Po Meteorach zrobiliśmy sobie bazę w przyjemnej
Janinie, malowniczo położonej nad jeziorem, nad którym nawet w dzień powszedni przesiadują setki ludzi. Z Janiny można się dostać w wysokie i dość dzikie góry
Pindos, ze słynnym, choć moim zdaniem przereklamowanym
Metsowem, takim greckim odpowiednikiem naszego Zakopanego czy Wisły). Mimo początku maja, w niektórych partiach leżał jeszcze śnieg – i to nawet przy samej drodze, nie mówiąc o szczytach.
Janina jest też doskonałą bazą wypadową na
Korfu. Jest to zdecydowanie najsprawniejszy sposób zobaczenia tej wyspy bez kupowania wycieczki czy przelotu na Korfu. Wyspa jest niemalże idealnie połączona z Grecją kontynentalną i spokojnie można tam wyskoczyć na cały dzień. Z portu w
Igumenicy całkiem pokaźne promy startują co pół godziny od 7.30 do późnego wieczoru. Nawet biorąc pod uwagę dwugodzinny czas płynięcia w jedną stronę, zostaje dobrych kilka godzin na zwiedzenie stolicy i pozostałej części wyspy (zdecydowanie wykonalne z pomocą wynajętego samochodu). My skupiliśmy się tylko na stolicy, na którą nawet bez korzystania z transportu wystarczą dwie-trzy godziny.
Korfu zobaczyć warto, choćby po to, aby porównać podobieństwa i różnice z Grecją kontynentalną. Różnice wynikają z historii – Korfu nigdy nie dostało się pod panowanie tureckie, przechodząc jeszcze 200 lat przed upadkiem Bizancjum do sfery kultury zachodnioeuropejskiej. Najwięcej, bo 400 lat, panowała nad nim Republika Wenecka, po której zostały w stolicy ogromne fortyfikacje. Wpłynęło to oczywiście na kulturę Korfu, które w fazie architektonicznej przypomina jako żywo miasteczka włoskie. Kultury islamu nie znajdziemy tu praktycznie w ogóle (w Grecji kontynentalnej meczetów lub byłych meczetów jest niemało), za to kościoły rzymskokatolickie jak najbardziej.
Stare miasto stolicy Korfu od strony wody wygląda wspaniale, nie ustępując słynnym nabrzeżom w Valetcie czy na francuskiej Riwierze. Miasto spinają dwie twierdze – Stara i Nowa. Polecam zwłaszcza zwiedzanie Nowej Twierdzy, która jest znacznie potężniejsza, a wejście jest zupełnie darmowe. No i z góry roztacza się piękny widok na starówkę Korfu.
Wpisem z Korfu kończę grecką relację. Tradycyjnie dziękuję czytającym i komentującym i zapraszam do kolejnych wpisów, tym razem z bardzo egzotycznego i nieopisywanego tu jeszcze miejsca. Wyjazd już w czerwcu, a niedługo dam możliwość pozgadywania gdzie :-)