Niektórzy z moich znajomych czasem się dziwią rozmawiając ze mną o podróżach. Odwiedziłem kraje takie jak Niger czy Dżibuti, a nigdy nie byłem chociażby w Chorwacji. To samo z miastami… mimo zwiedzenia ponad połowy rosyjskich obwodów Moskwę zwiedziłem dopiero podczas czwartej podróży do tego kraju. Podobnie było ze Stambułem – jeszcze nigdy nie byłem w tym mieście, mimo, że właśnie stał się moim drugim hubem przesiadkowym (na wszystkich trzech lotniskach stambulskich startowałem i lądowałem już 21 razy, przebijając właśnie Amsterdam; na pierwszym miejscu ze 110 operacjami niezagrożenie króluje Lotnisko Chopina).
DYGRESJAA propos Stambułu i lotnictwa - czy ktoś zdaje sobie sprawę, że z lotniska w Stambule bliżej jest do lotniska w Zurychu niż tego w Baku? Tak, różnica to kilkanaście mil na korzyść Zurychu.
KONIEC DYGRESJINadszedł w końcu czas uzdrowić tę sytuację. Korzystając z trwającej dwadzieścia kilka godzin przesiadki postanowiłem przynajmniej liznąć wspaniałości tego miasta. I przyznam wam szczerze, że dobrze, że nie zdecydowałem się na zrobienie tego z rodziną. Wydostanie się z nowego stambulskiego lotniska do centrum miasta to prawdziwy koszmar – mi zajęło to prawie dwie godziny. Z powrotem było jeszcze gorzej – od wyjścia z hotelu do przejścia kontroli bezpieczeństwa minęły prawie trzy godziny! Dopóki nie dociągną tam linii metra, więcej do miasta Stambuł się nie wybiorę.
Mimo przebojów z transportem udało się trochę pozwiedzać. Pierwszego dnia odwiedziłem m.in. wspaniałą
Haghia Sophia, praktycznie zamknięty
Błękitny Meczet, bazary: Wielki i ten mniejszy od przypraw. Przy Świątyni Mądrości Bożej poczułem prawie wzruszenie – dla mnie Stambuł to przede wszystkim Konstantynopol, kolebka klasycznej kultury przez tysiąc lat opierająca się zalewowi barbarzyńców, a Świątynia Mądrości Bożej to najwspanialszy zabytek tego okresu. Choć to trochę niesprawiedliwe i krzywdzące, uważam, że późniejsi zdobywcy przede wszystkim kopiowali wspaniałe klasyczne wzorce. A propos Haghia Sophia – decyzja Erdogana o zamienieniu muzeum w meczet przysłużyła się o tyle, że teraz można tam wejść kiedy chcemy i nie płacić biletów wstępu!
Następnego dnia przyszedł czas na symbol Stambułu tureckiego, seldżuckiego czy też islamskiego, czyli
Pałac Topkapi. Będąc tam w czasie pandemii w niedzielę rano mogłem zwiedzać sułtański harem zupełnie sam! Pałac to klasa sama w sobie, wspaniały zabytek, na który warto poświęcić trochę czasu.
Po Stambule klasycznym i islamskim przyszedł czas na Stambuł starożytny. Trochę przypadkowo przechodząc obok stambulskiego
Muzeum Archeologicznego wstąpiłem do środka i z wrażenia zaparło mi dech. Chyba tylko w Muzeum Brytyjskim (może jeszcze w berlińskim Pergamonie) możemy znaleźć podobne nagromadzenie artefaktów świata starożytnego. Doskonale zachowane egipskie mumie, reliefy ze świątyń starożytnego Babilonu, Asyrii czy Persji, zabytki fenickie czy staroormiańskie – wszystko to można tu znaleźć, bo przecież niegdyś Padyszach władał wszystkimi tymi terenami, słusznie nazywanymi kolebką cywilizacji. Wyszedłem zachwycony.
__
To już ostatni wpis z tej krótkiej podróży. Rychło w czas, bo już w piątek rozpoczynam nową do dwóch do niedawna bardzo rzadko odwiedzanych krajów. Obecnie się to zmienia z powodu znacznego poluzowania przepisów wizowych w obu tych państwach, ale ciągle wycieczka tam jest raczej ciekawostką. Podczas tej podróży zamierzam odfajkować moje pięćsetne miejsce z listy UNESCO (aktualnie mój licznik stoi na 490).
Jak dodam, że państwa ze sobą graniczą, nie będzie chyba problemu ze zgadnięciem, prawda?