Na drodze z Viseu do Coimbry postanowiliśmy nieco odbić i zobaczyć miejsce, o którym słyszałem wiele dobrego -
ogród i pałac w Bussaco. Miejsce było kiedyś siedzibą Karmelitów Bosych, którzy w rozległym parku zbudowali szereg kapliczek mających przypominać Górę Karmel. Po kasacie zakonu w XIX w. miejsce przejęła portugalska rodzina królewska z myślą o wybudowaniu rezydencji, ale ostatecznie, na przełomie XIX i XX w. powstał tu pałac z przeznaczeniem na hotel. Pięciogwiazdkowy hotel istnieje tu do dziś i dla turystów z nieco zasobniejszym portfelem (ale bez przesady, nocleg kosztuje tu koło 150 euro) to na pewno świetny wybór. Z zewnątrz pałac w Bussaco prezentuje się przepięknie – architekci czerpiąc pomysły z ikonicznych portugalskich zabytków ery Manuela I doprowadzili styl neomanueliński niemal do perfekcji. Wstęp do środka zarezerwowany jest dla hotelowych gości, ale i z zewnątrz jest co podziwiać – choćby jedne z najładniejszych
azulejos , jakie widzieliśmy w Portugalii.
Kolejnym przystankiem była
Coimbra, a konkretnie tamtejszy
uniwersytet, najstarszy i najbardziej prestiżowy w Portugalii. Uniwersytet jest członkiem-założycielem i źródłem nazwy Grupy Coimbra, sieci prestiżowych uniwersytetów europejskich (z Polski należy do nich Uniwersytet Jagielloński, z innych krajów zwykle najstarsze i uznane placówki).
Uniwersytet składa się ze starej i nowej części. Nowa przypomina jako żywo nasze socjalistyczne budowle typu MDM i wzbudza uczucia co najmniej mieszane. Stara to absolutna perełka XVII- i XVIII-wiecznego budownictwa, z pięknym dziedzińcem i wspaniale dekorowanymi salami. Część dla zwiedzających miesza się tu i przenika z salami, które są ciągle używane jako wykładowe (sądząc po książkach, gości tam wydział prawa), przez co zwiedzający ciągle przenikają się ze studentami. Nie są to chyba komfortowe warunki, żeby się w ostatniej chwili pouczyć do egzaminu czy ćwiczeń, bo Coimbra jest jednym z żelaznych punktów wycieczek do Portugalii i turystów jest mnóstwo. Największą atrakcją campusu jest na pewno XVIII-wieczna
biblioteka, której zwiedzanie, z uwagi na długą kolejkę odpuściliśmy. Zwiedziliśmy za to atrakcję numer dwa, czyli
kaplicę Sao Miguel z pięknymi freskami z XVII wieku.
Bilet wstępu uprawniał nas jeszcze do wstępu do pobliskiego laboratorium chemicznego oraz Muzeum Historii Naturalnej. Nie byliśmy pewni, czy zwiedzanie ich z dziećmi to dobry pomysł, ale na szczęście zdecydowaliśmy się wejść. Muzeum Historii Naturalnej okazało się strzałem w dziesiątkę, Adam był zachwycony bogatą kolekcją eksponatów, w tym wielu wypchanych zwierząt, takich jak warany, węże, lwy, czy cielęta z dwoma głowami. Największą atrakcją był dla mnie kompletny szkielet ponaddwudziestometrowego wieloryba – po raz pierwszy widziałem kompletny szkielet tego ssaka.
_____
Uniwersytet w Coimbrze, wpisany na listę UNESCO w 2013 r., był moim dwusetnym obiektem z tego prestiżowego towarzystwa i w tym miejscu czas na małe podsumowanie. Listą UNESCO zaczęliśmy interesować się trochę przypadkiem, zwiedziwszy w 2011 r. wszystkie ówczesne obiekty w Wietnamie. Na serio zacząłem planować podróże pod kątem obiektów z listy w 2012 r., a w 2014 r. odwiedziłem mój wpis nr 100 – był nim francuski
Kanał Południowy (Canal du Midi).
Co do jakości obiektów z listy UNESCO panują różne, czasami skrajne opinie. Fakt, że czasem obiekty są powtarzalne (kilka podobnych średniowiecznych katedr, krajobrazy kulturowe związane z uprawą winorośli), a często zupełnie turystycznie nieciekawe. Lista jest obecnie przeważona obiektami z Europy Zachodniej – Włochy, Hiszpania, Francja i Niemcy mają więcej obiektów, niż cała Afryka i obie Ameryki razem wzięte, co nie świadczy dobrze o równowadze wpisów. Poziom obiektów europejskich bywa bardzo nierówny, natomiast w Azji są one na ogół ciekawe i warte odwiedzenia. Bardzo miło wspominam wszystkie obiekty w Wietnamie, Japonii, a zwłaszcza w Indiach. Z Europy nigdy się nie rozczarowałem obiektami z Rosji, Polska również trzyma poziom (chociaż, wstyd się przyznać, brakuje mi aż czterech obiektów z naszego kraju). Raczej rozczarowują miejsca z Kanady, nierówny poziom trzymają duńskie, belgijskie i niemieckie.
Top 10 obiektów z listy to dla mnie do tej pory Angkor (Kambodża), Chola (Indie), Rzym (Włochy/Watykan), Kii (Japonia), Nara (Japonia), Petra (Jordania), Ha Long (Wietnam), Kiży (Rosja), Rock Islands (Palau) i Fiord Ilulissat (Grenlandia).
Czarna dziesiątka obiektów to do tej pory Południk Struvego (widziany na Litwie, zdecydowany numer jeden od końca), Christiansfeld (Dania), Miguasha (Kanada),Góra Karmel (Izrael), Choirokoitia (Cypr), kopalnia krzemienia w Mons (Belgia), opactwo w Lorsch (Niemcy), Kernave (Litwa), Battir (Palestyna) i krajobraz górniczy Nord-Pas-de-Calais (Francja).
Zapraszam fanów i niefanów listy UNESCO do dyskusji i prezentacji własnej klasyfikacji najlepszych i najgorszych miejsc (może być pierwsza i ostatnia trójka, ja się zdecydowałem na rozszerzenie do dziesiątki, bo za dużo było kandydatów z dołu stawki):)