Wyspy Świętego Tomasza i Książęca są położone prawie w całości na półkuli północnej. Piszę prawie, bo jednak mniej więcej dwa kilometry kwadratowe przynależą do półkuli południowej. Ten niewielki skrawek lądu znajduje się na
Ilheu das Rolas, najmniejszej z trzech zamieszkanych* wysp w tym państwie. Podobnie jak w Ekwadorze, i tutaj znajduje się pomnik równika – w odróżnieniu od słynnego południowoamerykańskiego odpowiednika, ten z São Tomé znajduje się w prawidłowym miejscu, co stwierdzono już na początku XX w.
Dostać się na wyspę jest dość łatwo – na wyspie funkcjonuje czterogwiazdkowy hotel Pestana Equador, do którego dwa razy dziennie przypływają promy z głównej wyspy. Najprościej oczywiście zatrzymać się tu na noc, choć nie jest tanio – doba kosztuje około 200 euro z dwuosobowy pokój. Myślałem nawet, żeby zatrzymać się na noc, ale nie mieli pokoi trzyosobowych, a płacenie za dwa dwuosobowe byłoby marnotrawstwem. Na szczęście jest możliwość zobaczenia wyspy bez noclegu w hotelu – najprościej jest wykupić wycieczkę w jednym z dwóch hoteli z sieci Pestana w stolicy. Opcja z transportem, przeprawą i obiadem kosztowała nas 43 euro za dorosłego. Wycieczka trwa praktycznie cały dzień, ale myślę, że warto. W cenie są ręczniki, więc można posiedzieć na pięknej hotelowej plaży lub skorzystać z ogromnego basenu. Niespodziewanie Martyna, która na początku wyjazdu panicznie bała się morza, przezwyciężyła lęk i tak jej się spodobało, że ciągle domagała się pływania łódką i plaży :-)
*Ściśle mówiąc jest jeszcze jedna mała zamieszkana wysepka, połączona mostem z lądem.