Hargejsa urzeczywistnia moje wyobrażenie afrykańskiego miasta. Jeszcze nigdzie nie widziałem takiego zgiełku, rozgardiaszu i gorączki jak tutaj – tłok i gwar jest praktycznie przez cały dzień, od 6 rano do 11 wieczorem. Po zapylonych ulicach jeździ masa samochodów, chodzą woziwodowie (ładunek ciągną osiołki), uliczni handlarze z taczkami i oczywiście tłumy pieszych. Niemal każdy skrawek terenu jest zajęty pod handel, w promieniu jakichś 100m od mojego hotelu naliczyłem kilkanaście aptek, a sklepów z różnością chyba setki. Również hoteli w centrum jest do wyboru do koloru, a średnie obłożenie w nich to jakieś 10-20%. Nie wiem, jak to się opłaca właścicielom, tym bardziej, że ciągle powstają nowe. W odróżnieniu od Dżibuti, tu nie zauważyłem ani jednej przerwy w dostawie prądu. Sklepy, zamiast znanych u nas szyldów, reklamują się malunkami na ścianach. Czasami wygląda to naprawdę fajnie.
Hargejsa jest chyba jedną z niewielu stolic, w których ulice wyglądają gorzej niż w reszcie kraju. Nie ma tu prawie w ogóle asfaltu, przez co wszystko pokrywa się warstwą kurzu. Brak asfaltu ma jedną zaletę- uspokaja ruch, który jest tu chyba nawet gorszy niż w takich Indiach. Mimo, że obowiązuje ruch prawostronny, większość samochodów ma kierownicę po prawej – nie wiem czemu, może sprowadzają je z Kenii? Nikt się zresztą nie przejmuje zasadą trzymania się prawej strony – kierowcy potrafią jechać po lewej stronie nawet, gdy przeciwległe pasy są oddzielone murkiem. Sygnalizacja świetlna występuje jedynie na dwóch skrzyżowaniach, ale na żadnym nie działała prawidłowo :)
Miasto jest dość zaśmiecone, ale nic nie przebija okolic rzeki, która po prostu tonie w śmieciach. Ciężko tam przejść bez zatykania nosa, ale wszechobecnym kozom najwidoczniej się tam podoba. Poza kozami można spotkać krowę, ale co ciekawe, psów i kotów praktycznie nie ma.
Kraj jest zdecydowanie bardziej ortodoksyjnie muzułmański niż Dżibuti – tam widziałem nawet kilka kościołów chrześcijańskich, tu propagowanie innych niż islam religii jest zakazane, podobnie jak sprzedaż alkoholu. Mimo wszystko kobiety częściej zakrywają tylko włosy niż całą twarz. Nigdzie jeszcze nie słyszałem tak częstych i długich nawoływań do modlitwy. Zaczynają się już o 4.30 rano i podczas pierwszej nocy zostałem bardzo wcześnie obudzony. Potem z premedytacją wybrałem hotel z wentylatorem, który pracując zagłuszał uliczny zgiełk. Meczety, których w centrum nie brakuje, w porze modlitw są wypełnione po brzegi.
W Hargejsie brakuje typowych atrakcji turystycznych (oprócz jednej, którą opiszę osobno). Symbolami miasta są pomniki samolotu i czołgu, pamiętających czasy bombardowań sprzed uzyskania niepodległości. W mieście jest jedno muzeum (wstęp dla obcokrajowców 3 USD), ale w środku niewiele jest do oglądania.