Dziś będzie króciutka notka, bo i dzień nie obfitował we wrażenia, choć był bardzo długi. Rozpoczęliśmy go pobudką przed 5.00 (a więc po jakichś czterech godzinach snu), aby zdążyć na prom o 6.30 czasu Quebec, która jest 8.00 czasu Nowej Fundlandii. Przed 10.00 zjechaliśmy i udaliśmy się na wschód.
Jedyne zwiedzane dziś miejsce nie jest spektakularne, ale bardzo ważne dla historii świata. To tutaj odkryto jedyną do tej pory potwierdzoną osadę Wikingów w Ameryce Północnej poza Grenlandią. Wikingowie osiedlili się tu koło 1000 r. i przebywali najprawdopodobniej dość krótko, traktując
L’Anse aux Meadows jako coś w rodzaju bazy wypadowej do dalszych wypraw (a sięgały one prawdopodobnie co najmniej dzisiejszego Massachusetts). Tutaj znajdują się najstarsze w Ameryce Północnej ślady obróbki żelaza. Wikingowie opuścili je dość szybko, prawdopodobnie z powodu niedostatku jedzenia i być może zatargów z tubylcami. Miejsce zostało odkryte dzięki uporowi norweskich badaczy Helge i Anny Ingstad w 1960 r. i szybko stało się archeologiczną sensacją.
Obawiałem się trochę o wizytę w L’Anse aux Meadows, bo miejsce jest oficjalnie otwierane 1 czerwca, za trzy dni. Okazało się, że niepotrzebnie – centrum interpretacyjne było zamknięte, ale samo stanowisko archeologiczne nie. Niewiele jednak tam się znajduje – rekonstrukcja kilku chat i małe wzniesienia sugerujące, że kiedyś istniały tam budynki.
L’Anse aux Meadows jest dla wielbicieli listy UNESCO miejscem szczególnym. Znajduje się w złotej dwunastce miejsc wpisanych podczas pierwszej sesji z 1978 r. Z tej dwunastki widziałem do tej pory sześć (oprócz tego były to Kraków, Wieliczka, Katedra w Aachen, Park Narodowy Simien i Lalibela), pozostaje jeszcze sześć, w tym jedno bardzo trudne do zwiedzenia – Park Narodowy Nahanni w Kanadzie. Głównie przez Nahanni skompletowanie całej dwunastki jest niezwykle trudne (znałem tylko jedną osobę, która tego dokonała), ale oczywiście będę dążył do tego celu.
Z L’Anse aux Meadows mieliśmy 730 km i 8 godzin jazdy do noclegu. Dojechaliśmy do Gander i liczę, że w końcu się wyśpię – jutro czeka mnie nocka w samolocie do Europy.