W odległości godziny drogi od Lizbony, niedaleko Leirii, znajdują się trzy perełki gotyckiej sztuki sakralnej, wszystkie wpisane na listę UNESCO. Położone są na tyle blisko siebie, że spokojnie można je obejrzeć jednego dnia (a nawet zahaczyć o pobliską Fatimę) i przy zwiedzaniu Portugalii powinny być punktem obowiązkowym.
Najmniejszy z całej trójki jest klasztor
Alcobaça, choć najmniejszy nie oznacza w tym przypadku mały – w porównaniu z większością opactw w całej Europie Alcobaça naprawdę imponuje rozmiarami, a przylegający do klasztoru kościół jest największy w Portugalii. Dość powiedzieć, że w szczytowym okresie swojego rozkwitu żyło tam prawie 1000 mnichów! Od XIX w. Alcobaça była jednak opuszczona i ten okres upadku ma wpływ na czasy obecne – znaczna część klasztoru jest do tej pory niewyremontowana i zamknięta dla zwiedzających. Najładniejszą częścią klasztoru jest jego pierwsza, licząc od strony kościoła, sala, zwana Salą Królów. Stoją w niej posągi władców Portugalii, a ściany wyłożone są płytkami z pięknymi
azulejos. Najbardziej jednak zapadła nam w pamięć miejscowa kuchnia, z ogromnym paleniskiem i kilkudziesięciometrowym kominem.
Wspaniały kościół św. Marii kryje w swoim wnętrzu piękne wspomnienie historii miłosnej następcy tronu Portugalii Piotra I i hiszpańskiej szlachcianki Ines de Castro. Miłość królewicza nie spodobała się ojcu Alfonsowi IV, który nakazał zamordowanie Ines (która wcześniej po kryjomu została już żoną Piotra). Niedługo później Piotr został królem Portugalii i wywarł na mordercach srogą zemstę (podobno wyrwał i zjadł ich serca), a ciało Ines umieścił w pięknym nagrobku w kościele w Alcobaca, sam każąc się pochować naprzeciwko niej. Oba nagrobki są arcydziełami sztuki, a wyryty na nich napis „Aż do końca świata” i cała historia wzrusza zwiedzających do tej pory.
O ile oglądając z zewnątrz Alcobaçę wzrok przykuwa przede wszystkim barokowa fasada kościoła, drugi z klasztorów,
Batalha prezentuje się znacznie bardziej okazale – dziesiątki barokowych wieżyczek tamtejszego kościoła są widoczne z daleka, a w miarę zbliżania się zachwyt tylko się wzmacnia.
Klasztor Matki Boskiej Zwycięskiej w Batalha (co po portugalsku oznacza „bitwa”) jest dla całego kraju miejscem szczególnym – to nie tylko jedna z najbardziej charakterystycznych budowli w Portugalii, ale też miejsce historycznej bitwy, która na długi czas uniezależniła Portugalczyków od sąsiedniej Hiszpanii. Jedno z klasztornych pomieszczeń do dnia dzisiejszego służy jako Grób Nieznanego Żołnierza ze strzegącą go wartą honorową, a samo opactwo powstało jako wotum dziękczynne po wygranej bitwie. Choć klasztor powstał w czasach panowania raczej surowego gotyku, finezji dodały mu manuelińskie przeróbki na przełomie XIV i XV w. Wnętrze kościoła nie było jednak mocno zmienione i, podobnie jak w Alcobaçe, zachwyca bardziej rozmiarami i sklepieniem niż wirtuozerią zdobień. Tu z kolei w najpiękniej zdobionym sarkofagu spoczywa fundator klasztoru, król Jan, uwagę zwraca też miejsce pochówku jednego z twórców portugalskiej potęgi morskiej Henryka zwanego Żeglarzem.
Trzecim, największym i najpiękniejszym klasztorem w okolicy jest
Konwent Chrystusowy w Tomar. Konwent jest też najstarszym kościołem z całej trójki – został zbudowany w XII w. i służył templariuszom (wprawdzie pod nową nazwą Konwentu Chrystusowego) jeszcze długo po tym, jak Filip Piękny do spółki z papieżem Klemensem V unicestwili zakon we Francji i w prawie całej Zachodniej Europie. Templariusze, w odróżnieniu od cystersów, nie byli aż takimi miłośnikami surowości w architekturze i przez to Konwent w Tomar wygląda zdecydowanie najciekawiej z całej trójki. Jak to u templariuszy, jest tu też wiele zaułków, przejść, małych pokoi, a całości przyprawiają uroku dodane później manuelińskie zdobienia. To tutaj znajduje się słynne
manuelińskie okno, jedno z arcydzieł tego okresu (według niektórych, najwybitniejsze dzieło architektury manuelińskiej w ogóle). W klasztorze w Tomar zachował się najpiękniejszy kościół – w odróżnieniu od dwóch poprzednich klasztornych świątyń, bogato ozdobiony gotyckimi malowidłami), a przyległe do niego zabudowania klasztorne są tak ciekawe i rozległe, że potrzeba dobrej godziny sprawnego chodzenia, żeby je wszystkie zwiedzić.
W porównaniu ze znanymi klasztorami we Francji czy Niemczech, ta portugalska trójka jest nie tylko znacznie większa, ale w mojej ocenie ciekawsza. A Konwent w Tomar był numerem jeden całej naszej wizyty w Portugalii.