Geoblog.pl    stock    Podróże    Rodzinnie wokół Meksyku    Góra z górą się nie zejdzie...
Zwiń mapę
2019
21
sty

Góra z górą się nie zejdzie...

 
Meksyk
Meksyk, Palenque
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 864 km
 
Na początek małe wyjaśnienie – miałem sporo przerwy w pisaniu, a to głównie za sprawą kolejnego, bardzo udanego wyjazdu, który niedługo doczeka się opisu na Geoblogu. Obiecuję, że będzie bardzo, bardzo egzotycznie…

Ale nie tylko wyjazd był powodem mojego pauzowania. Przyznam, że ostatnio miałem coraz mniej ochoty na kontynuowanie wpisów. Moje dwie początkowe notki z Meksyku doczekały się średniej oceny 2,71 przy 28 oddanych głosach. Wiem, że nie jestem geniuszem pióra i na samym Geoblogu można znaleźć wielu lepszych ode mnie, ale na ocenę 2 z hakiem to chyba nie zasługuję. Nie przejmuję się ocenami podróży już zakończonych i swoich własnych podróży nie oceniam, żeby podbić ranking. Ale takie dołowanie ocen w trakcie pisania jest naprawdę demotywujące.

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, co się dzieje na Geoblogu i nie podejrzewam nikogo ze stałych czytelników o dawanie jedynek. Za to podejrzewam i obwiniam Sigma i Pi (względnie ich akolitów), którzy stają się grabarzami Geobloga, portalu, który już i tak ledwo dyszy. Obiecuję, że jeśli w końcu dotrę do właścicieli i/lub uzyskam jakiekolwiek uprawnienia admińskie, cała społeczność dowie się prawdy.


___________


Góra z górą się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem zawsze. Maksyma doskonale się sprawdziła – i to dwukrotnie! - podczas naszej podróży do Meksyku. Już trzy tygodnie przed wyjazdem zauważyłem, że wirtualni znajomi z Geobloga – Ania i Adrian, czyli Przedsiebie zaczynają włóczęgę po Meksyku. Wtedy zapytałem tylko jak długo będą w tym kraju – okazało się, że nasz wyjazd przynajmniej na chwilę będzie się zazębiać.

Nie miałem zbyt dużych nadziei na spotkanie – mieliśmy swoje własne, niekonsultowane z innymi trasy. Ale gdy zobaczyłem, że Ania z Adrianem przebywają kilka dni w San Cristobal de las Casas, poczułem, że szanse na spotkanie mocno wzrosły. Szybka wymiana wiadomości i okazało się, że planujemy tego samego dnia wizytę w Palenque! Co więcej, według planów mamy tam być o mniej więcej tej samej godzinie, koło dwunastej w południe. Wymieniliśmy się meksykańskimi numerami i liczyliśmy na wspólne zwiedzanie. Byliśmy w miasteczku niemal punktualnie, ale kontaktu z Przedsiebie nie było. Podejrzewałem, że przyczyną może być opóźnienie autobusu, a wiedząc, że jedzie przez górską głuszę, wiedziałem, że trudno liczyć na zasięg telefonii komórkowej. Postanowiliśmy zmodyfikować nieco plany, poczekać i w międzyczasie zjeść obiad. Minęło kolejne półtorej godziny, obiad skończyliśmy i spróbowałem jeszcze raz – wreszcie jest dzwonek, odbiera Adrian i mówi, że już tylko kilkanaście kilometrów. Czekamy, a po kilkunastu minutach widzimy nieznajome-znajome twarze. Kilka minut zapoznania i czas na zwiedzanie!

Okoliczności przyrody były wyjątkowo sprzyjające, bo Palenque to miejsce nadzwyczajne. Nawet jak na Meksyk, z co najmniej sześcioma-siedmioma najwyższej klasy miastami prekolumbijskimi wyróżnia się pozytywnie. Palenque jest bardzo rozległe (to był szczególny plus, było dużo czasu na rozmowę, a tematów mieliśmy tyle, że starczyłoby na trzy takie miasta) i wyjątkowo malownicze – zatopione w dżungli piramidy sprawiają, że zwiedzający czuje się trochę jak Indiana Jones.

Ania i Adrian zostali w Palenque na noc, a my pojechaliśmy dalej. Zanocowaliśmy w Campeche, w kolejnym kolonialnym centrum historycznym. Jeszcze wtedy nie zdążyły się nam znudzić te starówki, choć po prawdzie Campeche ma czym się wyróżniać z ich szeregu. Campeche w czasach kolonialnych było ważnym portem (tę funkcję zachowało zresztą do tej pory) i przez to było łakomym kąskiem dla Piratów z Karaibów, w tym dla najsłynniejszego z nich - Jacka Sparrowa… eee... znaczy się Francisa Drake'a. Zresztą spaliśmy w hotelu jego imienia, ale warunki, a zwłaszcza śniadanie, rzeczywiście przypominały te na pirackich statkach – ogólnie rzecz biorąc nie polecam.

Hiszpanie, broniąc się (nie zawsze skutecznie) przed piratami, otoczyli Campeche potężnymi murami obronnymi. Cytadela zachowała się po dziś dzień w dobrym stanie i przypominała nam trochę portugalskie fortyfikacje z wybrzeży dzisiejszego Maroka. Miasta otoczone przez tak potężne mury obronne mają tę (dla turystów) zaletę, że konserwują się skuteczniej niż miasta otwarte. Tak jest też w przypadku Campeche, którego kolonialne centrum zachowało się bardzo dobrze, choć nie mogę powiedzieć, że same budynki i ulice czymś szczególnym się wyróżniały. Najwidoczniej po dwóch dniach byliśmy już mocno przez Meksyk rozpieszczeni...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (25)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (21)
DODAJ KOMENTARZ
Pamar
Pamar - 2019-03-14 07:13
U nas ostatnio pojawił się bardzo niemiły komentarz. Po co w ogóle to piszemy, nikt tego nie czyta, i czy w ogóle nam się chce to wszystko pisać. Ciekawe, że komuś chciało się napisać coś tak niemiłego, skoro nie chce mu się czytać. Ale niestety nie wiem kto. Gal Anonim
 
Pamar
Pamar - 2019-03-14 07:20
ale nie zniechęciliśmy się, dalej wszystko opisaliśmy, a komentarz usunęłam, bo ten ktoś obraził jeszcze innych użytkowników
 
sestian
sestian - 2019-03-14 08:00
Pisz :) nawet jak nie komentuję to czytam!
 
tiri
tiri - 2019-03-14 08:20
Hej nie przejmujcie się ocenami też zauważyłem, że cały czas ktoś lub coś daje mi jedynki, mistrzem pióra nie jestem, ale na jeden też nie zasługuję. Proszę piszcie dzięki geoblogowi udało mi się dograć sporo w swoich podróżach. A szkoda aby zginął w odmętach internetu.
 
stock
stock - 2019-03-14 08:25
Pamar - widziałem te komentarze, nie u Was ale u innych. Prawda, że są niemiłe, ale traktuję je bardziej jako krzyk rozpaczy sfrustrowanego użytkownika/czytelnika. Co więcej, jak tak dalej pójdzie, wkrótce może mieć rację...
 
zula
zula - 2019-03-14 09:16
@stock...a moze sie zmeczy!?
podpisuje sie roznymi nikami i co gorsze obraza marianke , mamaMa i zula uzywajac okreslen bardzo dziwnych!
I po co robic?
Aby zmylic sztucznie "foruje" nasze podroze.
Jestem przekonana ,ze to jedna osoba.
Na Geoblogu.pl jestesmy od 12 lat a nie od pol roku.
Zapewniam Was ,ze SigmaiPi nie bawili by sie w ten sposob!
wyjasni sie szybko.
...robmy swoje!!
 
mamaMa
mamaMa - 2019-03-14 09:20
Super spotkanie i aż niewiarygodne, że się udalo:)
Czy przedsiebie nie podróżują z... kotem?

;)

Mam trochę inne podejrzenia, jeśli chodzi o aktualną sytuację na Geoblogu... być może sfrustrowany czytelnik rozzalony brakiem powodzenia kieruje palec na innych, sam jedynkujac, pisząc brzydkie komentarze, utrzymując nazwane przez siebie 'kółko rozancowe' na pierwszych miejscach i witając wszystkie nowe wpisy jedynkami...

I chyba w tym przypadku najlepsze byłoby ignorowanie...

Piszmy tutaj bez względu na odzew, a jak ktoś ma taką potrzebę to może wydać książkę - dzisiaj to chyba żaden problem :)
 
zula
zula - 2019-03-14 09:30
Spotkanie gdzies tam w swiecie to cudowna sprawa!
przedsiebie podrozuja z kotem -przytulanka...zywego zostawiaja w domu!
Martyna i Adam maja sliczne zdjecia!...i chyba Im troche zazdroszcze bo ja w ich wieku moglam wakacje spedzic...w Kolobrzegu! Dwa swiaty i rozne pokolenia...
 
stock
stock - 2019-03-14 09:34
Nie wiem, co z komentarzami, ale co do ocen jestem w miarę pewny swoich wniosków. Kiedyś Louis dokładnie analizował oceny i wytypował właśnie Sigma i Pi. A ja sam widziałem, że w ciągu jednego czy dwóch dni przybyło im... 500 ocen! Ktoś inny to zresztą też zauważył i skomentował na ich blogu. Więc sorry, nie wierzę w ich niewinność.
 
stock
stock - 2019-03-14 09:37
@Zula - a to łobuzy, nie pokazali nam tego kota :)

A co do możliwości, pełna zgoda. Nawet ja pierwszy raz wyjechałem za granicę w wieku 17 lat. Teraz zrobiło się bardzo łatwo i bardzo tanio.
 
louis
louis - 2019-03-14 13:21
Cześć Wojtek! Jak miło znowu cię usłyszeć i poczytać! Szkoda tylko, że akurat temat niniejszych komentarzy jest taki przykry.
Ja osobiście zaglądam ostatnio na geobloga co najwyżej co 10-12 dni, i to też raczej na krótko, bo jak zapewne dobrze pamiętasz z naszych rozmów w W-wie z NomadManii wciąż jeszcze jestem w przygotowaniach do operacji, więc szwendałem się już od początku Lutego od szpitala do szpitala, od lekarza do lekarza, więc czasu na pisaniny ani na lekturę już nie mam.
Ale jestem już wreszcie u kresu tej drogi - w ten Poniedziałek, już 18-go, w końcu "idę pod nóż". Trzymaj więc kciuki, bo z badań wynikło niestety, że zabieg będzie poważniejszy niż się z początku wydawał. Ale pociesz Daniela matkę, że z jej wadą jest bezproblemowo.
Co do tej sprawy tych ocen... Ufff, wciąż mi głupio, że tak de facto ta zadyma wynikła chyba jednak z mojego powodu, lecz paradoksalnie akurat nie to jest chyba największym problemem, bo kiedyś przy okazji odkryłem, że ktoś właśnie poprzez geobloga... włamał mi się do mojego komputera!!! Dla pewności pozmieniałem więc nawet hasła dostępu do mojego banku, bo diabli wiedzą co dobry haker może w czyimś prywatnym laptopie "wybuszować".
A komentarze..? Sam też ich miałem kilka, również bardzo przykrych (na przykład, że jestem... marynarskim bajkopisarzem, że sobie dużo przygód powymyślałem, itd.) Ręce opadają.
W każdym razie ja jednak też jestem podobnego zdania co ty, pamar, marianka, zula, itd - dalej robić swoje.
Do następnego spotkania!
louis
 
stock
stock - 2019-03-14 13:57
No to wszyscy trzymamy kciuki Louis! Poddaj się temu czemu musisz i szybko wracaj do zdrowia... i do nas!
 
genek
genek - 2019-03-14 16:22
super są takie spotkania.
 
marianka
marianka - 2019-03-15 21:13
Fajnie, że wróciłeś do meksykańskiej relacji! A wizyty w Palenque bardzo zazdroszczę, bo my z bólem serca odpuściliśmy wizytę w tym miejscu. Niezłe ilości kilometrów robiliście dziennie podczas tego wyjazdu, podziwiam!

Co do ocen, ja po prostu nie zwracam na nie uwagi, bo już wcześniej uważałam je za zupełnie niemiarodajne. Tym bardziej mi smutno, że wokół tego wybuchła taka afera, a ktoś w komentarzach obraża innych.
Stock, robisz świetną robotę swoimi wpisami i zasługujesz na same piątki! Nie przestawaj!
 
danach
danach - 2019-03-15 22:55
Ale zazdroszczę Meksyku a do tego takie spotkanie, warto było czekać :)
 
tealover
tealover - 2019-03-16 15:59
Ja również nie zawsze komentuję, ale czytam zawsze i to z wielkim zainteresowaniem :) Ocen nie klikałam od kilku lat - według mnie to nic niemówiące dane, bez kontekstu, w dodatku dostępne dla niezalogowanych. Takie dane w świecie nauki się ignoruje , wiec zachęcam do tego samego :) a swoją ocenę buduj na komentarzach wiarygodnych ludzi, którzy jak widzisz, mocno ci schlebiają :)
 
stock
stock - 2019-03-16 16:31
@Marianka

Kilometrów było sporo, jak zwykle, choć Iranu nic już chyba nie przebije. A Meksyk ma tyle wspaniałości, że grzechem byłoby je ominąć - sama zresztą wiesz :)

@Wszyscy

Dziękuję za miłe słowa, wiem, że zawsze mogę liczyć na Wasze wsparcie. Ja się naprawdę nie przejmuję ocenami, raczej zwracam uwagę, że stawianie jedynek jak leci nie jest skutecznym sposobem na motywowanie do dalszej aktywności).
 
migot
migot - 2019-03-16 22:17
Nie wiem czemu mi ta relacja do tej pory umknęła! Ale jest zazdrość, pięknie Wam ten Meksyk wychodzi!

A co do ocen... Jest to smutne, najlepiej byłoby usunąć możliwość oceniania - bo to do niczego zupełnie nie prowadzi. Jesli cokolwiek, to może coś a la facebookowe "lajki" - pozytywne wsparcie, gdzie nie da się wrzucać złośliwych jedynek. Też zauważyłam, że kiedyś gorsze oceny pojawiały się po jakimś czasie, a teraz zaczynają się już na początku relacji. Może na początku mnie to demotywowało, teraz już bardziej jest mi żal tej smutnej osoby, która traci tyle czasu żeby wstawiać oceny (lub generować boty), które nic nie dają - popularność na geoblogu nie wiąże się przecież z żadną finansową gratyfikacją... Niestety, bezmyślny hejt nie omija i tej społeczności... Ważne, żeby dalej robić swoje! I Ty też się nie zrażaj, Twoje relacje są świetne - i to często z miejsc gdzie mało kto dociera! Pozdrowienia!
 
przedsiebie
przedsiebie - 2019-03-18 18:14
hej, jeszcze raz dziękujemy za miłe spotkanie "na końcu świata"...
Kot Przytulasek był z nami, tu dowód http://przedsiebie.geoblog.pl/zdjecie/1054887
Zula i mamaMa - dzięki że pamiętacie o kocie..
pozdrawiamy
 
zielonagora
zielonagora - 2019-03-29 03:43
Następna podróż to przypadkiem nie KIRIBATI ??? :)
 
stock
stock - 2019-03-29 07:23
Kiribati byłoby super, ale za dużo z nim zachodu, żeby wyjechać na tydzień-półtora. Poza tym marzę o zwiedzeniu Wysp Feniks, które inaczej niż statkiem bardzo ciężko zobaczyć. A to już wymaga jakichś trzech tygodni.
 
 
stock
Wojtek
zwiedził 51% świata (102 państwa)
Zasoby: 638 wpisów638 2670 komentarzy2670 7833 zdjęcia7833 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
23.11.2024 - 23.11.2024
 
 
01.11.2024 - 11.11.2024
 
 
12.09.2024 - 22.09.2024