Podróż rozpoczęła się małym stresem. Nauczony doświadczeniem z poprzednich wyjazdów stawiłem się na lotnisku godzinę przed wylotem myśląc, że to wystarczy. Od razu po wejściu na halę odpraw mina mi trochę zrzedła na widok ogromniastej kolejki do stanowisk LOT-u. Spóźnienie mogło się skończyć bardzo źle, wszystkie inne plany na ten dzień miałem ustawione pod tę godzine wylotu. Na szczęście się udało, choć stresu nie brakowało (check-in był już zamknięty na lot do Budapesztu o 7:35, następny w kolejce był Paryż o 7:40). Następnym razem obiecuję sobie przyjechać na lotnisko trochę wcześniej.