O Wyspach Świętego Tomasza i Książęcej słyszeliśmy wiele dobrego i nie zawiedliśmy się. To jeden z bardzo ciekawych krajów, zasługujących na znacznie większe zainteresowanie turystów i nie jest wykluczone, że kiedyś podzielą los innej byłej kolonii portugalskiej – Republiki Zielonego Przylądka. Wprawdzie ja jestem w tym przypadku sceptyczny - São Tomé ma jedną cechę, która jest bardzo nielubiana przez turystów resortowo-plażowych – sezon bez opadów trwa tu tylko dwa miesiące – lipiec i sierpień. Niezłe do zwiedzania są również czerwiec i wrzesień, kiedy to pada bardzo rzadko, ale niebo bywa mocno zachmurzone (dla mnie to akurat zaleta, bo temperatura była znacznie znośniejsza, niż w Portugalii). W pozostałe miesiące pada dużo lub bardzo dużo – co nie dziwi, w końcu jesteśmy na równiku.
Poniżej garść informacji praktycznych:
Wizy i wjazdObywatele UE nie potrzebują wizy, jeśli pobyt w kraju trwa do 15 dni. W zamian za to na Wyspach teoretycznie obowiązuje podatek turystyczny w wysokości 3 euro za osobonoc (tylko powyżej 13 lat). Piszę teoretycznie, bo w obu miejscach, w których nocowałem, nikt tego podatku się nie domagał, ale nie wykluczam, że w droższych miejscach trzeba będzie płacić.
ZdrowieSão Tomé jest położone w najbardziej malarycznym regionie świata. Jeszcze kilka lat temu wszyscy zalecali obowiązkową profilaktykę antymalaryczną. Obecnie sytuacja jest bardzo ciekawa i czyni São Tomé chyba jedynym takim krajem na świecie. Najbardziej chyba wiarygodna strona – amerykańskiego departamentu zdrowia – nadal zaleca przyjmowanie lekarstw, ale jednocześnie wskazuje, że ryzyko zarażenia jest „bardzo niskie”. Dla porównania, ryzyko w popularnej Dominikanie czy Tajlandii ma wyższą kategorię - „niskie”. Przed wyjazdem zasięgnąłem języka u znajomych, którzy właśnie odwiedzili São Tomé i według nich malarią nie było co się przejmować. Ostatecznie nie przyjmowaliśmy leków i będąc na miejscu potwierdziliśmy, że, przynajmniej w stolicy, nikt malarią się nie przejmuje od dawna. Oczywiście nie warto wierzyć internetowym ekspertom, tylko decyzję podejmować samemu.
Jeśli chodzi o żółtą gorączkę, to São Tomé nie jest w kategorii krajów wysokiego ryzyka, choć jest na liście krajów z potencjalnym narażeniem na tę chorobę. W każdym razie szczepienie jest wymagane tylko wtedy, gdy przylatujemy z krajów o wysokim ryzyku transmisji choroby (międzylądowanie w Ghanie się w to nie wlicza).
BezpieczeństwoSão Tomé jest jednym z najbezpieczniejszych krajów Afryki (a i w rankingu ogólnoświatowym powinno wypaść bardzo dobrze) - doświadczyliśmy tego na sobie, bez problemu chodząc po zmroku po ulicach stolicy. Nikt (poza małymi dziećmi w nielicznych miejscach turystycznych) nie żebrze, praktycznie nie ma też prób naciągania. Na nasze małe dzieci reagowano tylko uśmiechem i machaniem, nikt nie próbował dotykać ani nawet głośniej komentować.
Telefony, internet i gniazdkaPolskie komórki milczą jak zaklęte (przynajmniej Orange i Plus). Startery lokalnych sieci są do kupienia niemalże wszędzie, ale nie mieliśmy potrzeby testowania. Idę o zakład, że portugalskie numery powinny tu działać.
Internet w hotelach i restauracjach na ogół jest dostępny. Gniazdka i napięcie takie, jak w Polsce.
JęzykWszyscy mówią po portugalsku. Znajomość angielskiego jest rzadka i wybiórcza – nie spotkaliśmy nikogo z miejscowych, kto mówił dobrze po angielsku, choć z nielicznymi dało się dogadać. Próbowałem mówić moim dość słabym hiszpańskim i byłem rozumiany, ale tylko jedna osoba odpowiadała mi w tym języku. Część osób zna francuski (bliskość Gabonu robi swoje).
WalutaWaluta São Tomé to swojsko brzmiąca dobra (STD). Dobra ma sztywny kurs do euro 1 EUR=25000 STD, dość łatwo jest więc dokonywać przeliczenia. Hotele bez problemu przyjmują euro, za mniejsze zakupy na wyspie trzeba płacić w dobrach. Wymienić walutę bardzo łatwo – hotelarze i cinkciarze wymieniają walutę bez żadnej prowizji po oficjalnym kursie.
Karty polskie nie działają ani w sklepach, ani w bankomatach – tylko gotówka!
Bilonu się praktycznie nie używa, ale, jak już pisałem w komentarzu, raz udało nam się dostać brzęczącą resztę. Zula będzie miała swój grosik (całe kilo dobra :-)) prosto z Sao Tome - proszę tylko o trochę cierpliwości z dostawą.
TransportNajwygodniej oczywiście wypożyczyć samochód i korzystać z map offline. Jeśli ktoś chce korzystać z komunikacji zbiorowej – w stolicy jest coś w rodzaju dworca, z którego odjeżdżają żółte busy w różne punkty Wyspy Św. Tomasza. Nie ma rozkładu ani żadnej informacji w busach – trzeba pytać. Z tego, co obserwowaliśmy, te busy jeżdżą całkiem często. Oczywiście można skorzystać z taksówek samochodowych lub motorowych.
Na Wyspie Książęcej, z tego co zauważyłem, nie ma transportu zbiorowego – pozostają tylko nieliczne taksówki.
ZakupyW stolicy zaopatrzenie jest całkiem niezłe, choć żeby kupić wszystko, co potrzebne do jedzenia, trzeba obejść kilka sklepów – np. świeżego pieczywa nie da się kupić w supermarkecie, trzeba w tym celu pójść do piekarni. Świeże warzywa trzeba kupować w oddzielnym sklepie lub na targu.
Co jeśćW restauracjach tylko ryba! Zgodnie z żoną stwierdziliśmy, że na São Tomé przyrządzają najlepszą rybę na świecie. Oprócz ryby dobrym wyborem będą owoce morza. Czymś w rodzaju dania narodowego jest potrawka z oleju palmowego – próbowałem wersji z owocami morza i było bardzo smaczne.
Co pićZ dostępnością alkoholu nie ma problemu. Piwko portugalskie kosztuje około euro za 0,33, jest też lokalne piwo Rosema w cenie jednego euro za 0,5l (hotel) lub 0,6 euro (lokalne sklepiki).
Co przywieźćTo chyba jedyne znane mi miejsce, gdzie nie ma pamiątek z Chin! Magnesy na lodówkę tylko ręcznie robione, ze wstawionym opiłkiem magnesu.
Jeśli chodzi o wyroby miejscowe, jest ich zaskakująco niewiele. W sklepach można kupić olej palmowy i kokosowy, a z alkoholi likier z ananasa lub kokosa (około 4 euro za 250 ml). Specjalnością miejscowych są też orzeszki ziemne sprzedawane w butelkach.
Są też do kupienia wykonywane na miejscu afrykańskie pamiątki z drewna, ale, co ciekawe, najlepsze ich ceny są w sklepie lotniskowym. Np. popielniczka ręcznie rzeźbiona i malowana kosztuje koło 10 euro.
Przykładowe ceny:
Taxi z lotniska do dowolnego miejsca w stolicy – 10 euro. Tyczy się to też Wyspy Książęcej.
Wynajęcie samochodu – od 40 euro/doba, z kierowcą/przewodnikiem dodatkowe 40 euro
Benzyna – 1 euro/litr, ropa 0,8 euro/litr
Obiad w restauracji – 8-12 euro
Napoje w restauracji 1-1,5 euro
Woda mineralna 1,5l – 0,5-0,75 euro
Wstęp do Muzeum Narodowego – 2 euro
__________________________
Serdecznie dziękuję za miłe słowa wszystkim komentującym i mam nadzieję, że relacja przyda się w Waszych przyszłych podróżach do tego kraju. Udało mi się ją dokończyć przed następną podróżą, w której odwiedzę jedno z najrzadziej odwiedzanych miejsc w skali całego świata, nie tylko Polski czy Geobloga. Wylot już w piątek, a pierwszych opisów spodziewajcie się w drugiej połowie sierpnia.
Do usłyszenia!