*Tym nieco dwuznacznym tytułem nie chciałem w żadnym wypadku twierdzić, że obóz w Buchenwaldzie był łagodniejszy niż inne miejsca tego typu (w rzeczywistości obozy na terenie Rzeszy były często cięższe niż te założone na ziemiach polskich) i umniejszać tragicznej historii jego ofiar. Odnoszę się wyłącznie do wrażenia, które to miejsce pamięci robi obecnie na kimś, kto widział doskonale zachowane muzea-obozy w naszym kraju.
Założenie w 1937 r. obozu w tym miejscu było szczególnym przykładem perfidii i drwiny z Historii. Buchenwald to dzielnica Weimaru, miasta, które było centrum niemieckiego klasycyzmu, domem Schillera i Goethego, symbolem rozkwitu sztuk pięknych. Od tego centrum humanizmu do centrum totalnego upadku ludzkich wartości dzieli nas tylko kilka kilometrów i parę minut jazdy.
Obecnie zostało z obozu niewiele. Wszystkie baraki więzienne zostały rozebrane i między drutami kolczastymi zieje pusta przestrzeń. Poza pomieszczeniami gospodarczymi jedynymi budynkami, które pozostały, są krematorium oraz murowane koszary SS, w których urządzono muzeum obozowe.
Dziś zaleca się, żeby obozy koncentracyjne zwiedzały dzieci nie młodsze niż 13-14-letnie. Nie wiem, czy aż tak zaawansowany wiek jest konieczny, ale doskonale pamiętam wstrząs, jakiego doznałem zwiedzając we wczesnej podstawówce Rotundę w Zamościu i Majdanek. Taka wizyta naprawdę daje odczuć grozę obozową nawet dorosłym. Spodziewałem się czegoś podobnego po wizycie w Buchenwaldzie… No cóż, nie wiem, czy zawód to w tym przypadku słowo na miejscu, ale to, co można zobaczyć w Buchenwaldzie jest dużo skromniejsze w porównaniu z choćby wspomnianym wyżej Majdankiem. Muzeum obozowe jest małe i chyba nieco przeładowane mniej istotnymi rekwizytami takimi jak dokumenty, a mogłoby być bardziej skoncentrowane na przybliżaniu realiów codziennego życia w obozie. Dlatego myślę, że akurat ten obóz nadaje się do zwiedzania nawet dla młodszych dzieci.
Jedną z ostatnich ekspozycji w muzeum są powiększone fragmenty księgi pamiątkowej (na zdjęciach). O ile oczywiście dominują wielojęzyczne napisy typu „nigdy więcej”, to władze muzeum wykazały się odwagą prezentując też wpisy w rodzaju „Danke Hitler” (z odpowiednim krytycznym komentarzem, rzecz jasna). Pozostaje mieć nadzieję, że tego takie wpisy i poglądy stanowią zdecydowaną mniejszość…