Bliski wschód bazarami stoi – to trywialne stwierdzenie nie wymaga chyba dalszego rozwijania. Nie mam też ochoty szczególnie go rozwijać, tym bardziej, że bazary nie należą do moich ulubionych miejsc. Ta antypatia się nawet powiększyła od czasu, gdy w podróży towarzyszą nam dzieci. Dla nich bazary to siedlisko pokus, przed którymi nie są w stanie się oprzeć, a my po kilku minutach mamy dość tłumaczenia, że nie kupimy tego, nie kupimy tamtego, może kiedy indziej, nie mam pieniędzy itd.
Czasami nie da się jednak bazarów ominąć. Tak było wiele razy w Maroku (gdzie na dodatek trzeba było odwracać wzrok Martynki od ułożonych luzem, zakrwawionych głów baranich i tego typu atrakcji), tak było i w Iranie. A już na pewno musieliśmy zobaczyć
Wielki Bazar w Tebrizie który, jako jedyna tego typu atrakcja na świecie został wpisany na listę UNESCO*.
Sam Tebriz to miasto nie lada. Licząc około 1,5 mln mieszkańców jest – w zależności od źródeł – w pierwszej trójce lub szóstce największych miast Iranu. Z uwagi na swoje przygraniczne położenie – tuż obok znajdują się granice z Turcją, Armenią i Azerbejdżanem, a niedaleko z Irakiem właściwym i tym niewłaściwym (czyli irackim Kurdystanem) – jest głównym ośrodkiem handlowym Iranu. Znaczna część transportu drogowego do i z Iranu odbywa się właśnie poprzez Tebriz.
Nic dziwnego, że centralny bazar** w tak handlowym ośrodku przyciąga niezliczoną ilość kupujących i sprzedających, a samo targowisko zasługuje na tytuł największego w Iranie. Ponoć jest też największym zadaszonym bazarem świata, większym nawet niż Wielki Bazar w Stambule.
Wielki Bazar w Tebrizie może nieco rozczarowywać – to nie jest miejsce turystyczne, a wielka giełda, gdzie tysiące kupców zawierają transakcje na często zawrotne sumy. Poza godzinami biznesowymi bazar pustoszeje i należy oglądać go przed czwartą po południu, a jeszcze lepiej rano. Mimo to turyści znajdą tu wiele – między innymi przebogaty wybór najlepszych dywanów świata. Moja mała córeczka jak w raju czuła się w ogromnej sekcji wyrobów ze złota – jej zapał do błyskotek, rosnący wraz z wiekiem, nieco martwi mnie i mój portfel… ;-)
Bazar został wpisany na listę UNESCO głównie z powodu jego architektury. Rzeczywiście, różne części bazaru są zbudowane w nieco różnych stylach, ale niewprawnemu oku ciężko zauważyć te osobliwości. Bazar jest zbudowany w taki sposób, aby z wąskich, zadaszonych uliczek można było dość szybko uciec na zacienione, ale zielone dziedzińce, gdzie można ochłodzić czoło i w bardziej komfortowych warunkach zawrzeć co poważniejszą transakcję.
W Tebrizie przytrafiła nam się śmieszna sytuacja. W lokalnej restauracji byliśmy – jak zwykle zresztą – potraktowani po królewsku, jednak obsługa nie umiała ani słowa po angielsku. Posługiwali się więc internetowym translatorem z perskiego. Posadzili nas na wyłożonym dywanami miejscu, ale Adamowi przydarzyła się wpadka – wylał koło siebie całą szklankę z napojem. Obsługa chciała zaproponować inne miejsce, bo nasze obecne było trochę mokre. Internetowy translator podpowiedział im tekst -
You are wet with your shame, co oznacza mniej więcej – jesteście mokrzy ze wstydu. Mokrzy ze wstydu nie byliśmy i za zmianę miejsca podziękowaliśmy. Translator jeszcze raz pokazał swoją moc – gdy przyszło do płacenia nasz gospodarz chciał pokazać – zgodnie z wymogiem
ta'arof, perskiej gościnności - że płacić nie musimy. Wstukał coś w telefon, a translator pokazał mi tekst „No party available”, czyli „przyjęcia nie będzie”. Zapłaciłem i wyszliśmy, szczerze ubawieni.
* Bazarów na liście jest bardzo dużo, zwykle jako część "historycznego centrum miasta x", ale tylko bazar w Tebrizie zasłużył na samodzielny wpis.
** Przy tej okazji wypada dodać, że słowo bazar pochodzi właśnie z perskiego i stąd rozprzestrzeniło się na cały świat. Prawdopodobnie w Persji powstały też pierwsze bazary na świecie.