Geoblog.pl    stock    Podróże    Zimbabwe, Zambia, Namibia, Botswana    Powrót do Zimbabwe
Zwiń mapę
2024
26
kwi

Powrót do Zimbabwe

 
Zimbabwe
Zimbabwe, Plumtree
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9544 km
 
Dzisiejszy dzień nie miał obfitować za bardzo w atrakcje, ale i tak sporo się działo. Pierwsze sześć godzin to po prostu monotonna jazda na wschód. No, może nie taka monotonna, przejeżdżając przez park narodowy widzieliśmy pewnie ze 20-30 słoni i dosłownie setki zebr – więcej, niż wczoraj na safari.

Im dalej na wschód, tym więcej cywilizacji – mniej więcej na wysokości Mosetse wjechaliśmy w Bostwanę bardziej zieloną i bardziej żywą. Drogi zrobiły się dobre lub bardzo dobre, obszar jest też znacznie gęściej zaludniony. Zanim opuściliśmy Botswanę, udaliśmy się jeszcze do ruin Domboshaba, satelickiego księstwa imperium Wielkiego Zimbabwe. Na miejscu była dwójka strażników, która poszła z nami na kilkuminutowy spacer do samych ruin. Niewiele z nich pozostało – trochę kamiennych murów, kamień, na którym ucierano ziarno i kilka wyłożonych kamieniem ścieżek.

Z Domboshaby doskonałymi drogami dojechaliśmy do granicy z Zimbabwe, w miejscu zwanym malowniczo Plumtree (drzewo śliwkowe). To czwarta lądowa granica, którą przekraczaliśmy, i na szczęście ostatnia. Niemal na każdej są jakieś niezbyt miłe niespodzianki i tak samo było tutaj – pogranicznicy botswańscy przyczepili się do odpisów aktów urodzenia dzieci, że tamte nie są po angielsku. Jakby w czasach translatorów był to jakiś problem. W tych aktach jest zawsze nazwisko panieńskie matki i nie zgadzało się im z paszportem, mimo że pokazaliśmy dowód osobisty, gdzie to nazwisko panieńskie było. Dużo czasu upłynęło, zanim wszystko to sobie przetłumaczyli i nas puścili. Po stronie Zimbabwe było nieco szybciej, choć i tam trzeba było swoje wystać, szczególnie przy deklarowaniu wjazdu wynajętym samochodem.

Na szczęście od granicy do Bulawayo wiedzie doskonała droga, ale i tak było już po 18, kiedy zameldowaliśmy się w tym drugim największym mieście Zimbabwe. Wrażenie robi mieszane – po nieoświetlonych ulicach jeździło się niezbyt bezpiecznie, a w okolicy, w której mamy hotel (dość obskurny trzeba przyznać, ale i tak aż za 80 USD) stoją sobie panie uprawiające najstarszy zawód świata. Wszystko tu jest dość skrupulatnie dezynfekowane, a to z powodu panującej w Zimbabwe epidemii cholery. Wszędzie płaci się w USD.

Jutro w planach miejsca wokół Bulawayo, ale spać planujemy już gdzie indziej.

PS Martyna nadrobiła rysunki za wczoraj i dziś. Datę odczytywać proszę w lustrze:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2024-04-26 21:48
Tego spontanicznego safari to bardzo zazdroszczę!
 
Piotr
Piotr - 2024-04-27 03:02
Dobrze. , że są rysunki . Przynajmniej wiadomo jakie zwierzęta widzieliście . Brawo Martynka
 
zula
zula - 2024-04-27 07:41
Ilość zwierząt zachwycająca!
Martyno dziękuję za Twoją relację...bardzo mi się podoba :)
 
migot
migot - 2024-04-27 13:19
No to jest trochę zamieszania na tych granicach i straty czasu przez to... Ech, jak dobrze być w takiej Unii ;)
 
 
stock
Wojtek
zwiedził 51.5% świata (103 państwa)
Zasoby: 640 wpisów640 2687 komentarzy2687 7849 zdjęć7849 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
23.11.2024 - 24.11.2024
 
 
01.11.2024 - 11.11.2024
 
 
12.09.2024 - 22.09.2024