Zapraszam do, nieco spóźnionej względem zamierzeń, relacji z rodzinnej podróży do Maroka. Zanim jednak zacznę, korzystając z okazji publikacji tego wpisu na samym początku nowego roku, podsumuję ten stary.
2017 r. był dla mnie absolutnie podróżniczo rekordowy. Choć nie o to w podróżach chodzi, ilościowo ustanowiłem rekordy w praktycznie wszystkich kategoriach (w tym, niestety, w podróżniczych wydatkach). Nie wszystkie podróże były relacjonowane na Geoblogu, stąd poniżej krótkie podsumowanie:
Styczeń – nieudany wypad do Strefy Gazy. W zamian za to miałem super udaną podróż do Jordanii i nieco bardziej dogłębne poznanie Palestyny oraz trochę Izraela, głównie Tel Awiwu.
Luty – krótki, rodzinny wypad na Maltę. 3 dni praktycznie wystarczyły na ten mały kraik, choć pewnie jeszcze kiedyś tam wrócę.
Maj – wypad z ojcem na Górę Athos i przy okazji zwiedzanie Północnej Grecji. Athos trochę rozczarował i znudził, ale generalnie wycieczka była bardzo fajna.
Czerwiec – rodzinny wypad na Wyspy Świętego Tomasza i Książęcą przez Portugalię. Nasze powitanie z Afryką wypadło bardzo dobrze, a Portugalia stała się moim numerem jeden w Europie.
Sierpień – samodzielna eksploracja Azji Południowo-Wschodniej, ze szczególnym uwzględnieniem Malezji. Bardzo fajny wyjazd z punktami kulminacyjnymi w postaci spotkania podróżników na Wyspach Spratly oraz oglądania i karmienia żyjących na wolności orangutanów w Indonezji.
Wrzesień – nieopisywany służbowy wyjazd do Paryża, przedłużony o weekend i jeden dzień tygodnia. W rezultacie znacznie lepiej zwiedziłem stolicę Francji i okoliczne miejsca z listy UNESCO. Paryż jest dla mnie najpiękniejszym dużym miastem świata.
Wrzesień – pod koniec miesiąca po raz pierwszy wybraliśmy się samodzielnie z Adasiem na weekendowy wypad na Słowację i północną część Węgier. Po kilku latach intensywnego podróżowania był to mój pierwszy raz na Słowacji.
Październik – Serbia i spotkanie z grupą najbardziej zakręconych podróżników świata.
Listopad – rodzinnie do Maroka – jak było, zdradzę w dalszej części relacji.
W rezultacie zwiedziłem 12 nowych państw (niektóre oczywiście tylko liznąłem i muszę tam wrócić) – Jordania, Malta, Grecja, Portugalia, Wyspy Świętego Tomasza i Książęca, Malezja, Singapur, Brunei, Indonezja, Słowacja, Serbia i Maroko.
Rok był też udany pod kątem miejsc z listy UNESCO – w tym roku zwiedziłem ich aż 56, a dodatkowo wpisano na listę jedno z widzianych przeze mnie w roku poprzednim (Swijażsk). Marzę o utrzymaniu takiego tempa w tym roku i kolejnych.
Chciałbym, żeby ten rok był równie udany, choć na razie plany raczej skromne – krótki wyjazd na początku lutego i nieco dłuższy w marcu. Z obu powinny znaleźć się relacje na Geoblogu.
Wszystkim Geoblogowiczom życzę wielu ciekawych i bezpiecznych podróży w 2018 r.!