Geoblog.pl    stock    Podróże    Rodzinnie dookoła Peru    Trudna droga do Machu Picchu
Zwiń mapę
2022
16
cze

Trudna droga do Machu Picchu

 
Peru
Peru, Machu Picchu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2426 km
 
Standardowo turyści dostają się do Machu Picchu w wygodny sposób – z Cuzco do Ollantaytambo autokarem, a stamtąd pociągiem prosto do Aguas Calientes. Wygoda ma swoją cenę – transport kosztuje dużo więcej, niż bilet wstępu do ruin, u mnie przy 4-osobowej rodzinie stanowiłby ponad 10% budżetu, który miałem przeznaczony na Peru. Mając do dyspozycji samochód i czytając inne relacje wiedziałem, że jest inna, dużo tańsza opcja – dojechać się do miejsca zwanego Hidroelectrica, a stamtąd przejść się wzdłuż torów do miasteczka. Była to opcja z elementem przygody, więc tym bardziej optowałem za jej egzekucją.

Z wypoczętą niemal całodniową labą rodziną wybraliśmy się więc w drogę do Machu Picchu. Mieliśmy na to jakieś 6-7 godzin – dość czasu, żeby zameldować się w Hidroelectrica około 14.30 i przed 17.00 dotrzeć do Aguas Calientes. Byliśmy na tyle zrelaksowani, że po drodze zwiedziliśmy unikatowe kopalnie soli w Maras, położone na zboczu góry i przez to niezwykle fotogeniczne.

Google Maps pokazywało, że bezpośrednio trasa z Cuzco miała zająć pięć i pół godziny, ze zwiedzaniem Maras jakieś sześć i pół. Profil jest ekstremalny nawet jak na peruwiańskie warunki – rozpoczyna się w Cuzco na 3400 m. n.p.m., przejeżdża przez Ollantaytambo na 2800 aby dalej w kulminacyjnym punkcie osiągnąć ponad 4300, zjechać na 1600 i zakończyć na mniej więcej 2000, po drodze pokonując ponad 90 serpentyn!

Trochę się obawiałem ostatniego odcinka od Santa Maria do Hidroelectrica - wg nawigacji 35 kilometrów miało zająć półtorej godziny, co oznaczało bankowo drogę gruntową w złym stanie. Wjeżdżając na nią mignęła mi jakaś tablica o zamkniętych i otwartych okresach, ale świadomie ją zignorowałem, nie wgłębiając się w treść. Zrobiłem jej zdjęcie w drodze powrotnej.

Była godzina 13.20, kiedy dotarliśmy do szlabanu. Pilnująca go pracowniczka poinformowała nas, że dalej jechać się nie da, na całej długości trwają szeroko zakrojone prace, a drogę otwierają dopiero o 15.00. Poczułem ukłucie paniki – jeśli ten scenariusz miałby się ziścić, dotarlibyśmy do Hidroelectriki po 16.00 i do Aguas Calientes musielibyśmy maszerować w ciemności. A więc dawaj przekonywać panią, że z małymi dziećmi tak się nie da i muszą się nad nami ulitować. Pani pokiwała głową ze zrozumieniem i wykonała kilka telefonów do swojego kierownika. Wszystko na darmo, nawet gdyby kierownik nas puścił, zatrzymalibyśmy się przy wjeździe do tunelu, na którym zgodnie z harmonogramem pracował ciężki sprzęt. Siedzieliśmy więc spokojnie aż do otwarcia drogi, a czas umilała nam dyskusja ze świeżo poznaną parą Niemców, przez prawie rok pokonującą na motocyklach Amerykę Południową.

Drogę otwierali tylko na godzinę, a według nawigacji miała nam zająć godzinę piętnaście. Tak by było w świecie idealnym, w którym nikogo nie musisz wyprzedzać, z naprzeciwka nic nie jedzie i nigdy nie pomylisz drogi. Świat rzeczywisty tak nie wyglądał i gdzieś koło 16.15 byliśmy jeszcze jakieś 3 kilometry od celu. A tam znowu szlaban i informacja, że ponowne otwarcie drogi nastąpi o 18.00. To byłby już prawdziwy dramat, o 18.00 robi się ciemno i całą drogę trzeba by było pokonywać po omacku. Tym razem jednak pani szlabanowa i jej kierownictwo ulegli moim prośbom, puścili nas i przed 16.30 dojechaliśmy do stacji kolejowej Hidroelectrica. Tam na niestrzeżonym parkingu zostawiliśmy samochód (jakby ktoś chciał, jest też opcja strzeżona, ale wymagałaby spędzenia dodatkowych kilkunastu minut na dojazd i shuttle), zabraliśmy małe plecaki i ruszyliśmy w drogę. Mogliśmy jeszcze wybrać pociąg, który właśnie odjeżdżał, ale perspektywa zapłacenia w sumie 130 USD za kilkanaście kilometrów trasy (w jedną stronę! I nie ma zniżek dla dzieci!) sprawiła, że szybko odpuściliśmy tę opcję.

Droga z Hidroelectriki do Aguas Calientes zajmuje standardowo dwie do dwóch i pół godziny. Sprawny piechur pokona ją w półtorej. Poza kawałkiem podejścia na samym początku jest niemal zupełnie płaska, a jedyną trudnością jest przechodzenie pomiędzy torami – ścieżka jest raz po jednej, raz po drugiej stronie. Czasem trzeba też przechodzić po podkładach wiszących w powietrzu nad strumieniem. Jest też niezwykle malownicza, a po drodze można podziwiać egzotyczne rośliny.

Koniec końców nic ani strasznego, ani trudnego. Trasa jest w wąwozie, więc tak koło 17.30 zrobiło się zupełnie ciemno. Świeciliśmy latarkami w telefonie i dołączyliśmy do grupy turystów, która oprócz świateł miała też muzykę - i takim sposobem bez marudzenia ze strony dzieci dotarliśmy do Aguas Calientes. O miasteczku napisano już wiele, więc nie będę się powtarzał – mimo drożyzny udało nam się znaleźć przyzwoity hotel za jakieś 150 złotych za dwa pokoje.

Wejście do Machu Picchu mieliśmy o 7 rano, czekała nas też droga powrotna na piechotę, więc zdecydowaliśmy się na autobus. Przyjemność nie jest tania – 12 USD w jedną stronę, na szczęście jest 50% zniżka dla dzieci. Biedniejszy o 72 dolary kupiłem bilety na dzień następny.

O samym Machu Picchu nie będę za dużo pisał, zainteresowani znajdą masę informacji na Geoblogu i gdzie indziej. Dość powiedzieć, że pogodę mieliśmy fantastyczną, a miejsce zdecydowanie zasługuje na miano jednego z najpiękniejszych na świecie. Miejsce jest niezwykle klinatyczne, bardzo dobrze zachowane, a cała trasa zajmuje jakieś półtorej godziny (z przewodnikiem pewnie nieco dłużej). Powrót do Hidroelectriki minął przyjemnie – tym razem w pełnym słońcu, na szczęście większość trasy przebiega w cieniu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (39)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2022-09-03 09:36
Przeczytałam jednym tchem...zdjęcia fantastyczne
- dziękuję za piękne przeżycia!
 
genek
genek - 2022-09-03 10:58
WOW!!!
 
marianka
marianka - 2022-09-03 21:27
Ooo, sama trasa wzdłuż torów, rzeczywiście mega przyjemna. Ale nie wiem czy bym się zdecydowała na ten hardkorowy dojazd!
Tak czy siak - wizyty w Machu Picchu zazdroszczę bardzo!
 
Danach
Danach - 2022-09-06 09:39
Dzieki za zdjęcia , cudnie tam , zazdroszczę nie przygód ale widoków
 
migot
migot - 2022-09-08 19:40
I tyhc kopalni w Maras tez zazdroszczę... nam się nie udało...

A trasę do Machu Piccu pokonywałam tak samo, chociaż transportem publicznym/taksówką na ostatim odcinku do Hidroelectriki ;) A samo miasto, jakkolwiek oklepany to widok - nie rozczarowuje ani trochę!
 
mamaMa
mamaMa - 2022-09-14 18:00
Uparty jesteś!

A cała reszta to zachwyt:)
 
 
stock
Wojtek
zwiedził 51% świata (102 państwa)
Zasoby: 625 wpisów625 2608 komentarzy2608 7600 zdjęć7600 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
12.09.2024 - 22.09.2024
 
 
10.03.2014 - 31.08.2024
 
 
20.04.2024 - 06.05.2024