Choć raporty MSZ nie były zachęcające (a mówiąc wprost, zniechęcające), obserwując ogólny spokój w Izraelu postanowiliśmy nieco bardziej dokładnie zwiedzić kolejny zapalny punkt na jego mapie. Wzgórza Golan, które Izrael okupuje już 50 lat, z pozoru stanowią niegościnny, kamienisty i górzysty teren, na którym niewiele poza pasterstwem można zrobić. Zapobiegliwi Żydzi uczynili wzgórza żyznym terenem rolniczym, szczególnie znanym z produkcji wina. Obok trójstyku granic z Libanem i Syrią znajduje się tam też jedyny narciarski ośrodek Izraela – góra Hermon (z drugiej strony, w grudniu nie było tam ani odrobiny śniegu i temperatury około 15 stopni, więc sezon narciarski nie jest chyba zbyt długi). Odrębna sytuacja regionu jest widoczna poprzez obecność znaków ostrzegających o minach lądowych, przejazdach dla czołgów i obecności pojazdów ONZ, patrolujących strefę buforową.
Na Wzgórzach Golan jest co najmniej kilka ciekawych miejsc, my z braku czasu wybraliśmy chyba najbardziej spektakularny punkt – położony prawie przy samym trójstyku granic zamek Nimrod. Nimrod nie był fortecą krzyżowców, choć został wybudowany pod koniec wypraw krzyżowych. Jego budowniczymi byli Arabowie, zabezpieczający dostęp do nieodległego przecież Damaszku. Zamek szybko stracił swoje obronne znaczenie i po wygnaniu krzyżowców nie był intensywnie wykorzystywany. Jego bardzo odległe położenie sprawiło, że zachował się do dzisiejszych czasów w bardzo dobrym stanie.
Nimrod jest według mnie jednym z najpiękniej położonych zamków na świecie. Widać go już z daleka, bo zbudowano go na szczycie sporej góry, na bezdrzewnym terenie. Zewnętrzne mury są prawie w całości zachowane, a i wewnątrz zostało bardzo wiele. Ze środka roztacza się przepiękny widok na północną część Wzgórz Golan i górę Hermon.