Lista UNESCO liczy obecnie 962 obiekty z całego świata. Niektóre z nich są praktycznie niedostępne dla turystów (jak Atol Bikini) lub wymagają kilkudniowych rejsów (np. wyspy Heard i MacDonald, wyspy Gough i, nomen omen, Inaccessible) i/lub specjalnych pozwoleń kosztujących masę pieniędzy. Nic więc dziwnego, że odwiedziła je do tej pory jedynie garstka turystów.
Na liście najrzadziej odwiedzanych miejsc z listy UNESCO, według strony www.mosttraveledpeople.com, japońska kopalnia srebra Iwami Ginzan zajmuje zaskakujące miejsce w pierwszej 25., a na ponad 10 tys. zarejestrowanych użytkowników odwiedziło ją do tej pory zaledwie dziewięć osób. Na pierwszy rzut oka można się więc spodziewać ekstremalnych trudności z dotarciem do niej, porównywalnych do innych tak rzadko odwiedzanych miejsc. Mimo wszystko wiedząc, że będziemy stosunkowo blisko i pałając rządzą zobaczenia kolejnego miejsca z listy ;-) rozpocząłem intensywne śledztwo mające sprawdzić, czy dostanie się tam w ogóle jest możliwe w rozsądnym czasie i koszcie. Wyniki były trochę zaskakujące, bo do Iwami Ginzan można się wybrać bezpośrednim autobusem z Hirosimy zamykając całą podróż w jednym dniu! Gdy zapytałem o kopalnię w hirosimskiej informacji turystycznej, natychmiast wskazano mi właściwy autobus - notabene, raczej drogi, za dwuipółgodzinną podróż w obie strony zapłaciliśmy 6000 jenów (około 200 zł) za osobę.
Mimo wszystko Iwami Ginzan zdecydowanie jest warte wydania paru(nastu) tysięcy jenów. Trasa wiedzie jak zwykle przez góry (ile razy opuści się w Japonii duże miasta i wybrzeże południowe, po półgodzinie wjeżdża się w góry), które w tamtym miejscu są wyjątkowo malownicze. Sama wioska Omori jest cichym, spokojnym miejscem, które dawno utraciło czasy swojej świetności. A prawie 400 lat temu w okolicznych kopalniach wydobywano jedną trzecią ŚWIATOWEJ produkcji srebra, po które przyjeżdżali kupcy z całego świata!
Iwami Ginzan jest wyjątkowo dobrze przygotowane do przyjazdu turystów. Miejscowe Centrum Światowego Dziedzictwa UNESCO w przystępny sposób opisuje historię miejsca, technikę wydobycia srebra i życie codzienne okolicznych mieszkańców. Było to też jedyne miejsce w Japonii, w którym jako cudzoziemcy mieliśmy zniżkowe bilety wstępu. Niewiele na tym tracą, tego dnia byliśmy jedynymi nie-Japończykami w tym miejscu (przy okazji, wycieczek japońskich była cała masa). Choć napisy w Centrum są tylko po japońsku, anglojęzycznym turystom obsługa wręcza tablet z tłumaczeniem. Pełna kultura!
Po takim wstępie przyszedł czas na kilkukilometrowy spacer po Omori i zwiedzanie samych kopalni. Po drodze mijaliśmy co najmniej kilka urokliwych ruin budynków obronnych i kapliczek. Miło się zaskoczyliśmy widząc, że główną sztolnię możemy zwiedzić z wózkiem. Sama kopalnia nie wyróżnia się specjalnie od innych tego typu miejsc, chociażby w Polsce, i tylko po raz kolejny nie mogłem się nadziwić, jak górnicy mogli pracować w takiej ciasnocie.
Wpisem na listę UNESCO są objęte nie tylko kopalnie, ale również cały okoliczny „krajobraz kulturalny”, w tym świątynie w Omori. Zdecydowanie najciekawszą była Rakan-ji z setkami figurek Buddy, z których każda była inna. Zrobiłem im trochę (nielegalnych :-)) zdjęć, zapraszam do galerii.