Lot przebiegł spokojnie. Połączenie Dublin-St. John’s to chyba najkrótszy lot, który przelatuje cały Atlantyk – trwa wg rozkładu tylko 5h 9 min, więc w praktyce samego lotu jest pewnie z 4h 40 min. Westjet – bądź co bądź tania linia – daje jednak na lotach międzykontynentalnych duży bagaż i normalny posiłek. Udało się nawet trochę zdrzemnąć po nieprzespanej nocy.
Przekraczanie granicy z Kanadą zawsze jest lekko stresujące. Co prawda to nie USA, ale i tu potrafią solidnie przetrzepać. Ja przeszedłem bez problemu (od grudnia mam nowy paszport), ale po zobaczeniu wizy Afganistanu pogranicznik dość długo trzymał Piotrka. Czyżby nie wierzył, że ktoś tu przyjeżdża turystycznie?:)
Wiedziałem, że Nowa Fundlandia to nie Egipt, ale mimo tego kontrast pogodowy mnie uderzył. Zachmurzone niebo, dość silny wiatr i przejmujące zimno. Termometr w aucie pokazał 4 stopnie, a w ciągu całego dnia temperatura wahała się od 2 do 7. Dobrze, że wzięliśmy czapki i kurtki zimowe… Na szczęście od dziś do końca podróży ma być trochę lepiej. Zobaczymy, oby nie padało.
Zmęczeni po podróży nie planowaliśmy zbyt intensywnego zwiedzania, ale i tak pokonaliśmy ze 300 km. Najpierw zajechaliśmy do miasteczka
Brigus - dziś niewielkiej osady, kiedyś kwitnącego portu, z którego pochodziło wielu znakomitych żeglarzy. Najbardziej chyba znanym był Robert Barlett, kapitan statku, który doprowadził Roberta Peary’ego do zdobycia bieguna północnego. Dziś w Brigus można podziwiać trochę domów i kościół z XIX w., kiedy to Brigus (jak zresztą cała Nowa Fundlandia) była miejscem, można by powiedzieć, kwitnącym.
Po Brigus zrobiliśmy jeszcze krótki trekking po wybrzeżu, a następnie udaliśmy się na zachód, aby zobaczyć miejsce dziś opuszczone, a kiedyś bardzo ważne, wręcz przełomowe dla świata. Na Nowej Fundlandii znajduje się stacja
pierwszego transatlantyckiego kabla, funkcjonującego tu bez przerwy od 1866 do 1965 r. Drugi koniec znajduje się na wyspie Valentia w Irlandii, którą odwiedziłem niecały rok temu. Położenie kabla, będące świadectwem determinacji autorów pomysłu (zanim to się udało, poniesiono wiele kosztownych porażek), zrewolucjonizowało światową komunikację i przyczyniło się do ogromnego postępu wzrostu. Do 1866 r. przekazanie wiadomości z Europy do Ameryki trwało około 10 dni, potem – kilka minut.
Porównując muzea z Irlandii i Nowej Fundlandii stwierdzam, że irlandzkie jest bardziej interaktywne i edukacyjne, ale to kanadyjskie zawiera znacznie więcej oryginalnych elementów. Widać nawet wystającą z wody końcówkę kabla!
Stacja kabla transatlantyckiego znajduje się w miejscowości
Heart’s Content, co można tłumaczyć jako „ile dusza zapragnie”. Ładnie, co nie?
Nie wszystkie miejscowości w tej części świata mają takie ładne nazwy. Niektóre są całkiem frywolne lub wręcz nieprzyzwoite i jest to jedna z osobliwości Nowej Fundlandii i Labradoru. Jadąc do Heart’s Content z Brigus minęliśmy miejscowość o wdzięcznej nazwie Dildo. Na Labradorze znajduje się miejscowość Sheshatshiu, która kiedyś nazywała się po prostu
Sheshatshit, co można przetłumaczyć jako,
pardon my french, „ona się zesrała”.