Włochy naprawdę mają kłopot turystycznego bogactwa. Nawet początkujący turyści mogą jednym tchem wymienić co najmniej kilka znanych na całym świecie zabytków z tego kraju. Chyba tylko to tłumaczy, że Rawenna, cudowne miasto, które gdzie indziej byłoby obowiązkowym punktem każdej wycieczki, we Włoszech stoi raczej w drugim szeregu. W moim przekonaniu zupełnie niesłusznie i aby to nieco zniwelować, przeznaczam jej osobny wpis.
Można z niewielką przesadą powiedzieć, że przez całkiem spory okres Rawenna była stolicą cywilizowanego świata. To tutaj na początku IV w. n.e. przenieśli się cesarze zachodniorzymscy z coraz mniej bezpiecznego Rzymu. Po upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego była stolicą królestwa barbarzyńców, a nieco później została na około 200 lat przejęta przez Bizancjum.
Cesarze i królowie mają to do siebie, że najczęściej lubią otaczać się przepychem i dbają o sztukę. A że wczesne Średniowiecze to era zwiększającej się mocno popularności chrześcijaństwa, sztuka raweńska miała w dużej mierze charakter sakralny. Znajdują się tam przepiękne świątynie ozdobione najwspanialszymi poza Konstantynopolem mozaikami. Piszę z takim entuzjazmem, bo zrobiły na mnie, Kasi, a nawet na Adasiu, ogromne wrażenie. Osiem budowli z Rawenny zostało wpisanych na listę UNESCO, nam udało się zobaczyć aż siedem z nich.
Zacznę od ostatniej, leżącej lekko poza miastem, na drodze do Rimini
bazyliki św. Witalisa (San Vitale), wspaniałej i pięknie ozdobionej budowli. Pozostałe siedem zabytków jest w centralnej, starej części miasta (swoją drogą bardzo ładnej nawet bez tych wczesnochrześcijańskich zabytków) i można je obejść w dwie-trzy godziny. Wymienię przykładowo bazylikę
Sant’Apolinare Nuovo oraz
Sant’Apolinare in Classe, ale nawet niepozorne, małe baptysteria (jak
Baptysterium ariańskie) kryją w środku wspaniałe sklepienia. Zresztą, zdjęcia powiedzą więcej niż jestem w stanie opisać.