Nie mieliśmy na Belfast zbyt dużo czasu, ale chcieliśmy tam mimo wszystko wstąpić choć na chwilę. Wybraliśmy zachodnią część miasta z dwoma słynnymi ulicami – katolicką
Falls Road i protestancką
Shankill Road. Traf chciał, że dostaliśmy się tam dwa dni przed wyborami do Zgromadzenia Irlandii Północnej, mogliśmy więc na własne oczy zobaczyć jak do tej pory miasto jest podzielone na plakatach wyborczych. Nie zawiedliśmy się na Falls Road, gdzie na ścianie niemal co drugiego domu widać słynne murale z prorepublikańskimi hasłami – nie dość, że interesujące, to jeszcze niezwykle starannie wykonane. Tutaj plakaty wyborcze głosiły „Jeśli naprawdę chcesz Republiki Irlandzkiej, głosuj na Sinn Fein”.
Falls Road i Shankill Road są do siebie równoległe, a dzielą je nie więcej niż dwa kilometry. Żeby dostać się z jednej na drugą trzeba pokonać drogę, która w razie potrzeby jest zamykana dwoma potężnymi bramami. Nie wiem, jak często trzeba je zamykać w dzisiejszych czasach, ale sama ich obecność świadczy o ponurej historii tego miejsca.
Po krótkiej przejażdżce na Shankill Road mamy wrażenie, że jesteśmy w innym państwie. Tu królują (nomen omen) królowa brytyjska i flagi brytyjskie, nie irlandzkie. Na plakatach nie ma Sinn Fein, ale Ulster Unionist Party. Murale też są zupełnie inne, choć, trzeba przyznać, mniej sugestywne niż te na Falls Road.
O wiele bardziej przemawiają za to do wyobraźni rozliczne tablice pamiątkowe i tzw. „poppy crosses” - krzyże z polnych maków, które co chwila można spotkać na Shankill Road. Upamiętniają ofiary zamachów bombowych oraz pojedynczych morderstw, dokonywanych przez bojówki IRA na ulsterskich protestantach. Najnowsze z nich wydarzyły się w 1993 i 1994 r., czyli trochę ponad 20 lat temu. Warto uświadomić sobie ten fakt – 20 lat temu w centrum dużego miasta rozwiniętego kraju Unii Europejskiej na ulicach co kilkanaście dni wybuchały bomby! Dziś słusznie przejmujemy się terrorystami islamskimi, ale mówiąc, że świat jest znacznie bardziej niebezpieczny zapominamy o miejscach, w których jest dokładnie odwrotnie – w samej Europie to nie tylko Belfast ale też Bośnia, Kosowo czy północny Kaukaz. Na świecie takich przykładów jest znacznie więcej.
Nie odpowiadając na pytanie zawarte w tytule podkreślę tylko radość z tego, że po tak wielu latach walk do Irlandii Północnej nadszedł pokój i można spokojnie zwiedzać ten piękny region z jakże interesującą stolicą.