Gdyby zapytać przeciętnego turystę z czym mu się kojarzy Indonezja, 95% odpowie zapewne: Bali (i to przy założeniu, że wie, że Bali jest w Indonezji). To wystarczający powód, aby to miejsce omijać szerokim łukiem. Ja jednak musiałem się tu udać, bo Bali to nie tylko imprezownia, ale również miejsce o unikalnych jak na Indonezję cechach. Pierwszą jest fakt, że jako jedyna chyba wyspa tego kraju jest przeważająco hinduistyczna – na pozostałych dominują bądź muzułmanie, bądź chrześcijanie. Drugą – ludzie stworzyli tu unikalną kulturę, ze szczególnym uwzględnieniem tzw.
Subak, tj. systemów irygacyjnych tworzących w dużej mierze krajobraz tej wyspy. Subak służył i służy przede wszystkim do nawadniania pól ryżowych, dzięki czemu Bali jest ważnym producentem tego zboża. Ale Subak to coś więcej niż irygacja – to cały system techniczny, gospodarczy i religijny, łączący inżynierię z duchowością. Popularne są tu świątynie wody, czczeni są hinduistyczni bogowie związani z rolnictwem. Do jednej z takich świątyń się udałem. Niestety tylko do jednej, bo tym razem zwyciężyło lenistwo – zamiast wstać o wpół do siódmej, poleżałem godzinę dłużej. W rezultacie starczyło czasu tylko na świątynię
Pura Taman Ayun.
Na szczęście to, co zobaczyłem było w pełni satysfakcjonujące. Pura Taman Ayun to druga największa świątynia na Bali, licząca sobie już prawie 400 lat. Zdaniem wielu jest jedną z najpiękniejszych na tej wyspie. I rzeczywiście, jej „meru” (wieżyczki w stylu buddyjskich pagód) cieszą oczy każdego. A tak w ogóle, to „meru” stanowią kolejny czysto balijski wkład w kulturę światową. Mają tu również własną mitologię, z postaciami Barong i Rangda, uosabiającymi dobro i zło. Służące do rytualnych tańców stroje Baronga i Rangdy były zresztą w świątyni obecne.
Miałem tak mało czasu, bo Bali wyróżnia się też negatywnie zaskakującym brakiem planowania urbanistycznego i chaotyczną zabudową. W rezultacie nie ma tu obwodnic, trzeba wszędzie jeździć wąskimi uliczkami. Prosta 30-kilometrowa podróż zajmuje średnio godzinę. Nie chciałem ryzykować utknięcia w korku, stąd odpuściłem inne komponenty, w tym widowiskowe tarasy ryżowe. Szkoda, ale biorąc pod uwagę fakt, że lotnisko w Denpasar jest ważnym węzłem przesiadkowym, pewnie uda mi się jeszcze tu kiedyś wrócić.