Po blisko 2-godzinnym locie znalazłem się na lotnisku Paryż - Charles de Gaulle. CDG od lat plasuje się w pierwszej piątce najgorszych lotnisk świata, więc nie spodziewałem się nic dobrego. Rzeczywiście z zewnątrz nie przedstawia się imponująco - mi się kojarzyło z PRL-owskimi okrągłymi budowlami z betonu, jak planetarium w Chorzowie albo katowicki spodek (notabene, dużo ładniejszy). Oznaczenia na lotnisku trochę chaotyczne i można się pogubić, ale bardzo spodobały mi się ruchome platformy, jeżdżące w górę i w dół (te same) - coś takiego widziałem po raz pierwszy. Transfer między terminalami odbywa się szybkim, bezpłatnym pociągiem.
Odebrałem swoje bilety TGV (niestety, automat nie wiadomo dla czego nie chciał mi ich wydać i musiałem zrobić to w kasie) i wsiadłem do pociągu do St. Malo w Bretanii. Pociąg miał 10-minutowe opóźnienie i trochę się zacząłem bać o kolejny etap podróży - miałem tylko 50 minut do odpłynięcia promu na Guernsey. Na stacji końcowej pociąg zwiększył opóźnienie do 20 minut, a przed dworcem nie było taksówki, na którą musiałem czekać kolejne 10 minut i w rezultacie oczywiście spóźniłem się na prom. Wkurzyłem się strasznie, bo wszystkie przebukowania i dodatkowy nocleg w St. Malo kosztowały mnie koło 80 euro. Nocleg odbyłem w tanim i przyjemnym hostelu Ethic Etapes w St. Malo.