Geoblog.pl    stock    Podróże    Mniej znany Bliski Wschód - Irak i Arabia Saudyjska    Na wyspach Farasan
Zwiń mapę
2021
11
lis

Na wyspach Farasan

 
Arabia Saudyjska
Arabia Saudyjska, Farasān Archipelago
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4848 km
 
Relacja miała być ukończona już dawno, ale wydarzenia ostatnich dwóch miesięcy sprawiły, że planowanie czy nawet pisanie o podróżach nie było mi zupełnie w głowie. Ale cóż, relację trzeba dokończyć, tym bardziej, że sama końcówka mojej podróży do Arabii była niezwykle fascynująca. Zapraszam.


Kolejny dzień zaczęliśmy od Abhy, stolicy prowincji Asir, leżącej na wysokości 2200 m n.p.m. Tak duża wysokość mocno mnie zdziwiła, bo pamiętałem, że do naszego hotelu przez dobrych 30 minut zjeżdżaliśmy z góry. Poguglowałem trochę i przestałem się dziwić – droga do hotelu wiodła tuż obok najwyższego szczytu Arabii Saudyjskiej – Dżabal Szauda, wznoszącego się na ponad 3000 m. n.p.m. Na Dżabal Szauda można wjechać kolejką górską, ale odpuściliśmy sobie tę atrakcję i pojechaliśmy w dół, do centrum Abhy. Miasto niczym specjalnym się nie wyróżnia, ale centrum z meczetem królewskim oraz dwoma zamkami prezentowało się co najmniej przyzwoicie.

Z Abhy pojechaliśmy jeszcze dalej na południe, niemal pod samą granicę z Jemenem, czyli w miejsce, do którego polskie MSZ „odradza wszelkie podróże” z powodu rozgrywającej się za granicą wojny. W rzeczywistości prowincje graniczne Dżizan i Nadżran nie wyróżniają się niczym szczególnym, nawet nie ma tu wzmożonych kontroli policyjnych, życie toczy się w 100% normalnie – w końcu Arabia Saudyjska potrafi strzec swoich granic. Choć fakt, kilka dni po naszym przyjeździe na lotnisko w Abha był atak dronowy...

Naszym celem były wyspy Farasan, niewielki archipelag na Morzu Czerwonym, znany z… w zasadzie nie wiem z czego znany. Podobno można tu nurkować, ale nigdzie nie widziałem żadnej o tym wzmianki. W każdym razie to największy archipelag Arabii Saudyjskiej, a że nie mieliśmy nic lepszego do roboty, udaliśmy się właśnie tam. Na Farasan można się dostać promem z Dżizan, a promy odpływają dwa razy dziennie – ok. 9 rano i 13.30. Wiedzieliśmy, że prom jest bezpłatny, ale nie mieliśmy pojęcia, czy obejmuje to też samochód. Okazało się, że tak! To chyba jedyne miejsce na świecie, do którego płynący dwie godziny prom zabiera bezpłatnie turystów razem z samochodami.

Bilety rezerwuje się w siedzibie MACNA (The Maritime Company for Navigation), tuż przy porcie w Dżizan i lepiej to zrobić z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem, a nie, jak my, dwie godziny przed. Zagwarantowano nam tylko miejsca dla pasażerów, jeśli chodzi o samochód byliśmy na liście oczekujących. Na pytanie skierowane do pani sprzedającej bilety, czy mamy szansę zabrać się z samochodem, otrzymaliśmy sakramentalną odpowiedź – inshallah. Ostatecznie się załapaliśmy, ale było blisko porażki – za nami wjechały jeszcze tylko trzy inne samochody. Do kontroli bezpieczeństwa musieliśmy się rozdzielić – kierowca osobno, pasażerowie osobno. Każdy samochód był skanowany rentgenem i podczas tej operacji kierowcy czekali w pełnym słońcu.

Główna wyspa archipelagu rozciąga się na ponad 50 kilometrów i jej dwa skrajne punkty dzieli wygodna i szeroka droga. Oprócz tego samochodem można się dostać na drugą, nieco mniejszą wyspę. Obie są zupełnie nieciekawe – płaskie jak stół, półpustynne, z całkiem niezłymi plażami, na których jednak nie można się kąpać – to czynność zabroniona w Arabii Saudyjskiej, przynajmniej w miejscach, które widzieliśmy. Plaże służą jako miejsca pikników.

Wyspy są znane jako ostoja ptactwa, ale poza mewami nie widzieliśmy żadnych innych ptaków, poza jednym miejscem, w którym zgromadziły się bardzo fotogeniczne marabuty - poza widokiem przystani jedyny sensowny plener na wyspach Farasan.

Honor wysp został uratowany w ich centrum – miasteczku Farasan. Najpierw znaleźliśmy bardzo przyzwoity pokój za 150 riali. Recepcjonista zapytał, jak się trzymają komuniści w Polsce, na co odpowiedzieliśmy, że już dawno ich nie ma. Myśleliśmy, że pytał jako przeciwnik ustroju, ale okazało się, że jest inaczej – jest byłym członkiem Komunistycznej Partii Kerali i nasza odpowiedź pewnie go trochę zasmuciła. A gdy zapytaliśmy, gdzie tu można zjeść dobrą i tanią rybę, uczciwie powiedział, że w hotelu będzie drogo i skierował nas w stronę targu rybnego. Tam kupiliśmy ponadkilogramową rybę, którą od razu nam upieczono. Całość wyniosła 25 riali, czyli poniżej 30 zł za dwie osoby – jak na Arabię Saudyjską cena fantastyczna.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2022-04-24 17:33
Ciekawostka z przeprawą !
Pozdrawiam
 
marianka
marianka - 2022-04-24 18:22
Oj, w pełni rozumiem. Od dwóch miesięcy czuję się jak w paraliżu...
Choć może tym bardziej miło uśmiechnąć się do Twoich arabskich wspomnień!
 
 
stock
Wojtek
zwiedził 51.5% świata (103 państwa)
Zasoby: 639 wpisów639 2676 komentarzy2676 7843 zdjęcia7843 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
23.11.2024 - 23.11.2024
 
 
01.11.2024 - 11.11.2024
 
 
12.09.2024 - 22.09.2024