Geoblog.pl    stock    Podróże    Intensywna Azja    Z Seulu na Filipiny
Zwiń mapę
2025
04
kwi

Z Seulu na Filipiny

 
Filipiny
Filipiny, Davao
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14385 km
 
Genek ma swoich informatorów albo czyta fejsbuka (czego się po nim nie spodziewałem), bo poprawnie wskazał, że 5 kwietnia byłem w Vigan. O tym jednak za chwilę, trzeba opisać wydarzenia dnia wcześniejszego.

Po opuszczeniu Korei udałem się do Manili. Mój lot Taszkent-Seul-Manila pokazuje, jak dobrze jest mieć mile Miles&More – zapłaciłem za niego 20 tys. mil i 100 USD podatków. Alternatywy były drogie, koszmarnie nieefektywne i w dodatku niepewne.

Przyleciałem koło 22.30 i błyskawicznie przeszedłem przez kontrolę paszportową. Trzeba pamiętać, że Filipiny wymagają zainstalowania aplikacji eGovPH, w której trzeba 1-3 dni przed podróżą zgłosić przyjazd. Rejestracja nie jest automatyczna, trzeba czekać 1-3 dni na autoryzację paszportu, a więc nie da się tego załatwić na lotnisku przylotowym. Nie wiem, co się dzieje, jeśli ktoś jej nie ma, a tacy się na pewno zdarzają.

Filipiny to mój 99 kraj z listy ONZ. Brakuje jednego do setki i nie wiem, co może nim być, bo wszystkie kolejne podróże będą do krajów, które już odwiedziłem. Nie wybieram nic specjalnego na kraj nr 100, zobaczymy, co się przytrafi.

Następny lot miałem o 5 rano, więc nie było sensu szukać hotelu. Przekimałem na lotnisku. Ze sporym opóźnieniem doleciałem do Davao, gdzie czekał na mnie mój kolega Luis. Razem mieliśmy się udać do Mount Hamiguitan. Luis zamówił samochód z kierowcą, który był jednak beznadziejny – jechał wolno, zgubił drogę, a wracając na prawidłową wjechał na potężny kamień. Rezultat – połamana felga (!) i uszkodzone przewody z płynem hamulcowym, opona oczywiście też do wymiany. Typ nie miał nawet odpowiednich narzędzi do wymiany koła, musiał pożyczać z okolicznej wioski. Koła nie udało się odkręcić, a my szukaliśmy alternatyw – obaj mieliśmy loty wieczorem. Zawiózł nas gość, który pomagał wymieniać koło – najpierw do parku, potem szybko jak błyskawica na lotnisko. Dzięki temu zdążyłem na samolot powrotny.

O samym parku nie za wiele mogę napisać. Oficjalnie jest zamknięty już od 2014 r., od kiedy wpisano go na listę UNESCO, zwiedzać można tylko Visitor’s Center z fajnym muzeum. Udało się zobaczyć potężny dzbanecznik (pitcher plant) – mięsożerną roślinę, zwabiającą i zabijającą owady. Maleńki dzbanecznik widziałem kiedyś w parku narodowym Kota Kinabalu, ten był ogromny i miał chyba z setkę dzbanków.

Wyspa Mindanao, na której położony jest park Mount Hamiguitan, jest uważana za dość niebezpieczną, jeszcze niedawno zdarzały się tam porwania turystów. W katolickim kraju Mindanao to wyspa muzułmanów, choć w jej południowej części więcej było widać symboli katolickich niż islamskich. O potencjalnym niebezpieczeństwie przypominają tylko liczne checkpointy z uzbrojonymi w broń długą policjantami.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
milanello80
milanello80 - 2025-04-06 14:11
Na Filipinach trochę swego czasu pomieszkiwałem. O Mindanao to powielane stereotypy. Obecnie, po rządach prez. Dutarte jest tam zdecydowanie bezpieczniej. Miałem zresztą okazję zjechać spore połacie tej wyspy, bez żadnych problemów...
Pozdrawiam i powodzenia
 
genek
genek - 2025-04-06 20:46
Byłem na Mindanao w domu mojego kolegi , co tam miał plantację kokosów :) Ugościła nas wtedy jego dziewczyna - Filipinka, która obecnie mieszka w Warszawie :) Świat jest naprawdę mały i nigdy go dosyć :)
 
 
stock
Wojtek
zwiedził 54% świata (108 państw)
Zasoby: 657 wpisów657 2786 komentarzy2786 8033 zdjęcia8033 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
28.03.2025 - 14.04.2025
 
 
01.01.2025 - 01.01.2025
 
 
23.11.2024 - 24.11.2024