Wycieczka rozpoczęła się zgodnie z planem i o 9:30 wyruszyliśmy w towarzystwie kucharza i przewodnika-kierowcy. Pierwszym przystankiem była
Czarna Pustynia – miejsce aktywności wulkanicznej miliony lat temu. Dziś po wulkanach pozostały stożkowate góry z bazaltowymi czubkami. Bazalt jest generalnie bardzo ciemny, stąd nazwa pustyni. Miejsca do oglądania są dostępne tuż przy szosie do Al-Farafiry i nie wymagają samochodu terenowego. Po drodze nie ma też żadnej policji.
Dalej pojechaliśmy do miejsca nazwanego
Kryształową Górą – choć poprawniej byłoby je nazwać w liczbie mnogiej, bo miejsc, w których występują kryształy, jest tu bez liku. Wygląda to wszystko bardzo ładnie, szczególnie gdy błyszczy w słońcu. To miejsce również jest przy drodze i do większości wzniesień można dotrzeć bez 4x4.
Terenówki wymagał jednak dojazd do kolejnej atrakcji – doliny
Agabat z pięknymi wzniesieniami i widowiskowymi wydmami oraz skalnym łukiem. Z jednej z wydm pozjeżdżaliśmy sobie na desce. Zjazd był przyjemny, ale wdrapanie się z deską dla naszej 7-latki było nie lada wyzwaniem. Mimo to zrobiła to dwukrotnie.
Zbliżyliśmy się mocno do Al-Farafiry, żeby dotrzeć do kulminacyjnego punktu wycieczki, czyli samej
Białej Pustyni. Nazwę zawdzięcza kredzie, z której składają się tutejsze góry. Przez miliony lat kreda uległa erozji, przez co obecnie pozostały jedynie niewielkie górki, przybierające nieraz zupełnie fantazyjne kształty. Widziałem w życiu wiele pustyń, ale czegoś podobnego jeszcze nigdy. Skały są tak białe, że bez okularów w pełnym słońcu nie da się na nie patrzeć! Miejsce, które zdecydowanie warto obejrzeć.
Na Białej Pustyni zostaliśmy na noc, mogąc obserwować zachód słońca. Liczyliśmy na wizytę licznych tu lisów, ale żaden nie przyszedł. Sami złożyliśmy wizytę w sąsiednim obozie, w którym zatrzymało się dziesięć chińskich studentek. Umuzykalnieni przewodnicy dali nam koncert lokalnej muzyki przy akompaniamencie tradycyjnego bębenka. Ponoć w okolicy biwakowało nawet kilkadziesiąt samochodów, ale pustynia jest tak rozległa, że nikt nie wchodził sobie w drogę.
Mimo wszystko obawiam się o to miejsce. Turyści zaczęli tu przyjeżdżać dopiero niedawno, od 2012 przez praktycznie 10 lat tzw. Zachodnia Pustynia (egipska część Pustyni Libijskiej) była zupełnie niedostępna. Wszyscy biwakują na Białej Pustyni i mimo że miejsca jest tu sporo, przy rosnącej liczbie turystów będzie problem z zachowaniem jej w stanie względnie nienaruszonym. Na razie nie ma tu żadnej infrastruktury, a przecież gdzieś trzeba zaspokoić potrzeby fizjologiczne czy rozpalić ognisko. Może jednak lepiej przyjeżdżać tu jak najszybciej.
Droga powrotna minęła bez historii. Udaliśmy się na północ i po trochę ponad pięciu godzinach jazdy śpimy w hotelu pod El-Alamein.