Przylecieliśmy! Podróż okazała się nadspodziewanie łatwa. Udało mi się nawet przespać dobrych pięć godzin. Turbulencji prawie nie było, hałaśliwych współtowarzyszy w ogóle.
Wylądowaliśmy zgodnie z planem i od razu miła niespodzianka – w Hanoi tylko 25 stopni! Spodziewaliśmy się przynajmniej pięciu więcej. Długo się tą pogodą nie nacieszyliśmy, bo nasza aktywność pierwszego dnia w Wietnamie ograniczała się do wyjścia z samolotu, podbicia pieczątek, posiedzenia dwie godziny na lotnisku, ponownego podbicia pieczątek i wejścia na pokład rejsu do Siem Reap.
Lotnisko Noibai jest bardzo ładne, a jeszcze ładniejsze azjatyckie stewardessy chodzące w tradycyjnych strojach. Przewagę nad europejskimi daje mu bezpłatne wifi, co było zresztą standardem podczas całej podróży.