Geoblog.pl    stock    Podróże    Rodzinnie do Czarnej Afryki - Wyspy Świętego Tomasza i Książęca (plus Portugalia)    Wreszcie São Tomé
Zwiń mapę
2017
14
cze

Wreszcie São Tomé

 
Wyspy Świętego Tomasza i Książęca
Wyspy Świętego Tomasza i Książęca, São Tomé
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8263 km
 
Po dość zwięzłym opisie Portugalii czas na część, na którą czytelnicy na pewno czekają bardziej – relację z pobytu na Wyspach Świętego Tomasza i Książęcej. Dla ścisłości dodam, że byliśmy tam pomiędzy dwoma pobytami w Portugalii, ale wpisy będę dodawał tak, żeby nowy pojawiał się na końcu, a po zakończeniu relacji przywrócę prawidłową chronologię.

Na początek odpowiem na pytanie – dlaczego właśnie tam? Po pierwsze – nie byliśmy jeszcze nigdy w Afryce i bardzo chcieliśmy posmakować choć trochę tego kontynentu. A jeśli Afryka, to Wyspy wydają się dobrym punktem początkowym na wizytę z dziećmi – jest tu bezpiecznie, a ryzyko złapania przykrych chorób bardzo niskie (będę o tym jeszcze szczegółowiej pisał, kiedy to podsumuję informacje praktyczne). O kraju mieliśmy dobre, a czasem wręcz zachwycające opinie znajomych podróżników (uściślę, że nie z Polski). Nie ukrywam też, że fakt relatywnej niedostępności miał tu pewne znaczenie – przyjemnie jest odwiedzić rzadko odwiedzane miejsce. Jest też większa motywacja do pisania relacji, skoro w polskiej sieci można znaleźć ich jedynie kilka, i to wszystkie co najmniej częściowo nieaktualne. Mam oczywiście gorącą nadzieję, że moja relacja zainspiruje do zwiedzenia tego przyjemnego kraju.

Zacznijmy od porcji statystyki - Wyspy Świętego Tomasza i Książęca to najmniejszy kraj Afryki i jedno z najrzadziej odwiedzanych państw świata - w zależności od zestawienia, zajmuje od czwartego do dziesiątego miejsca w rankingu niepopularności. Statystyki mówią o około 10 tys. turystów rocznie odwiedzających ten kraj. Nie pozostaje na to bez wpływu fakt, że spoza Afryki do São Tomé (skrócona nazwa portugalska jest poręczniejsza i będę jej częściej używał) można się dostać tylko trzema samolotami tygodniowo z Lizbony. Dość łatwo dostać się tam z Wysp Zielonego Przylądka oraz Ghany, a z państw trudniej dostępnych - z Gabonu i Angoli.

My lecieliśmy portugalskim TAPem i muszę ze smutkiem przyznać, że oba loty były jednymi z najgorszych lotów długodystansowych, jakie przyszło nam odbyć – mały samolot (Airbus A320) i jeszcze mniej kompetentna obsługa skutecznie obrzydziły nam tę linię. Lot Lizbona – São Tomé trwa 8 godzin, choć sporo czasu zajmuje międzylądowanie w Akrze, gdzie samolot stoi jakąś godzinę. Można mniemać, że międzylądowanie czyni to połączenie rentownym, bo w Ghanie wysiadło jakieś 2/3 pasażerów.

W końcu jednak dolecieliśmy i każdy z nas postawił pierwsze kroki na afrykańskiej ziemi. Najpierw wstępne oględziny paszportów, zapewne w celu wyłapania nieodpowiednich pieczątek, kwalifikujących pasażerów do obowiązkowego okazania certyfikatu szczepienia na żółtą gorączkę. My takich pieczątek nie mieliśmy i jako pasażerowie priorytetowi przeszliśmy bez kolejki do kontroli granicznej. Trwało to niemiłosiernie długo, ale w końcu, po pytaniach o długość pobytu i hotel otrzymaliśmy pieczątki. Żadnych opłat granicznych, turyści z UE zatrzymujący się do 15 dni są zwolnieni z obowiązku wizowego.

Po odbiorze bagaży szybko otoczył nas tłum pomocników, którzy złapali nasze walizki żeby wpakować je do stojącej 15 metrów dalej, zamówionej wcześniej taksówki – była to poza restauracjami jedyna próba wykonania niezamówionej usługi i lekkiego naciągnięcia turystów.
Pierwsze spotkanie z afrykańską rzeczywistością było dla mnie dość umiarkowane, choć Kasię uderzyło trochę bardziej – ulice były hałaśliwe, gwarne i pełne ludzi (prawie w 100% czarnoskórych). Po 15 minutach byliśmy już w hotelu – w naszym przypadku São Pedro Guesthouse, który szczerze polecam – portugalscy właściciele byli bardzo mili, pomocni wyrozumiali (dość powiedzieć, że ostatniego dnia zwolniliśmy pokój o 17.00), a dzieci pokochały basen. Większość turystów zatrzymuje się w znacznie droższych hotelach, których na São Tomé jest co najmniej kilka, ale São Pedro jest chyba lepszym kompromisem między ceną i jakością.

Następnego dnia wybraliśmy się do ścisłego centrum stolicy, nazywającej się tak jak wyspa - São Tomé i będącej na dobrą sprawę jedynym z prawdziwego zdarzenia miastem kraju. Na początku wyraźnie podkreślę – stolicę przeszliśmy kilka razy wzdłuż i wszerz, w dzień i w nocy – jest w 100% bezpiecznie, więcej – mieszkańcy są znacznie mniej natarczywi, niż np. w większości miast Azji. Mimo, że dwójka jasnowłosych dzieci wzbudzała zrozumiałą ciekawość, poza spojrzeniami i uśmiechami lokalni mieszkańcy w ogóle nas nie zaczepiali.

Stolica, że się posłużę wyświechtanym wyrażeniem, jest miastem kontrastów – nie w tym znaczeniu, że są tu (jak wszędzie) miejsca biedne i bogate, ale że jedne i drugie są ze sobą wymieszane. Dobrze utrzymane hotele i czyste ambasady potrafią sąsiadować ze ściekiem, a całkiem niedaleko pałacu prezydenckiego biegają kurczaki. Ogólne wrażenie jest trochę takie, jakby dla większości miejsc czas zatrzymał się wraz z uzyskaniem niepodległości w 1975 r.
Stwierdzenie to ma dwa wymiary – pierwszy jest oczywiście negatywny, bo podkreśla zapóźnienie infrastrukturalne – drogi są mocno dziurawe, budynki w większości nieremontowane, a próba spaceru chodnikami z wózkiem zamienia się w pokonywanie toru przeszkód. Jeśli chodzi o wózek, to był to chyba tylko nasz problem, bo na São Tomé nikt wózków nie używa – małe dzieci są noszone w chustach na plecach mam, a większe chodzą same. Zatrzymanie w czasie powoduje jednak, że w centrum miasta ostało się wiele perełek architektury kolonialnej – część z nich jest zniszczona, ale wiele do tej pory urzeka pięknem. Kilka razy miałem wrażenie, że znajduję się na powrót w indyjskim Goa – też dawnej portugalskiej kolonii, stylem i obecnym wyglądem budynków przypominającej São Tomé.

Wpis wyszedł mi przydługi, więc dalsza część relacji ze stolicy w następnej notce. Przy okazji zabawna kwestia - Geoblog nie widzi kraju automatycznie, współrzędne stolicy musiałem wklepywać ręcznie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (9)
DODAJ KOMENTARZ
genek
genek - 2017-07-11 08:02
zabudowa przyzwoita
 
zielonagora
zielonagora - 2017-07-11 09:30
Witamy w Afryce...Pozdrowienia
 
marianka
marianka - 2017-07-11 12:13
Wreszcie! :)
Czekałam bardzo na tę relację, a przebijający z Twojego wpisu pozytywny odbiór tego kraju sprawił, że nie mogę doczekać się dalszej części Waszej opowieści!
Swoją drogą, Palau, Sao Tome, ciekawe który kraj z listy tych najrzadziej odwiedzanych obierzecie jako kolejny kierunek? :)
 
stock
stock - 2017-07-11 12:22
Niewiele brakowało, żebym zaplanował w tym roku jeszcze Timor Wschodni, ale zdecydowałem się to odłożyć na przyszłość.

Z najrzadziej odwiedzanych krajów większość jest w Oceanii (super drogie bilety) lub Afryce (nie dla małych dzieci, samemu nie wykluczam), więc raczej wątpię, żeby się kolejne szybko pojawiły na naszej liście. Szczególnie, że Martyna kończy dwa lata, więc trzeba będzie płacić praktycznie za 4 bilety.
 
BPE
BPE - 2017-07-11 15:55
Mnie Afryka jakoś nie pociąga ...... choć wszystko co na wyspach kocham ..... bo te kraje mają specyficzną atmosferę .
 
mamaMa
mamaMa - 2017-07-12 07:27
Gratuluje dotarcia do najrzadziej odwiedzanych panstw swiata!

Troche przypomina mit to Wyspy Zielonego Przyladka, ze zdjec i opisu. Choc na tych pierwszych turystyka kwitnie, nachalnosci tubylcow nie odczulam zbyt mocno w porownaniu z np. Sri Lanka. Jestem ogromnie ciekawa jaka jest reszta wyspy i...jak wyglada to od strony...kulinarnej:-)
 
tealover
tealover - 2017-07-14 07:13
Póki co czuję się bardzo zachęcona do odwiedzenia tego kraju :)
 
migot
migot - 2017-07-14 19:47
A właśnie ostatnio trafiłam przypadkiem na program o SaoTome - i bardzo zachęcająco to wyglądało! Zdaje się tutaj ta opinia potwierdzać!
 
zula
zula - 2017-07-15 11:12
Mamy szczęście na Geoblogu.pl ,że wędrujesz razem z rodziną w wyjątkowe miejsca!
Twoja pasja odkrywania Świata jest wielką!
 
 
stock
Wojtek
zwiedził 51% świata (102 państwa)
Zasoby: 637 wpisów637 2670 komentarzy2670 7833 zdjęcia7833 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.11.2024 - 11.11.2024
 
 
12.09.2024 - 22.09.2024
 
 
10.03.2014 - 31.08.2024