Dwie poprzednie noce spałem w sumie może 4h, więc wczoraj położyłem się chwilę po 22.00. Cóż z tego, że wcześnie, skoro miałem wstać już o 3.00, bo o 4.40 był kolejny lot. Ustawiłem budzik, ale obudziłem się w środku nocy z poczuciem, że coś tu nie gra. I rzeczywiście, spojrzałem na zegarek, a tam… 4.50. Nie zbudził mnie budzik, co zdarzyło mi się pierwszy raz od nie wiem jakiego czasu.
Trzeba było szybko zmieniać plany. Kupiłem last minute późniejszy lot i poszedłem spać. Niestety, przez to nie byłem w stanie wykonać planu zwiedzenia prowincji
Bangasamoro, a konkretnie miasta Marawi. Bangasamoro to autonomiczny muzułmański region na Filipinach, do niedawna znany z niepewnej sytuacji i porwań turystów. Marawi to z kolei miasto znane z oblężenia, jakie miało miejsce stosunkowo niedawno, bo w 2017 r. - siły rządowe przez 5 miesięcy zmagały się z dżihadystami, czego efektem było ponad 1000 ofiar śmiertelnych.
Marawi musi poczekać, bo po zmianie lotu pary starczyło mi tylko na zwiedzenie okolic lotniska
Cagayan de Oro na północy Mindanao., a i to było okupione stresem. Na szczęście w okolicy znalazło się jedno warte uwagi miejsce, więc nie leciałem na darmo. A tym miejscem jest ogromne
Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w El Salvador, z gigantyczną figurą Chrystusa Miłosiernego (tego z widzeń Siostry Faustyny, jakby ktoś nie wiedział). Polskich akcentów było tam więcej, bo sanktuarium prowadzą Marianie, a ich założyciel Stanisław Papczyński ma tam swój pomnik.
Kompleks jest spory, figura Chrystusa faktycznie wielka – dwa odchodzące od serca promienie to tutaj spore schody, którymi można dojść do samego serca figury. Było jednak tak gorąco, że poprzestałem na śledzeniu pomnika u jego podstawy.
Wracając o mało nie spóźniłem się na samolot. Sympatyczny kierowca chciał mi jeszcze pokazać okoliczną plażę, przez co podszedłem do check-inu 3 minuty po jego zamknięciu. Na szczęście obsługa otworzyła system i wydała mi bilety do Manili. Teraz siedzę na lotnisku, ale mój lot się mocno opóźnia. Ostatni dzień podróży stoi więc pod pewnym znakiem zapytania...