Geoblog.pl    stock    Podróże    W sercu Sahary    Z Zinderu do Niamey
Zwiń mapę
2019
23
lut

Z Zinderu do Niamey

 
Niger
Niger, Zinder
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1179 km
 
Ten sam, co wcześniej samolot dwa dni później zabrał naszą grupę z Agadezu do Zinderu, drugiego największego miasta Nigru, położonego na samym południu kraju. Z Zinderu w ciągu dwóch dni pokonaliśmy trasę do Niamey, będąc czasami tylko kilka kilometrów od granicy z Nigerią. Był z nami Luis, Portugalczyk, który zwiedził wszystkie państwa świata za wyjątkiem Nigerii właśnie i podpuszczaliśmy go, że może przekupić pograniczników i dostać się na chwilę do swojej ziemi obiecanej. Ale, jak niegdyś Mojżesz, tym razem Luis musiał obejść się tylko widokiem swojego raju. Luisowi i tak dwa miesiące później udało się odwiedzić Nigerię i tym samym skompletować wszystkie państwa.

Południe Nigru jest jeszcze rzadziej odwiedzane niż pustynia, co nie dziwi – dla turystów nie ma tu naprawdę nic szczególnie interesującego, przynajmniej w sferze kultury materialnej. W Zinderze zatrzymaliśmy się pod pałacem sułtana – całkiem ładnie zdobionym, ale niedostępnym do zwiedzania (koncepcja zwiedzania czegokolwiek jest tutaj raczej niezwykła). Całkiem ładny okazał się największy meczet miasta, ale konstrukcja była zupełnie współczesna. Najładniejszy pałac sułtana (Palais du Zarmakoye) widzieliśmy za to w Dosso, kilkaset kilometrów dalej, ale strażnik był autentycznie przerażony gdy próbowaliśmy tam wejść pod nieobecność gospodarza.

Tradycyjnie największą frajdę sprawiały nam spotkania z miejscowymi ludźmi i podziwianie krajobrazu wiejskiego. Najbardziej fotogeniczne były spichlerze na siano (i pewnie też inne rzeczy), zbudowane z gliny albo drewna i słomy. Niekiedy było ich tyle, że wyglądały jak wioski smerfów.

W jednym miejscu odbiliśmy od głównej drogi, żeby zobaczyć jezioro Madarounfa i okoliczny las, oba będące podobno świętymi miejscami dla okolicznej ludności – w okolicy znajdują się groby 99 świętych. Grobów nie widzieliśmy, jezioro i las były najzupełniej zwykłe, ale najlepsze było spotkanie z ludnością wioski. Można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że byliśmy tam jedynymi białymi od bardzo dawna. Zaczęło się od zebrania chmary dzieci (przypominam – w Nigrze na kobietę przypada aż siódemka!), ale później dołączyli starsi i skończyło się na zgromadzeniu prawie całej wioski. To już nie uszło uwadze lokalnych stróżów prawa i kiedy mieliśmy opuszczać wioskę, podjechały dwa patrole policji. Nie było jednak żadnych problemów, policjanci byli bardziej zaciekawieni niż podejrzliwi.


Z Zinderu do Niamey wiedzie całkiem niezła droga, miejscami dość dziurawa, ale jak na standardy afrykańskie więcej niż akceptowalna. Policyjne checkpointy są często (między innymi z uwagi na bliskość granicy), choć na szczęście policjanci są wprawdzie oficjalni, ale przyjaźni. Nigdzie nie mieliśmy nawet sugestii łapówki. Dwa czy trzy razy poproszono nas o opłatę za korzystanie z drogi, zbieraną podobno po to, żeby ją poprawić. Tu też wszystko odbyło się oficjalnie, otrzymaliśmy potwierdzenie, które potem uczciwie sprawdzano i puszczano nas dalej. Jak na tę część świata, organizacja godna podziwu.


Podczas robienia zdjęć z okna samochodu nasz kolega zrobił kardynalny błąd – przypadkowo zrobił zdjęcie policjantowi. Coś takiego w Zachodniej Afryce podpada pod najcięższe paragrafy i może się naprawdę źle skończyć. I zaczęło się niepokojąco – sfotografowany policjant wsiadł na motor, dogonił nas i kazał się zatrzymać. Współczuliśmy koledze, który w drżących rękach ledwo był w stanie utrzymać telefon, kiedy go podawał policjantowi. Ten oczywiście zdjęcie usunął, po czym wykonał kilka telefonów, konsultując sprawę z przełożonymi. Po jakichś piętnastu minutach puścił nas wszystkich wolno, bez żadnych próśb o łapówkę. Za mniejszej wagi numer (zrobienie zdjęcia placówce bankowej) niektórzy uczestnicy naszej podróży spędzili w Republice Środkowoafrykańskiej kilka godzin na komisariacie, co i tak wszyscy traktowali jako szczęśliwe zakończenie sprawy. Tutaj jak widać jest zdecydowanie bardziej przyjaźnie.

I tak mogę podsumować cały Niger. Kraj jest niesamowicie biedny, co widać gołym okiem (choć zdaje się, że na szczęście nie ma tutaj głodu), niedoinwestowany, ale przyjazny. W miejscach, w których byliśmy, nigdy nie czuliśmy jakiegokolwiek zagrożenia, nikt nie był wobec nas agresywny czy nawet nadmiernie namolny. Ludzie są najczęściej zaciekawieni i przyjaźni. Organizacja na lotniskach i drogach bez zarzutu, nigdy nic się nie opóźniło. Jak na frankofoński kraj przystało, nie było problemu ze znalezieniem dobrego jedzenia, każdy hotel miał wifi, a internet mobilny był dostępny w większości miejsc. Nie jest tanio, ale też nie jest specjalnie drogo. Słowem, kraj najzupełniej nadaje się do samodzielnego zwiedzania, choć na pewno warto znać trochę podstawowych zwrotów po francusku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (32)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
ciesielka
ciesielka - 2019-05-16 23:00
Fajnie wyglądają te spichlerze. Zdjęcia dzikiej Afryki jak w "Pieprz i wanilia" ;)
 
zula
zula - 2019-05-17 22:33
Miałeś wyjątkowy dzień do robienia zdjęć - przepiękne !
A fotografowanie- trzeba bardzo uważać .
Kiedyś i u nas było pełno znaków zakazu fotografowania .
 
migot
migot - 2019-05-18 21:35
Bardzo to wszystko ciekawe, i mało kto może się pochwalić takimi podróżniczymi osiągnięciami :) A z tymi zdjęciami to faktycznie trzeba strasznie uważać.. strach wyciągać aparat przy budynkach i mundurowych - dobrze, że ludzie tacy ogólnie przyjaźni!
 
marianka
marianka - 2019-05-20 22:20
Ale tam pięknie! Bardzo!
Ciekawe podsumowanie - nie powiem, zachęca! :)
Natomiast faktycznie, aż strach robić zdjęcia, żeby w kadr jakiś mundurowy nie wszedł :)
 
 
stock
Wojtek
zwiedził 51% świata (102 państwa)
Zasoby: 637 wpisów637 2670 komentarzy2670 7833 zdjęcia7833 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.11.2024 - 11.11.2024
 
 
12.09.2024 - 22.09.2024
 
 
10.03.2014 - 31.08.2024