Świat robi się coraz łatwiejszy do eksploracji, a po otwartej w 2019 r. Arabii Saudyjskiej najlepszym chyba potwierdzeniem tej tezy jest przypadek Gwinei Równikowej. Przez wiele wiele lat ten kraj był uważany za zdecydowanie najtrudniejszy do zwiedzania. Znam historie wielu podróżników, którzy usilnie próbowali się tu dostać i musieli wykonywać niesamowite wygibasy, aby to się udało. Gdzieś koło 2015 kraj na chwilę zupełnie zamknął się na turystów, aby potem nieco zluzować wymagania – dla Polaków uzyskanie wizy w Berlinie okazało się wreszcie wykonalne, choć drogie.
W tym roku kraj poszedł jeszcze dalej i od kwietnia wprowadził e-wizę. Wprawdzie system nie działa jeszcze idealnie, ale już kilku osobom się udało użyć nowego systemu. Planowane zluzowanie przepisów wizowych nie uszło uwadze członków klubów podróżniczych. Jeden z nich, Most Traveled People (mtp.travel) zaanonsował organizację konferencji dla podróżników. Na miejsce wybrali
Ciudad de la Paz (Miasto Pokoju) lub Djibloho, przyszłą stolicę Gwinei Równikowej. Zapisałem się jako jeden z pierwszych, tym bardziej, że wycieczka dla pierwszych chętnych miała obejmować wyspę Annobon, jedno z najtrudniejszych do zwiedzenia miejsc na świecie.
Podróż do Gwinei Równikowej przeszła bez historii. Po raz kolejny użyłem linii Ethiopian, z którą podróżuję niemal co roku. Doszło do tego, że lotnisko w Addis Abebie stało się dla mnie trzecim najczęściej używanym lotniskiem na świecie, zaraz po Warszawie i Amsterdamie. Na miejscu wszystko przebiegło super sprawnie, mi i innym podróżnikom zabrano paszporty, aby oddać je z pieczątką wjazdową. Czekaliśmy na to w komfortowych warunkach, nowy terminal w Malabo jest chyba najładniejszym portem lotniczym w Afryce. Tym razem nie było jak zwiedzić stolicy Gwinei Równikowej, bo już 4 godziny później miałem samolot do Baty, stolicy kontynentalnej części kraju. Stamtąd odebrały nas autobusy, którymi pojechaliśmy kolejne dwie godziny do Ciudad de la Paz.
Miesiące szybko minęły i oto jestem w sercu dżungli, w towarzystwie 140 innych podróżników z 39 krajów, w tym siódemki Polaków! Ten zlot to największe zgromadzenie tego typu w historii. Miejsce, w którym odbywa się zlot, jest zupełnie niesamowite. Ciudad de la Paz to przyszła stolica Gwinei Równikowej budowana z rozmachem, jakiego nie powstydziłby się Oskar Niemayer konstruując Brasilię. Na razie wybudowano kilka pięknych dróg i obiektów użyteczności publicznej, które w większości cały czas czekają na inaugurację. Niemniej jednak od paru lat działa tu rząd republiki.
Konferencja odbywa się w hotelu Grand Hotel Djibloho, miejscu tak ogromnym, że bez problemu pomieściłaby się tutaj cała populacja miasteczka. Prezydent-dyktator Gwinei Równikowej Teodoro Obiang nakazał wybudowanie tego gmaszyska na jeden ze szczytów Unii Afrykańskiej. Od tego czasu prawie cały czas stoi pusty, średni mając zajętych 6 pokoi z 400 możliwych! Hotel jest bardzo luksusowy, z basenami, saunami, ogromnym centrum konferencyjnym i wszystkim, czego potrzebują najbardziej wymagający goście. Wokół nie ma nic oprócz dżungli i tego niby miasteczka. Miejsce jest zupełnie surrealne, gdybym tu nie był, nie uwierzyłbym, że coś takiego istnieje. Oczywiście taki hotel to zupełny zbytek i marnowanie środków, ale kto bogatemu zabroni? Gwinea Równikowa to dzięki ropie najbogatsze obecnie państwo Afryki kontynentalnej. I choć większość z tych dochodów idzie do kieszeni prezydenta, ma gest wydawania ich na takie zabawki jak ten hotel.
Mamy tu spędzić trzy najbliższe dni, z czego dwa pierwsze są pełne wystąpień i prezentacji. Dziś absolutnym numerem jeden była prezentacja „Jak zrobić dobre zdjęcie z podróży” autorstwa znanego fotografa Michaela Runkela. Mam nadzieję wykorzystać trochę jego porad w praktyce.