Pakistańska lista UNESCO jest dość nietypowa, przynajmniej jeśli chodzi o typowe wyobrażenie o tym kraju. Na sześć wpisów mamy dwa zabytki architektury Wielkich Mogołów, jedno miejsce celebrujące cywilizację doliny Indusu, dwa miejsca głównie buddyjskie i tylko jedno typowo muzułmańskie – zabytki Makli. Dziś wziąłem na celownik dwa miejsca z północy kraju, kojarzone głównie z buddyzmem.
Pierwszym z nich było położone niecałą godzinę drogi od Islamabadu starożytne miasto
Taxila. Taxila była jednym z moich podróżniczych marzeń odkąd poczytałem nieco więcej o podbojach Aleksandra Wielkiego. Wódz ten zdobył Taxilę bez walki, używając potem jej mieszkańców jako sojuszników w walce z achamenidzkim satrapą Porusem. Samą Taxilę Aleksander określał w samych superlatywach, a pozostała ona pod wpływami greckimi jeszcze przez kolejnych 200 lat. W międzyczasie podlegało pod dynastię Maurjów, z jej wybitnym przedstawicielem
Aśoką, konwertytą na buddyzm, który uczynił Taxilę jednym z najważniejszych buddyjskich ośrodków regionu. Do dziś w Taxili zdecydowanie dominują buddyjskie pozostałośći, ale z domieszką dżinizmu czy zoroastrianizmu. Islamu nie ma, przynajmniej w części chronionej, bo oczywiście praktycznie cała okoliczna ludność czci obecnie Allaha.
Taxila jest bardzo rozległa, można by tu spędzić cały dzień. Nie wiem, czy warto, ja wybrałem 6 czy 7 komponentów i uważam, że wystarczy. Rozpocząłem od niezłego muzeum, po czym poprzez osadę Bhir przejechałem do stupy Dhamaradżika, ruin miast Sirkap i Sirsukh, zoroastriańskiego kompleksu Dżandal oraz buddyjskich klasztorów Mohra Moradu i Dżaulian. Niemal w każdym obciążają obcokrajowca kwotą 500 rupii (trochę ponad 6 zł), a w dodatku oferują swoje wątpliwej jakości usługi przewodnickie. Numerem jeden był chyba ostatni komponent – klasztor Dżaulian, choć warto pokręcić się wszędzie i poznać multikulturalny charakter tego miejsca.
Zdecydowanie mniej multikulturalny był kompleks buddyjski znany pod nazwą
Takht-i-Bahi, wpisany na listę UNESCO w 1980 r., na tej samej sesji co Taxila. Takht-i-Bahi (nazwa oznacza „tron źródła wody”) to jeden z najlepiej zachowanych buddyjskich klasztorów w tej części świata. Do dziś jest źródłem pielgrzymek wyznawców buddyzmu z Tajlandii, Sri Lanki, Japonii czy Chin. Wszystko to ku utrapieniu miejscowych policjantów – Takht-i-Bahi położone jest w stanie Chajber Pasztunchwa, gdzie obowiązuje obowiązek dawania obcokrajowcom eskorty. Za mną też chodził jeden policjant, choć na terenie obiektu nic mi grozić nie mogło. Nic poza odwodnieniem, bo spacer w górę w takim upale mógłby zabić zarówno mahometanina, jak i buddystę czy pastafarianina. Ale było warto, Takht-i-Bahi jest przepięknie położone i bardzo dobrze zachowane.
Dzień skończyliśmy zwiedzając ciekawą inskrypcję króla Aśoki położoną w miasteczku Shahbazgarhi. Aśoka na wielkiej skale kazał wyryć zbiór swoich edyktów. Dziś te edykty, pochodzące z III w. p.n.e., stanowią jeden z najstarszych dowodów pisma w Azji. Co ciekawe, edykty zostały przetłumaczone całkiem szybko po odkryciu, na fali odszyfrowywania starożytnych pism.