To była bardzo udana podróż. Udana pod każdym względem, ale największym zaskoczeniem było dla nas to, że zrealizowaliśmy w 100% nasz, jak sądzę, dość ambitny program, a podróżowanie z maluchem okazało się nawet fajniejsze, niż we dwójkę. Jestem przekonany, że podróżując bez Adasia zobaczylibyśmy dokładnie to samo, a stracilibyśmy wiele przyjemnych chwil.
Japonia okazała się krajem bardzo prostym do podróżowania, zdecydowanie prostszym, niż się wydaje na początku. Ludzie są bardzo pomocni, choć przyznam, że z tej pomocy korzystaliśmy bardzo rzadko, bo organizacja w tym kraju przyprawiała nas o nieustanny podziw. Dla podróżujących z niemowlakiem ten kraj to prawdziwy raj. Jak uważni czytelnicy mogli zauważyć, zdecydowanie bardziej podobały nam się miejsca mniej turystyczne czy wręcz japońska prowincja. Polecam uwzględnić trochę takich miejsc przy planowaniu podróży.
Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom, komentującym i oceniającym. Powtórzę się, że nie spodziewałem się takiej reakcji i tylu pozytywnych komentarzy (z pewnością duża w tym zasługa Adasia:-)). Dzięki temu z prawdziwą przyjemnością przygotowywałem następne wpisy.
Następna relacja już niedługo, start 25 lipca. Tym razem podążam bez żony i synka (ale nie sam) w miejsce absolutnie wyjątkowe, w którym, jestem przekonany, nie było nikogo z użytkowników Geobloga, a w ogóle żyjących Polaków, którzy tam dotarli, można prawdopodobnie policzyć na palcach. Będzie to podróż, którą stawiam wyżej niż wszystkie moje dotychczasowe osiągnięcia i pierwsza, którą z czystym sumieniem mogę nazwać wyprawą. O dostępie do sieci będę mógł tam zapomnieć, gros wpisów powstanie więc już po powrocie.