Cypr jako pierwszy cel podróży z maluchem sprawdził się znakomicie. Wyjazd krótki, idealna pogoda (no dobra, mogło być trochę cieplej przez pierwsze dwa dni), brak tłumów i dobra infrastruktura sprawiły, że skutecznie odpoczęliśmy od polskiej zimy. Adaś zachowywał się lepiej niż w domu, widać, że ogrom nowych wrażeń wcale mu nie przeszkadza. Podróż powrotną praktycznie w całości przespał i nie płakał prawie w ogóle.
Jeśli chodzi o podróżowanie z wózkiem, na Cyprze jest nieźle, ale nie idealnie. Po miastach chodzi się dość ciężko, wysokie krawężniki spotyka się na większości skrzyżowań. Dodatkowo, czasami chodnik albo się kończy, albo nie nadaje do chodzenia i trzeba przechodzić na drugą stronę, a przejścia dla pieszych brak. Zabytki z racji swojej budowy (sporo zamków) też często wymagają pozostawienia wózka przy kasie. Nie ma z tym oczywiście problemów, Cypryjczycy są bardzo pomocni dla turystów, tym bardziej z małymi dziećmi.
Sam Cypr… no cóż, podobał nam się, ale jakoś szczególnie nie zachwycił. Brakuje tam jakichś spektakularnych atrakcji turystycznych i jest to miejsce raczej do wypoczynku na plaży z małymi przerwami na zwiedzanie. Spędziliśmy tam pięć dni i w naszym przekonaniu to wystarcza na główne atrakcje tej małej przecież wyspy. Przy dwutygodniowym wypoczynku zanudzilibyśmy się na śmierć.
W opisie podróży wskazałem, że to nasz test przed dalszymi i trudniejszymi podróżami z niemowlakiem. Test wypadł bardzo pomyślnie, dlatego też od razu po powrocie kupiłem bilety na podróż trochę dłuższą i trudniejszą. W związku z tym proponuję zabawę dla starych i zupełnie nowych czytelników i sympatyków bloga. Wystarczy zgadnąć, dokąd wybieramy się w następną podróż. Podpowiem, że będzie znacznie dalej, dużo bardziej egzotycznie, ale jednak w kraju cywilizowanym. Zwycięzca otrzyma upominek przywieziony z tej właśnie podróży. Każdy ma jeden strzał, rozstrzygnięcie nastąpi w dniu rozpoczęcia (nie chcę zapeszać, start już w kwietniu :-) ), ale dam znać, czy prawidłowa odpowiedź już padła.