Choć zarejestrowałem się na Geoblogu jeszcze wcześniej, piszę tego bloga od 2011 r.. Tak się składa, że pierwszą opisywaną podróżą była nasza debiutancka (nie licząc poślubnej, pierwszej i jak do tej pory ostatniej w formule all-inclusive) wycieczka jako małżeństwo. Potem pojawiły się dzieci, z którymi zaczęliśmy podróżować jak tylko dało im się zrobić zdjęcie paszportowe. Od czasu do czasu wyjeżdżałem gdzieś sam, ale zdecydowana większość to były podróże rodzinne naszą trójką, a chwilę potem czwórką.
Aż do tego roku nigdy nie zostawiliśmy dzieci w domu i nie wyjechaliśmy za granicę sami. No, ale rok 2024 zmienił wszystko. Trzy razy wybywaliśmy gdzieś sami na weekend, zostawiając dzieci z babcią lub ciocią. Czwarty raz był jeszcze odważniejszy – dzieci zostały kompletnie same na dwa dni, tylko na noc przyjechał do nich mój kuzyn. A co, duże są :-) Zresztą latem Martyna pojechała na 4-tygodniowy obóz zuchowo-harcerski, więc jest przygotowana do radzenia sobie dłuższy czas bez rodziców.
Czas na kolejny sprawdzian. Wyjeżdżamy tym razem na całe 11 dni. Dzieci będą chodzić do szkoły i oczywiście nie zostaną w domu bez dorosłego. Tym niemniej jest to przełom, szczególnie dla Kasi – musiała spakować siebie, a nie trzy osoby. Czy to nowy początek? Zobaczymy. Na pewno nie będzie to standard, kolejne podróże planujemy znów z dziećmi.
Tym razem zagadki nie będzie, cel podróży wyjawiłem w podsumowaniu poprzedniej. Lecimy do
Indii, tej bardziej turystycznej części, głównie między Mumbajem a Delhi. Dla mnie to powrót po prawie 10 latach, dla Kasi debiut w tym kraju, który można kochać albo nienawidzić. Zobaczymy, w którą stronę to pójdzie w przypadku żony. Do niedawna obstawiałbym raczej nienawiść (najważniejszą cechą miejsc do spania jest dla niej czystość i brak insektów, a to nie będzie w Indiach łatwe), ale skoro zaczęła się jej tak bardzo podobać Afryka, jest szansa, że i Indie się spodobają.
Plan jest jak zwykle napięty, zastanawiam się, czy nie za bardzo. Mam w tym ukryty cel, który wyjawię gdzieś pod koniec roku, jeśli się wszystko uda. W pełni zorganizowane mamy tylko trzy pierwsze dni, pozostałe to będzie trochę improwizacji. Trzymajcie kciuki!