Czas na krótką relację z… no właśnie, skąd? Po podpowiedziach poniżej nie powinno być wątpliwości, więc zapraszam do zgadywania.
Miejsce, do którego jadę jest dość trudno dostępne i chyba nie było jeszcze opisywane na Geoblogu. Aby się tam dostać, potrzebna jest dwukrotna wiza rosyjska, którą właśnie dziś odebrałem.
Dla mniej zorientowanych – załatwianie standardowej rosyjskiej wizy jest proste, ale kosztowne. Trzeba zdobyć tzw. voucher, potwierdzenie rezerwacji hotelu, ubezpieczenie i zapłacić pośrednikowi. A jak ktoś mieszka poza miastem, w którym jest konsulat, trzeba zapłacić dwóm pośrednikom. Rosja zrobiła outsourcing procedur wizowych, które załatwia za nich tzw. Rosyjskie Centrum Wizowe. Wbrew nazwie to całkowicie prywatna firma, która przyjmuje dokumenty, zawozi do konsulatu i odbiera paszporty z wizą. Jeśli załatwiasz wizę mieszkając np. w Rzeszowie, musisz pójść do lokalnego pośrednika, który i tak zawiezie papiery do Centrum Wizowego w Krakowie. Trzeba pośrednikom bulić dwukrotnie.
Można załatwić wizę bezpośrednio w konsulacie, ale te placówki skutecznie do tego zniechęcają. Na przykład według relacji z Internetu czasami trzeba czekać około miesiąca na wolny termin wizyty. A jak już się tam dostaniesz, musisz złożyć wizę tylko za siebie, za żonę np. już nie. Skandal i granda, ale co zrobić.
Mój cel podróży był nietypowy i trochę bałem się tego załatwiania wizy, tym bardziej, że potrzebowałem trudniejszej do uzyskania wizy dwukrotnej. Poszedłem do Centrum Wizowego, gdzie oczywiście mój przypadek widzieli na oczy pierwszy raz. Wyszedłem rozeźlony, bo co to za pośrednik, który pieniądze bierze, ale w trochę bardziej skomplikowanej sprawie rozkłada ręce i wygaduje głupoty. Wszedłem więc na stronę konsulatu i może miałem szczęście, bo pierwszy wolny termin był za cztery dni.
Pani w okienku zobaczyła moje papiery i nawet się nie zdziwiła. Potem zadała wprawdzie jedno podchwytliwe pytanie, ale uspokojona konwersacją w ojczystym języku (mój rosyjski jest ciągle bardzo dobry, choć w porównaniu z czasami studenckimi wstydliwie beznadziejny) zaakceptowała papiery. Właśnie dziś otrzymałem świeżutką dwukrotną tranzytową wizę rosyjską, płacąc za cały proces zaledwie 162 zł. Gdybym załatwiał normalną wizę przez pośrednika, zapłaciłbym co najmniej dwa razy tyle.
Wyjazd już za trochę ponad dwa tygodnie.
No więc - dokąd się wybieram?