Z Hue pojechaliśmy pociągiem do Dong Hoi, miasta oddalonego o 4 godziny drogi. Samo miasto leży nieco poza głównym turystycznym szlakiem, co dało się momentalnie odczuć. Przybyliśmy tam około 15, zakwaterowaliśmy (taksówkarz nie mógł zrozumieć, że nie mamy zarezerwowanego żadnego hotelu i żeby nas zawiózł do jakiegokolwiek w centrum) i poszliśmy na obiad. Pierwszą otwartą restaurację znaleźliśmy po półtoragodzinnym spacerze. Niestety, moja żona zauważyła szczura wbiegającego do pomieszczenia kuchennego, co, pomimo pustego brzucha, zdyskwalifikowało tę knajpkę w jej oczach. Nie zgadzałem się z tą oceną, moim zdaniem wszystkie te miejsca były podobne, jeśli chodzi o poziom sanitarny. Na szczęście za kolejne kilka minut znaleźliśmy kolejną, tym razem wolną od swobodnie biegających gryzoni.
Celem podróży nie było samo Dong Hoi, ale położone 40km dalej słynne jaskinie Phong Nha. Próbowaliśmy wykupić wycieczkę, jednak jedyna działająca agencja turystyczna (w innych miejscach były ich dziesiątki), najpierw zaproponowała dość wysoką cenę (30$ za osobę), a potem zupełnie zrezygnowała z powodu braku innych chętnych. Nasza recepcjonistka poleciła nam wynajęcie motorka. Za bardzo nie mieliśmy wyjścia, więc się zgodziliśmy. Co prawda dojazd tam był prosty i nie sposób się było zgubić, ale ostatni raz jeździłem motorem z 10 lat temu i to w warunkach zupełnie odmiennych niż wietnamskie. Z lekką obawą przygotowaliśmy się do wyjazdu, gdy recepcjonistka przekazała nam dobrą wiadomość – przyjechało dwoje innych chętnych turystów i możemy we czwórkę wynająć samochód z kierowcą (10$ od osoby), na co z chęcią się zgodziliśmy.
Same jaskinie były wspaniałe i okazały się numerem jeden całego Wietnamu! Dla zwiedzających udostępniono nieco mniej niż kilometr każdej z nich (jedna z jaskiń ma około 50 km długości), ale wrażenia były niezapomniane. Ogromne stalaktyty i stalagmity, umiejętnie podświetlone na różne kolory dawały poczucie baśniowego świata. Niestety, możliwości techniczne naszego aparatu nie pozwoliły na uchwycenie tych cudowności.