Przedostatniego dnia podróży opuściliśmy Turyngię, wracając do Saksonii-Anhalt. Na celowniku było kolejne miejsce z listy UNESCO – stare miasto Quedlinburga. Quedlinburg został założony w X w. i był ulubionym miejscem cesarza Ottona I, tego samego, który jako pierwszy został cesarzem niemieckim. W mieście przebywał jako zakładnik Bolesław Chrobry, choć to jego uwięzienie przypominało raczej szkołę z internatem dla arystokracji.
Quedlinburg niesamowicie nas zaskoczył. Miasto nie jest duże (około 20 tys. mieszkańców), ale całe wygląda jak jedna wielka starówka. Fantastyczne wąskie uliczki z szachulcową zabudową (tzn. widocznym kontrastowym obelkowaniem), stare kościoły, a wszystko to zachowane w idealnym stanie. Turystów nie ma zbyt wielu - byliśmy w Quedlinburgu w sobotę rano - choć nie można powiedzieć, że jest tam pusto. Całość tworzy niesamowity średniowieczny klimat, który nie tak prosto uzyskać (wspomnę choćby rozreklamowany, wypełniony turystami Bamberg). Dla mnie to był numer jeden atrakcji podczas tej wycieczki.
Szczególnie polecam wspięcie się na wzgórze zamkowe i zwiedzenie romańskiej kolegiaty św. Serwacego. Niestety, w środku nie można robić zdjęć, ale uwierzcie mi, że jest co oglądać. Wspaniale wyeksponowano surowe piękno romańskiego kościoła, stojącego w tym miejscu prawie tysiąc lat. Zwiedzając kryptę i patrząc na tysiącletnie posągi naprawdę mieliśmy wrażenie podróży w czasie. Co ciekawe, kolegiata została na kilka lat zajęta przez SS, chcące zrobić z niej święte miejsce niemczyzny (w kościele został pochowany Henryk Ptasznik, jeden z katów Słowian połabskich i bohater nazistów).