Zaczynają się ferie, czas na kolejną podróż. Po trzech wyjazdach bez rodziny wreszcie wypadało ją gdzieś zabrać, skoro nawet Martyna skomentowała, jak dawno nie leciałą samolotem (nie było to aż tak dawno, w czerwcu 2022). Tym razem padło na turystyczny Egipt, kierunek na tyle banalny, że znajomi z pracy nie mogli uwierzyć. Oczywiście nasz Egipt będzie się mocno różnił od typowych wakacji all-inclusive w tym kraju. Liczę na intensywne zwiedzanie i dużo typowych oraz nieco mniej typowych, ale na pewno topowych atrakcji. Liczę też na utrzymanie zadowolenia wszystkich członków rodziny na przyzwoitym poziomie, z czym podczas ostatniej podróży bywało różnie.
Historia wyboru kierunku była niesamowita. Pierwotnie kupiłem bilety dla naszej czwórki jeszcze jesienią 2019 r., a wybranym kierunkiem był Bejrut. Lecieć mieliśmy 18 marca 2020 r. Mieliśmy tyle szczęścia, że covidowe szaleństwo zaczęło się kilkanaście dni wcześniej, a nie w czasie, gdy byliśmy poza krajem. Odwołane bilety z marca przebukowaliśmy na wrzesień, ale i tamten lot został anulowany. Zrezygnowałem z Libanu i przebukowałem bilety na Barcelonę na 1 czerwca 2021. W międzyczasie wiedzieliśmy, że w tym czasie nie bardzo możemy lecieć, na szczęście LOT znów skasował jeden odcinek. Wziąłem vouchery, które wykorzystałem w ostatnim możliwym momencie, kupując loty na ferie 2023 do Kairu – trochę z konieczności, bo już niewiele pozostaje ciekawych kierunków w siatce narodowego przewoźnika, w których nie byłem. I tutaj były solidne zmiany w rozkładzie, które wykorzystałem na przebukowanie biletów w bardziej dogodnych dniach. Lecimy w sobotę, wracamy w niedzielę – całe ferie wykorzystane w 100%.
Tradycyjny pakiet początkowy zakupiony – samochód w Sixt bez limitu kilometrów za 450 USD na 14 dni i pierwszy nocleg w Kairze za jakieś 20 USD. Resztę załatwi się na miejscu.
Po raz pierwszy spróbuję relacji na żywo, ciekawe jak mi to wyjdzie. Bez rodziny spokojnie byłbym w stanie zrobić taką relację, teraz sprawdzę, czy jest to wykonalne jadąc we czwórkę. Mam nadzieję, że będzie choć trochę ciekawie dla czytelników, wszak relacji z Egiptu mieliśmy ostatnio sporo (że wspomnę tylko o Migot, Jekatherine oraz wcześniej Mariance) i ciężko zaskoczyć czymś oryginalnym.
Piszę ten wstęp z lotniska Chopina. Boarding do Kairu już za 10 minut, ale samolot jeszcze niepodstawiony. Oby nie był to zły prognostyk...