonia, Hirosima
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11299 km
 
(Mam nadzieję, że dwuznaczność tytułu jest widoczna na pierwszy rzut oka. Jeśli nie, poniżej wyjaśniam o co chodzi).

To był jeden z najmniej intensywnych dni, bo w pierwszej jego połowie jechaliśmy kilka godzin pociągiem. Kolejnym miastem miała być Hirosima, nasza baza wypadowa na cztery następne dni. Nasz hotel był położony tylko kilka minut od Parku Pokoju, symbolu upamiętniającego zrzucenie na miasto bomby atomowej. W Parku (skądinąd bardzo ładnym) znajduje się m.in. wzruszająca rzeźba upamiętniająca dzieci – ofiary bomby i jej następstw. Bezpośrednią przyczyną jego powstania była tragedia dziewczynki, która umarła na białaczkę popromienną kilka lat po wybuchu bomby. Jak na ironię, pierwszą bombę atomową użytą w działaniach wojennych Amerykanie byli łaskawi nazwać Little Boy.

Z pewnością nie można ominąć Muzeum Bomby Atomowej, w której bardzo dokładnie opisana jest sama historia bomby, zniszczenia jakich dokonała i opłakane następstwa dla ludności cywilnej. Oglądając zdjęcie, pokazujące niemal całkowite zrównanie z ziemią dużych połaci miasta, nie mogłem się oprzeć myśli „Do cholery, tutaj wszyscy patrzą z przerażeniem, a przecież to samo Niemcy zrobili po powstaniu z Warszawą! Konwencjonalnymi metodami! Przecież ta polska tragedia powinna być tak samo nagłośniona, jak japońska!” To porównanie oczywiście nie umniejsza nic hekatombie Hirosimy, ale dodatkowo uwypukla tragedię Warszawy.
Nieopodal Parku Pokoju znajduje się słynny Genbaku Domu lub po polsku Kopuła Bomby Atomowej. Budynek, jako jeden z nielicznych dzięki stalowej konstrukcji przetrwał wybuch bomby (co ciekawe, wybuch przetrwał też niewielki budynek po drugiej stronie rzeki służący obecnie za centrum turystyczne, o czym niewiele osób wie) i w tymże stanie został zakonserwowany jako świadectwo zniszczeń, jakie spowodowała. Wbrew częstym mylnym opiniom, Genbaku nie znajdował się w hipocentrum wybuchu, choć to było położone bardzo blisko, bo około 200m dalej. Genbaku widziane z bliska robi niesamowite wrażenie. Wokół budynku nie pozbierano nawet gruzu z ziemi, co sprawia, że można się poczuć jakbyśmy oglądali go tuż po wybuchu.

Hirosima przynajmniej jedno „zawdzięcza” bombie atomowej. Zmiecione z powierzchni ziemi dzielnice odbudowano dbając o ład przestrzenny, co sprawia, że Hirosima jest najpiękniejszym dużym miastem w Japonii, z masą zieleni i szerokimi bulwarami nad rzeką. Naprawdę warto poświęcić mu trochę więcej czasu niż standardowe pół dnia na Park Pokoju, co najczęściej robią turyści.
____________

Połowa wycieczki była za nami, a ja ciągle nie zrealizowałem celu, którym było zjedzenie fugu. Tego dnia uznałem, że nie mogę dłużej czekać i rozpocząłem poszukiwania. Choć Hirosima nie jest miastem kojarzonym z fugu („stolicą” tej ryby jest położona na zachodnim krańcu Honsiu prefektura Yamaguchi), nie ma tu problemu z jej zjedzeniem. Po lekkich perypetiach trafiliśmy do tradycyjnej japońskiej restauracji w jednym z lepszych hoteli. Dostaliśmy wprawdzie menu po angielsku, ale w tej wersji nie było żadnych dań z fugu! Na szczęście słowo fugu brzmi tak samo po angielsku i japońsku, w związku z tym pani kelnerka nas zrozumiała i przyniosła menu japońskie, tym razem zawierające całą stronę dań z tej ryby.

Przypomnę, że fugu jest rybą zawierającą śmiertelną truciznę tetrodoksynę (1200 razy bardziej śmiertelną od cyjanku!). Tetrodotoksyna jest zawarta przede wszystkim w wątrobie i jajnikach ryby, jeśli więc umiejętnie usunie się te organy, ryba może być bezpiecznie jedzona. Sęk w tym, że ich usunięcie wymaga precyzji i robienie tego w warunkach domowych skutkuje śmiertelnymi wypadkami, o czym co roku informują japońskie media. W restauracjach nie ma takiego zagrożenia – fugu przygotowują kucharze po specjalnym przeszkoleniu, trwającym 2-3 lata, i egzaminie, który zdaje zaledwie 30% z nich. Przypadków śmiertelnych po spożyciu fugu w restauracji nie notowano w Japonii od bardzo wielu lat.

Fugu tradycyjnie zamawia się w zestawach, ja jednak chciałem jej tylko spróbować i zamówiłem najbardziej typowe danie – sashimi, a więc fugu na surowo, pokrojoną w tak cienkie plastry, że widać przez nie talerz. To właśnie sashimi pozwala na najpełniejsze określenie walorów smakowych ryby. Kasia nie chciała ryzykować i zamówiła sashimi z innych, nietrujących ryb. Jej danie było z kolei naprawdę przepięknie podane (zobacz zdjęcie).

Mówi się, że fugu nie powala na kolana walorami smakowymi i mogę to potwierdzić. Moim zdaniem ta ryba jest w smaku... no właśnie, trochę nijaka. Nie czułem też żadnego drętwienia podniebienia i tego typu spraw, choć Kasia po spróbowaniu jednego kawałka stwierdziła, że coś ją tam lekko znieczula. Ale może to była tylko autosugestia.

Na pewno ciekawi Was, ile taka przyjemność kosztuje. Fakt, nie jest tanio, ale nie ma takiej tragedii, jak niektórzy mogą myśleć. Pełny zestaw z fugu (3-5 małych dań) kosztuje 6000 – 8000 jenów (200 – 250 zł), za samo sashimi zapłaciłem 3800 jenów, a więc około 120 zł według aktualnego kursu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (13)
DODAJ KOMENTARZ
krzysieksp
krzysieksp - 2013-05-26 22:43
Po odwiedzeniu Muzeum Bomby Atomowej odniosłem dokładnie takie same wrażenia jak Ty. Nie mniej dostałem swoistego "rozdwojenia jaźni" po odwiedzeniu tokijskiego Muzeum Wojny - Yushukan.
Z jednej strony Japończycy jako ofiary, z drugiej kult kamikadze i ich "narzędzi".

Szczerze powiedziawszy do dzisiaj mam problem z pogodzeniem tych dwóch rzeczy.

Przy okazji gratuluję wyjazdu i świetnie napisanej relacji,
 
stock
stock - 2013-05-26 22:50
Ja zawsze żałuję niewinnych ofiar wśród ludności cywilnej, jakich było wiele w Hirosimie. Z drugiej strony nie mam wątpliwości, że kto sieje wiatr, ten zbiera burzę, a Japonia, tak jak hitlerowskie Niemcy, jak nikt inny zasłużyła na surowe traktowanie i w drastyczny sposób zapłaciła za swoje winy.
 
tealover
tealover - 2013-05-27 00:00
W Kioto spotkałam Amerykanów, którzy powiedzieli, iż byli wstrząsnięci Hiroszimą i że naprawdę każdy powinien tam pojechać.
Mam nadzieję, że kiedyś mi się uda tam zawitać.

Co do fugu, to chyba jej atrakcyjność polega tylko na fakcie, iż je się de facto truciznę... :)
 
zula
zula - 2013-05-27 17:48
Hirosima - wyjątkowe miejsce!,

Druga część wycieczki ...smakowa bardzo mnie zainteresowała. Nic nie wiedziałam o fugu a tu u Ciebie czytam ,że kupujesz, jesz i żyjesz! .
Uczta wspaniała raz poszaleć można a zdjęcia talerzy doskonałe.
 
marianka
marianka - 2013-05-29 12:30
Mimo, że z oczywistych względów odwiedzanie takich miejsc jest trudne, to dobrze, że są, że nie pozwalają zapomnieć, że przestrzegają.

I wszystko jedno, po której stronie kto wtedy stał, takie rzeczy nie mogą się powtórzyć, a odpowiedzialni za to jesteśmy my wszyscy!
 
zuzkakom
zuzkakom - 2013-05-29 15:35
Fugu! Odważnie :)

Za smarkacza czytałam książkę, mocno propagandową, o owej chorej dziewczynce robiącej żurawie-origami. Historia wywarła na mnie takie wrażenie, że do dzisiaj ją pamiętam.

Dziękuję za świetny opis!
 
louis
louis - 2018-12-16 16:48
Ufff, stock, podziwiam odwagę!!!
Jednak się na fugu zdecydowałeś? Gratulacje.
Piszesz, że już od wielu lat w japońskich restauracjach nie było żadnej ofiary śmiertelnej po zjedzeniu fugu, ale... skąd masz te dane..? Bo nasz Agent w Kawasaki, gdy nas kiedyś zaprosił do jakiejś restauracji w Yokohamie (to żabi skok od Kawasaki) właśnie fugu nam zaproponował, ale... sam jej zjeść się bał!!!!! Podał nam wtedy dość smutne statystyki, z których wynikało, że wypadki śmiertelne z tego powodu jednak się zdarzają!!! I to nawet jest ich stosunkowo dużo, bo około 100 ofiar w ciągu ostatnich 5-6 lat..!!! Owszem, w całej Japonii, jednakże takie danie nadal jest łagodną wersją rosyjskiej ruletki.
Tym bardziej cię podziwiam, nawet jeśli tej groźby nie byłeś świadomy.
Pozdro
 
stock
stock - 2018-12-16 16:59
Wpis jest sprzed pięciu lat, ale np. Wikipedia pisze: "Of the 23 incidents reported in Tokyo from 1993 through 2006, only one took place in a restaurant; all others involved people catching and eating the fish."

Wypadki śmiertelne się zdarzają, ale u kucharzy-amatorów, nie w restauracjach. Takie dane miałem wtedy i zdają się być poprawne pięć lat później
 
louis
louis - 2018-12-16 19:33
Tak, wiem, że to już nieco "przebrzmiała melodia", czyli wpis sprzed lat, ale ja dopiero teraz kolejno się w co ciekawsze opowieści ze świata wczytuję, no i dziś to akurat ty jesteś na tapecie.
Dlatego zatem dogrzebałem się tego wpisu właśnie teraz, toteż komentuję.
Ale odwagę i tak podziwiam, bo przecież... czy w restauracjach (nawet japońskich) nie brak amatorów? Ja w każdym razie tego fugu wtedy odmówiłem, bo... się po prostu bałem, i już!
Tak przy okazji, super piszesz! Masz fajne "pióro", zazdroszczę ci. A ja, no cóż, nadal "topornie", czyli w myśl powiedzenia: "robić coś nie tyle dobrze, co chętnie", i już.
O, apropos - widzisz jaki gnój robią na tym geoblogu ci spod znaku SigmaiPi? "Jedynkują" wszystkich wręcz na potegę, aby tylko wciąż być na czele.
Żenujące. Żenujące, ale również i zniechęcające....
Pozdro
 
stock
stock - 2018-12-16 19:42
Właśnie w restauracjach w których podają fugu, jak już pisałem, każdy kucharz musi być specjalnie przeszkolony. Nie ma tu amatorów, a ja Japończykom wierzę - przecież to dosłownie sprawa życia lub śmierci.


A co do minusowania - nie wiem, jak to wygląda teraz, ale wiem na pewno, że problem istniał jeszcze zanim SigmaiPi dołączyli do Geobloga.
 
louis
louis - 2018-12-16 20:00
Ha, ja też kiedyś wierzyłem Japończykom bez zastrzeżeń. Bez zastrzeżeń i dosłownie w każdej dziedzinie, ale kiedy zacząłem regularnie pływać na japońskich liniach i współpracować z "milionami" z nich, to swoje zdanie niestety nieco zmieniłem. Owszem, oni nadal jak naród są wzorem do naśladowania, ale niestety nawet i u nich powoli wkrada się niechlujstwo w tzw. "odpowiedzialności za pracę". Wiem co piszę, bo właśnie przez błędy Japończyków omal (aż dwa razy!) nie postradałem życia!

A te "minusowanie"..? Rety, toż to dopiero teraz jest istną plagą! Na przykład dziś (wiem to od komputerowca, który właśnie to sprawdził) ci SigmaiPi nabili sami sobie (!) na jeden raz aż 15 piątek, a z kolei innych "pogonili" kilkunastoma naraz jedynkami. Mariance "dostało się" jeszcze umiarkowanie, ale mamaMa dostała "jedynkowego bana" w wymiarze kilku sztuk, natomiast ja... co najmniej po kilkanaście jedynek w jednym rozdziale!
Żałośni ludzie. Wstyd, ale cóż począć, skoro właściciele geobloga na to pozwalają?
Pozdro.
 
stock
stock - 2018-12-16 20:56
Smutne rzeczy piszesz, ciężko to nawet skomentować. Wyłączenie oceniania blogów jest chyba jedyną sensowną opcją...
 
louis
louis - 2018-12-16 21:53
No właśnie, wyłączenie tej opcji oceniania to chyba już jedyny ratunek, aby skończyć wreszcie z tą ich durnotą, bo skądinąd wiem, że wielu ludzi ten żałosny spektakl na bieżąco obserwuje i ma z tego powodu niezły ubaw. A to niestety powagi temu portalowi nie przydaje, co więcej, siłą rzeczy nawet i my dla "kibiców" uczestniczymy w czymś kabaretowym. Mimo woli także i my stajemy się częścią tej szopki - wiem to od moich znajomych, którzy po prostu są tym zniesmaczeni.
Pozdro...
 
 
stock
Wojtek
zwiedził 51% świata (102 państwa)
Zasoby: 638 wpisów638 2670 komentarzy2670 7833 zdjęcia7833 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
23.11.2024 - 23.11.2024
 
 
01.11.2024 - 11.11.2024
 
 
12.09.2024 - 22.09.2024