Uwolnieni od irańskiej policji pognaliśmy przez pustynię na zachód. Był to najgorętszy dzień naszej podróży i może dobrze się złożyło, że przed nami było niewiele zwiedzania. Tym razem jakość była ważniejsza od ilości, bo na naszej drodze stanęło monumentalne
Bam.
Bam jest znane ze swojej ogromnej twierdzy i położonego wokół niej starożytnego miasta
Arg-e-Bam. Kompleks powstawał już w III w. n.e. i służył w zasadzie bez przerwy do lat 30-tych XX w. Tak naprawdę to i teraz twierdza spokojnie mogłaby służyć celom militarnym, ale znaleziono dla niej – i słusznie – inne cele. Twierdza w Bam jest wielka, ale wraz z towarzyszącym jej starym miastem tworzy kompleks prawdziwie gigantyczny, niemający odpowiednika nigdzie na świecie. Nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę z tego ogromu i, gdy pierwszy raz mogliśmy podziwiać panoramę Arg-e-Bam, staliśmy dłuższą chwilę oczarowani.
A trzeba pamiętać, że to, co widać teraz, jest znacząco uboższe od miasta pierwotnego. Niemal równo 15 lat temu Bam zostało zniszczone przez tragiczne trzęsienie ziemi. Około 25 tys. ludzi zginęło (na około 100 tys. mieszkańców), a aż 80% budynków uległo zniszczeniu lub naruszeniu. Tak rozległe zniszczenia były spowodowane konstrukcją budynków z gliny i słomy – wprawdzie łatwo się je buduje, ale nie są to konstrukcje szczególnie odporne. Z gliny i słomy było też stare miasto w Bam i przetrwało trzęsienie ziemi w opłakanym stanie. Nawet dziś, po piętnastu latach, można tylko załamać ręce porównując obecne Arg-e-Bam sprzed końca 2003 r. A przecież w międzyczasie wykonano tytaniczną pracę rekonstruktorską. Cytadela jest już w zasadzie w całości ukończona, wiele budynków w pobliżu podobnie. Zwiedzając Bam można naprawdę poczuć się jak w labiryncie, chodząc wśród dawnych koszar, dziedzińców, bazarów i meczetów. Doświadczenie było wspaniałe, tym bardziej, że po raz kolejny mieliśmy tak wspaniały kompleks prawie wyłącznie dla siebie. Bam leży trochę na uboczu i większość turystów omija to miejsce, popełniając wielki błąd. U nas stare miasto w Bam wylądowało w trójce najciekawszych zabytków Iranu.
Po zwiedzeniu Bam odczuliśmy skutki długiego trzymania na policji. Było już późno, rodzina głodna, a plan na kolejny dzień przewidywał zwiedzanie zabytków po drugiej stronie kraju. Wyjścia były dwa – pierwsze to przespać się po drodze, a większość następnego dnia poświęcić na jazdę. Drugie – zatrzymać się na dłuższy posiłek, a potem jechać przez noc i zaczynać zwiedzanie od samego rana. Wybraliśmy drugie rozwiązanie, wybierając przy okazji trochę dłuższą, ale ciekawszą drogę. Ach, co to była za droga! W środku nocy, w górach skończył się asfalt, Google Maps pokazało, że jesteśmy poza trasą i trzeba było odtrąbić odwrót. Tyle razy Google Maps sprawdzało się świetnie, ale tym razem pomstowałem i zacząłem słuchać Maps.me. Pierwszy raz trzeba było przejechać przez górskie wioski z pagórkami tak sprofilowanymi, że samochód na szczycie niemal podskakiwał. Po krótkiej przerwie na drzemkę, z samego rana zmęczony dotarłem do celu. Trzy dni w Iranie, na liczniku 3000 kilometrów i 6 miejsc z listy UNESCO. Tempo ogromne, ale dalej miało być – i było – trochę spokojniej.