Moim podstawowym celem podróży do Iraku było zobaczenie wszystkich miejsc z listy UNESCO w tym kraju. Jest ich tylko sześć, wliczając w to Irbil, więc zadanie na papierze nie wydawało się niewykonalne. Ale dwa z nich – Aszur i Hatra – oficjalnie są niedostępne i żaden z miejscowych touroperatorów nie oferuje ich w swoim programie. Z pomocą naszego nieocenionego Hajdara i jego znajomości bez problemu poradziliśmy sobie z Aszurem, ale
Hatra była zdecydowanie bardziej problematyczna i do końca drżeliśmy, czy nam się uda. Problem nie tylko w tym, że Hatra jest zamknięta, ale tereny wokół niej, zgodnie z tym, co usłyszeliśmy, są ciągle ryzykowne – rząd iracki ma sygnały, że zostały tam jeszcze uśpione komórki Państwa Islamskiego.
Dojechaliśmy do pierwszego checkpointu, tuż przy zjeździe z szosy Mosul - Bagdad, i problemy się rozpoczęły. Mimo na ogół przyjaznego podejścia strażników, tutaj napotkaliśmy mocno stanowczą postawę. Jak potem przyznał nasz Hajdar, rozeźlił kierownika strażników stwierdzeniem, że będzie czekał choćby do jutra. Potem było jednak lepiej – mieliśmy czekać na oficjalny permit z Bagdadu, przesyłając przez Whatsapp skany paszportów i wiz. Już wtedy wiedzieliśmy, że w najgorszym wypadku obejrzymy Hatrę z zewnątrz.
Uzyskiwanie permitu trwało prawie trzy godziny, które spędziliśmy na posterunku strażników, częstowani herbatą i sziszą. Irakijczycy są bardzo gościnni i nie wyobrażali sobie, żeby pozostawić gości w samochodzie. Ten checkpoint był obsługiwany przez jedną z oficjalnych organizacji paramilitarnych, podległych irackiemu ministerstwu obrony – służą tam głównie bardzo młodzi ludzie, traktując to jako etap przejściowy w drodze do prawdziwego wojska. Wreszcie przyszedł upragniony permit i już bez problemów pokonaliśmy kolejne dwa czy trzy checkpointy. Na ostatnim stoi sobie nawet okazały czołg.
Wreszcie zobaczyliśmy okazałe mury naszego świętego Graala – Hatry. Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak podekscytowany zdobywając miejsce z listy UNESCO, mimo, że Hatra była moim 496. miejscem z tej listy, a u kolegi Thomasa nawet 849. Wjechaliśmy do środka i rozpoczęliśmy zwiedzanie. Po lekko rozczarowującym Aszur spodziewaliśmy się tutaj morza ruin – wszak Hatra była pod kontrolą Państwa Islamskiego przez dobrych parę lat – ale to, co zobaczyliśmy, przewyższyło nasze oczekiwania. Mimo, że Hatra służyła ekstremistom za tymczasowy obóz szkoleniowy, przetrwała tę okupację wyjątkowo dobrze. Nie oznacza to, że obyło się bez strat – islamiści zniszczyli wszystkie posągi, z których słynęło to piękne miasto, robiąc sobie z części z nich treningowe cele. Ale ocalał nawet okazały dźwig, postawiony w Hatrze jeszcze za czasów Saddama!
Hatra była jednym z głównych miast królestwa Partów, wytrzymała kilka oblężeń Cesarstwa Rzymskiego, ale potem się z nim sprzymierzyła. Wpływy architektury Rzymu są tu do dziś widoczne gołym okiem. Według legendy Hatra została ostatecznie zdobyta przez Persów po zdradzie królewskiej córki Nadiry, która zakochała się w sasanidzkim królu Szapurze. Szapur poślubił wprawdzie Nadirę, ale niedługo potem ją zabił za wiarołomstwo wobec ojca. Legenda o Nadirze, jak pisze Wikipedia, została wykorzystana przez Andersena w baśni Księżniczka na ziarnku grochu, ale nie bardzo widzę tu jakikolwiek związek.
A więc Szanowni Państwo – prawdopodobnie jako pierwszy Polak od dobrych kilku lat prezentuję zdjęcia Hatry po wyzwoleniu z rąk Państwa Islamskiego!