Iran jest krajem bezpiecznym i basta. Zagrożenie pospolitą przestępczością jest tu dużo niższe niż w większości krajów Europy, o innych kontynentach nie wspominając. Oprócz przestępczości pospolitej jest jednak jeszcze ta niepospolita i na tę Iran, choćby z racji swojego położenia, jest narażony nieco bardziej. Nie dalej jak miesiąc przed naszą podróżą, 22 września, w Ahwazie terroryści dokonali zamachu, zabijając 30 osób. Do zamachu przyznała się Al-Ka'ida, ale niekoniecznie należy dawać jej wiarę, bo Ahwaz był od wielu lat problematycznym miastem z tendencjami separatystycznymi. W odróżnieniu od pozostałej części Iranu, Ahwaz jest częściowo zamieszkały przez Arabów, którzy chętnie widzieliby siebie jako część pobliskiego Iraku (który też ochoczo zaopiekowałby się pobratymcami z bogatego w ropę regionu). W trakcie wojny iracko-irańskiej Chuzestan był zresztą przez jakiś czas pod kontrolą iracką, a w ogóle kontrola nad tym regionem była jedną z głównych przyczyn samej wojny, jednej z najbardziej krwawych w drugiej połowie XX w.
Nie planowaliśmy wprawdzie odwiedzania samego Ahwazu, ale w jego okolicach były miejsca, których ominąć nie chciałem. Przekonany, że piorun nie uderza dwa razy w to samo miejsce (tym bardziej, że zamachy w Iranie zdarzają się raczej co kilka lat, a nie raz w miesiącu) pojechałem tam bez wahania, obawiając się jednak wzmożonych kontroli policyjnych i tym podobnych atrakcji. Nic takiego nie miało jednak miejsca, co bardzo dobrze świadczy o kraju.
Właśnie tu, kilkadziesiąt kilometrów od Ahwazu, w odległości godziny drogi są trzy zupełnie różne miejsca z listy UNESCO. Pierwszym z nich jest starożytne
Szusztar. Szusztar jest znane ze starożytnego systemu zarządzania wodą, składającego się z urządzeń odprowadzających wodę, zapór, mostów, kanałów i młynów wodnych. Najbardziej znanym elementem jest Band-e Kaisar, most wybudowany przez pojmanych żołnierzy rzymskich w III w. n.e., ale cały system jest jeszcze starszy i sięga ponoć czasów Dariusza I. Centralnym punktem Szusztar jest strefa wodospadów i młynów, w samym centrum miasta, kilka kroków od naszego hotelu. Wygląda to bardzo pięknie – z jednej strony kilkanaście wodospadów, z drugiej liczące dwa tysiące lat młyny wodne i inne starożytne obiekty, a po środku błękitna rzeka. Ponoć młyny, których jest tu aż 45, były używane aż do 1970 r., czyli przez dwa tysiące lat. Szusztar jest na zabytkiem unikalnym, a do tego bardzo malowniczym i naprawdę warto przemęczyć się docierając tam z Szirazu lub Isfahanu…
…tym bardziej, że obok jest jeszcze bardziej znane miejsce wpisane na listę UNESCO,
zikkurat w Czoga Zanbil. Czoga Zanbil wraz z Persepolis i Placem Imama w Isfahanie było wpisane na listę w 1979 r. Potem Iran na długie lata stracił zainteresowanie UNESCO i aż do 2000 r. miał na liście Światowego Dziedzictwa tylko te trzy miejsca. Potem nastąpił gwałtowny zwrot i Iran zaczął jak szalony proponować kandydatury swoich obiektów. Na 2018 r. ma ich już 23 i co roku proponuje kolejne, na ogół z powodzeniem. Niemniej jednak wpis na listę UNESCO jeszcze w latach 70-tych sam w sobie świadczy, że mamy do czynienia z zabytkiem światowej klasy. W odróżnieniu od Persepolis i Isfahanu, Czoga Zanbil jest odwiedzany zdecydowanie rzadziej – na Geoblogu to dopiero druga relacja z tego miejsca. Na pewno w porównaniu z wielkimi towarszyszami Czoga Zanbil jest mniej ciekawy, a wrażenie nieco psuje fakt, że zikkurat można oglądać jedynie z zewnątrz. Mimo wszystko, jest to zabytek światowej klasy – z 16 zikkuratów odkrytych do tej pory na świecie Czoga Zanbil jest zdecydowanie najlepiej zachowany. Jedynie Ur w Iraku może się z nim mierzyć, choć tam rekonstrukcja poszła jeszcze dalej. Oglądając Czoga Zanbil nie mogłem się nadziwić , że ta ogromna budowla została odkryta zaledwie w 1935 r., na podstawie zdjęć lotniczych wykonywanych podczas poszukiwania złóż ropy naftowej.
Tercet unescowych atrakcji z Chuzestanu dopełnia być może najważniejszy z nich, ruiny
starożytnej Suzy. Suza, podobnie jak Persepolis, była stolicą wielkiego imperium perskiego w IV w. p.n.e., ale jest miastem z historią o wiele starszą. Ponoć została zasiedlona już w V tysiącleciu p.n.e., co czyni ją jednym z najstarszych ośrodków miejskich świata. To właśnie w Suzie, na początku XX w. francuscy archeolodzy odnaleźli
Kodeks Hammurabiego. Mimo, że stela z kodeksem została przez Francuzów aresztowana i przewieziona do Luwru, w lokalnym muzeum archeologicznym pozostało wiele wysokiej klasy zabytków. Niestety, stanowisko archeologiczne w Suzie nie dorasta wspaniałością zabytkom w muzeum – ruiny pałacu Dariusza oraz pozostałości elamickiej stolicy nie wystają na więcej niż metr ponad grunt. Trzeba mieć dużo wyobraźni, żeby stworzyć sobie obraz Suzy w latach świetności – tutaj okulary 3D przydałyby się nawet bardziej, niż w Persepolis.
W Suzie, kilka kroków od odkrywki archeologicznej, znajduje się sanktuarium biblijnego Daniela, tego samego, który wytłumaczył sen Nabuchodonozora i uratował się przed lwami w jaskini. Paradoksalnie okazuje się, że Daniel jest czczony nawet bardziej w islamie, niż w judaizmie – jego grób w Suzie jest jednym z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych.